"Jak prezydent może brać na siebie ryzyko zaprzysiężenia sędziów nieprawidłowo wybranych?" - pytał Ziobro podkreślając, że Andrzej Duda słusznie wstrzymał się z zaprzysiężeniem Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego. Według Ziobry, Trybunał nie oceniał prawidłowości ich powołania, bo nie ma on kompetencji do takiej oceny - zajmuje się bowiem oceną podstawy prawnej aktu powołania. "I ocenił, że podstawa prawna była prawidłowa. Ale nie ocenia stosowania prawa" - zaznaczył. "Gdyby ten wybór był prawidłowy, to nie byłoby problemu" - dodał.
Według Ziobry, wokół całej tej sprawy dokonuje się wiele manipulacji, a robią to zarówno politycy, jak i prawnicy, a także część mediów i ekspertów. "Nie przyjęli do wiadomości porażki. Tego, że przegrali wybory" - ocenił minister.
Trybunał, rozstrzygając w ostatni czwartek o konstytucyjności czerwcowej ustawy o TK orzekł, że poprzedni Sejm wybrał dwóch sędziów Trybunału w sposób niezgodny z konstytucją, a wybór pozostałej trójki był z nią zgodny, a także, że osoba wybrana przez Sejm jest sędzią TK "w pełnym tego słowa znaczeniu". Sędziowie uznali też, że niezwłoczne odebranie ślubowania od wybranego przez Sejm sędziego TK jest obowiązkiem prezydenta.
Sędziowie TK w ciągu czwartkowej rozprawy pytali uczestników postępowania o rozumienie ustawowego zapisu dotyczącego zasad zgłaszania kandydatów do Trybunału. Przewodnicząca rozprawie sędzia TK prof. Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz zauważyła, że "spójnik +oraz+ urasta do rangi problemu konstytucyjnego". Pytała, dlaczego Sejm przyjął jedynie taką interpretację tego spójnika, która zakłada łączne działanie dwóch organów, podczas gdy "skądinąd wiadomo, że jest on wieloznaczny".
Przedstawicielka prezydenta minister Anna Surówka-Pasek odpowiedziała przed Trybunałem, że jej zdaniem było celowym zamysłem ustawodawcy, by kandydatury na sędziów były zgłaszane w większym porozumieniu niż tylko przez grupę posłów lub tylko prezydium Sejmu. "Na kwestię tego spójnika wskazał w opinii dla Sejmu prof. Bogusław Banaszak" - zauważyła. Przypomniała, że poprzednia ustawa o TK posługiwała się w tym miejscu spójnikiem "lub" i wtedy nie było wątpliwości. Dodała, że w ocenie prezydenta, zastosowanie spójnika "oraz" spowodowało "nową jakość i odejście od dotychczasowej praktyki".
W podobny sposób rozumienie spójnika "oraz" tłumaczył PAP w poniedziałek Ziobro. "Ustawa, ta zmieniona, używała sformułowania +lub+ (…) natomiast Regulamin Sejmu mówi o +prezydium albo co najmniej 50 posłów+. Zakłada się, że jeśli ustawodawca wprowadza zmianę i posługuje się innym pojęciem, to robi to celowo" - wyjaśnił.
Zdaniem ministra, w takiej sytuacji, nie można odczytać "celu użycia słowa +oraz+" inaczej niż koniunkcji. Jego zdaniem, w przeciwnym razie ustawodawca posłużyłby się zwrotami, które były poprzednio wprowadzone do porządku prawnego, czyli sformułowaniem +lub+ jak stanowiła zmieniana ustawa, bądź sformułowaniem +albo+ jak do tej pory przewiduje regulamin. Wtedy mamy do czynienia z alternatywą" - wyjaśnił.
Według Ziobry skoro ustawodawca dokonał "zasadniczej zmiany" i wprowadził słowo "oraz", które "w ramach wykładni traktowane jest jako spójnik i zamiennik do +i+, to wykładnia językowa i celowościowa w sposób jednoznaczny wskazują, że musimy mieć tutaj dwa elementy jednocześnie spełnione". W przeciwnym razie - zdaniem Ziobry - ta zmiana nie miałaby żadnego sensu.
Według ministra poprzedni ustawodawca chciał być może „wzmocnić" gwarancje, że osoby zgłaszane na kandydatów na sędziów muszą mieć poparcie nie tylko prezydium, ale także dodatkowo 50 posłów.
„Ten warunek nie został dochowany w trakcie procedury wyborów, więc jeśli nawet przyjąć rozumowanie TK, który uznał, że ustawa uchwalona przez Platformę w części dotyczącej wyborów trzech sędziów była zgodna z konstytucją, to ta ustawa i jej wymogi nie zostały dochowane w procesie wyboru tych sędziów przez większość PO-PSL, ponieważ podmiotem, który zgłosił kandydatów było tylko prezydium" - powiedział. Dodał, że to powoduje, iż to zgłoszenie w myśl przepisów było nieskuteczne i nieważne. „Dlatego nikt nie ma prawa domagać się od pana prezydenta, by on swoim podpisem brał odpowiedzialność za wadliwe stosowanie ustawy(…)" - podkreślił Ziobro w rozmowie z PAP.
Wcześniej, pytany o to reprezentant marszałka Sejmu poseł Marek Ast (PiS) wskazywał, że zapis "oraz" oznacza konieczność łącznego poparcia kandydatury przez grupę posłów i prezydium Sejmu. Reprezentujący skarżących poseł PO Borys Budka przekonywał, że tego zapisu nie należy odczytywać jako łącznego uprawnienia grupy posłów i prezydium Sejmu.
"Tutaj nie ma koniunkcji" - zapewnił w poniedziałek Budka w rozmowie z PAP. Jak podkreślił, gdyby interpretację PiS i ministra Ziobry przyjąć za właściwą, to również powołanie 5 sędziów TK przez Sejm obecnej kadencji odbyłoby się z naruszeniem tego przepisu. "Te osoby, które wybrał obecny Sejm, także były zgłoszone jedynie przez grupę posłów, a nie przez grupę posłów i prezydium Sejmu, więc jeśliby miało być tak jak mówi minister Ziobro, to prezydent - zaprzysięgając te osoby - popadłby w sprzeczność z samym sobą" - powiedział.