Sądy mają problem z interpretacją przepisów ustawy o terminach zapłaty w kontekście handlu drewnem. Wątpliwości w tej kwestii powinna rozwiać uchwała.
Unijne reguły / Dziennik Gazeta Prawna
Sprawa związana jest z opisywanymi już przez DGP licznymi postępowaniami sądowymi, jakie kontrahentom wytacza Państwowe Gospodarstwo Leśne „Lasy Państwowe”. Spór dotyczy pytania, czy za zwłokę w zapłacie za dostarczone drewno monopolista może pobierać 40 euro tytułem rekompensaty. Ale odpowiedź dotyczyć będzie nie tylko branży drzewnej.
Zgodnie z art. 10 ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 403 ze zm. – dalej u.t.z.) wierzycielowi – od dnia nabycia uprawnienia do odsetek, bez wezwania – przysługuje bowiem od dłużnika z tytułu rekompensaty za koszty odzyskiwania należności równowartość kwoty 40 euro przeliczonych na złote według średniego kursu euro ogłoszonego przez Narodowy Bank Polski.
Interesy budżetu
Na powyższy artykuł powołują się nadleśnictwa z całej Polski, wystosowując pisma do kontrahentów, którzy spóźnili się z uregulowaniem należności. Żądają wpłaty 40 euro, bo – jak tłumaczą – taki mają obowiązek.
– PGL LP jako państwowa jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej jest zobowiązana do dochodzenia roszczeń należnych Skarbowi Państwa. W ocenie PGL LP roszczenia o zapłatę rekompensaty są uzasadnione i PGL LP nie może, nie narażając się na zarzuty o niegospodarność, rezygnować z dochodzenia tychże roszczeń – mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
– Dlatego też w sytuacjach, gdy zostaną spełnione ustawowe przesłanki zaistnienia roszczenia o rekompensatę – takowa zostanie od dłużnika pobrana. Również Najwyższa Izba Kontroli podczas ostatniej kontroli nie kwestionowała naliczania rekompensat – dodaje.
Sądy mają jednak wątpliwości, jak interpretować art. 10 u.t.z. w odniesieniu do tych transakcji.
– Problem dotyczy przesłanek wymagalności roszczenia o równowartości 40 euro – mówi Szymon Gołębiowski, prawnik z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
Jak wyjaśnia, część orzecznictwa i doktryny stoi na stanowisku, że roszczenie to jest wymagalne niezależnie od faktycznego poniesienia przez wierzyciela jakichkolwiek kosztów dochodzenia należności (wierzyciel musi jedynie wykazać, że dłużnik opóźnił się w wykonaniu zobowiązania pieniężnego).
– Natomiast zgodnie z przeciwnym poglądem art. 10 ust. 1 u.t.z. stanowi jedynie instrument ułatwiający wierzycielowi dochodzenie kosztów odzyskiwania należności, o ile takie koszty zostały poniesione – wyjaśnia Gołębiowski.
– Zgodnie z tym stanowiskiem, oprócz opóźnienia w płatności, wierzyciel musi też wykazać, że poniósł jakiekolwiek koszty windykacji – tłumaczy prawnik.
Ułatwienie polega na tym, że nie musi przedstawiać szczegółowego ich zestawienia – 40 euro stanowi ich zryczałtowaną rekompensatę.
Nie taki był cel
Składy orzekające podzielające tę wykładnię podkreślają, że dochodzenie 40 euro bez poniesienia kosztów na odzyskanie należności przeterminowanych jest nadużyciem prawa i sprzeciwia się jego społeczno-gospodarczemu przeznaczeniu. „Celem wprowadzenia tejże normy, jak wynikało to zarówno z dyrektywy europejskiej podlegającej implementacji właśnie w tej ustawie, jak i z samej treści art. 10 (...) było zapewnienie rekompensaty za koszty odzyskiwania należności” – stwierdził przykładowo Sąd Okręgowy w Rzeszowie (sygn. akt VI Ga 38/15).
Również w ocenie Szymona Gołębiowskiego ta właśnie interpretacja jest właściwa i w tym kierunku należałoby doprecyzować art. 10 u.t.z.
