"Bez znaczenia pozostaje okoliczność, że postanowienie Sądu Najwyższego dotyczy kosztów procesu, które nie były przedmiotem rozstrzygnięcia sądu drugiej instancji, a więc, iż orzeczono o nich po raz pierwszy" - uznał SN.
W związku z taką decyzją Sądu Najwyższego kobieta jeszcze w 2010 r. zaskarżyła odpowiednie przepisy K.p.c. do TK. Jej zdaniem przepisy naruszyły "zasadę równości oraz zakaz dyskryminacji w dostępie do sądu drugiej instancji (...) w zakresie możliwości zaskarżenia orzeczenia sądu". Dodawała, że prawo do zaskarżenia przysługuje osobom, w których sprawach właściwe są sądy pierwszej lub drugiej instancji, natomiast prawa tego pozbawione są osoby, których skargę o wznowienie postępowania rozpoznaje Sąd Najwyższy.
Trybunał uznał przepisy za konstytucyjne. "Odmienne potraktowanie stron postępowania o wznowienie pod względem zaskarżalności postanowienia o jego kosztach podyktowane jest przede wszystkim szczególną pozycją ustrojową SN jako najwyższej instancji sądowniczej w polskim systemie prawnym, który rozstrzyga sprawy, poza pewnymi ściśle określonymi wyjątkami, w sposób ostateczny, a od jego orzeczeń, co do zasady, nie przewiduje się środków zaskarżenia" - wskazał TK.
"Sytuacja, w której przepisy ustawy nie limitowałyby dostępu do SN, również w postaci rozbudowania katalogu kolejnych środków zaskarżenia w postępowaniu przed tym sądem, w oczywisty sposób musiałaby skutkować wystąpieniem znaczących trudności w rozpoznawaniu spraw najbardziej skomplikowanych oraz najistotniejszych z punktu widzenia obrotu prawnego, jak również wydłużenia postępowania w tym zakresie" - zaznaczył Trybunał. Zdaniem TK "w świetle przywołanej już konstytucyjnej roli Sądu Najwyższego sytuacja taka byłaby niedopuszczalna".
TK rozpoznawał tę sprawę w składzie pięciu sędziów. Rozprawie przewodniczył sędzia Marek Kotlinowski, zaś sprawozdawcą była sędzia Teresa Liszcz.