– Sformułowanie ustawowe odwołujące się do pojęcia „rekompensata” wskazuje, że kwota 40 euro powinna odzwierciedlać poniesione przez wierzyciela koszty odzyskiwania należności – mówi.
Jak podkreśla, jest to zgodne z celami dyrektywy 2011/7/UE (patrz: grafika). Stanowi ona m.in., że „konieczna jest uczciwa rekompensata za ponoszone przez wierzycieli koszty odzyskiwania należności w związku z opóźnieniami w płatnościach”.
– Angielska i francuska wersja językowa dyrektywy posługują się pojęciami „fair compensation” oraz „indemnisation équitable”, co wskazuje na kompensacyjny charakter 40 euro – przekonuje mec. Gołębiewski.
Stąd, jego zdaniem, automatyczne zasądzanie 40 euro, niezależnie od tego, czy wierzyciel poniósł koszty dochodzenia należności, czy też nie, jest praktyką zbyt daleko idącą, a nade wszystko sprzeczną z celem ustawy oraz dyrektywy 2011/7/UE.
Innego zdania jest jednak np. Stanisław Żemojtel, adwokat z zespołu procesowego kancelarii Wierzbowski Eversheds. Jak mówi, art. 10 ust. 1 u.t.z., zwłaszcza czytany łącznie z art. 6 ust. 1 omawianej dyrektywy, wskazuje, że opłata w wysokości 40 euro została przewidziana w oderwaniu od kosztów faktycznie poniesionych przez wierzyciela. Zgodnie bowiem z tym przepisem dyrektywy państwa członkowskie zapewniają, aby wierzyciel był uprawniony do uzyskania od dłużnika co najmniej stałej kwoty 40 euro zawsze wtedy, gdy odsetki za opóźnienie w płatnościach stają się wymagalne.
– Powołany przepis wprost wskazuje, że zryczałtowana opłata przysługuje w każdej sytuacji, w której należność dłużnika stanie się przeterminowana. Przy czym we wszystkich sprawach sąd uprawniony jest do oceny, czy w ramach specyficznego przypadku roszczenie powoda nie jest sprzeczne ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem prawa (art. 5 k.c.) – mówi mec. Żemojtel.
W jego ocenie trudno jednak byłoby wyprowadzić uniwersalną regułę, zgodnie z którą nadużyciem prawa będzie żądanie zapłaty 40 euro zawsze wtedy, gdy wierzyciel nie poniósł kosztów odzyskania należności.
Inne wątpliwości
Sąd Najwyższy ma jednak odpowiedzieć nie tylko na pytanie, czy rekompensata przysługuje wierzycielowi, mimo że kosztów odzyskania należności faktycznie nie poniósł. W tym samym pytaniu pojawiło się także drugie zagadnienie: czy konieczną przesłanką do uznania roszczenia o zapłatę 40 euro za zasadne jest zastrzeżenie w umowie lub wezwaniu do zapłaty terminu płatności przekraczającego 30 dni (sygn. akt III CZP 94/15)?
Również w tej mierze pojawiły się bowiem sprzeczne stanowiska w orzecznictwie. Część sądów, rozpoznając sprawy roszczeń Lasów Państwowych, uznaje je za bezpodstawne. Powód? Treść standardowych umów na sprzedaż drewna zawiera zapisy zobowiązujące przedsiębiorców do zapłaty za surowiec w ciągu 30 dni. Tymczasem ustawa o terminach zapłaty może mieć zastosowanie jedynie dla terminów określonych na więcej niż 30 dni.
„Część sądów przyjmuje, że jeżeli strony w łączącej je umowie nie ustalą dłuższego niż 30-dniowy terminu płatności, to ich stosunek zobowiązaniowy nie będzie podlegał dyspozycji art. 7 ust. 1 w/w ustawy, co jednocześnie wyklucza zastosowanie art. 10 tej ustawy, a w konsekwencji prowadzi do odmowy zasądzenia kwoty 40 euro” – czytamy w treści uzasadnienia zagadnienia prawnego.