Hasło: „Leczyć zamiast karać” towarzyszące nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii pozostaje pobożnym życzeniem. Sędziowie i prokuratorzy bardzo rzadko kierują na terapię osoby uzależnione.
/>
Taki obraz wynika z raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka ze stosowania ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 124 ze zm.). Dokument, który ma zostać opublikowany jeszcze w tym miesiącu, stanowi podsumowanie największych badań aktowych dotyczących spraw o posiadanie narkotyków. Autorzy – dr Piotr Kładoczny i Piotr Kubaszewski – przeanalizowali 670 spraw z dwóch warszawskich sądów i dwóch prokuratur. Wyniki są niepokojące.
Sąd musi, ale nie robi
– Na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których sąd lub prokurator, prowadząc sprawę o posiadanie narkotyków, zwracał się do specjalisty terapii uzależnień z wnioskiem o przeprowadzenie badania, by ewentualnie skierować podejrzanego na leczenie – informuje dr Piotr Kładoczny.
– A zgodnie z art. 70a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii sędziowie i prokuratorzy są do tego zobligowani za każdym razem, gdy mają uzasadnione podejrzenia, że podsądny lub oskarżony jest uzależniony lub używa narkotyków w sposób szkodliwy – przypomina.
Jak jednak opowiada, przynajmniej w kilkudziesięciu analizowanych przypadkach można było mieć jeśli nie pewność, to poważne podejrzenia co do tego, że osoba zatrzymana z narkotykami jest uzależniona. Wskazywały na to m.in. okoliczności, w jakich doszło do zatrzymania (np. w miejscach, gdzie zwyczajowo gromadzą się narkomani), czy dokumenty załączone do akt świadczące o tym, że podsądny cierpi na schorzenia charakterystyczne dla uzależnionych. Czasem nawet sami oskarżeni przyznawali, że są uzależnieni. Mimo to nie kierowano ich na leczenie.
– W jednym przypadku widać było, że sąd zorientował się, iż ma do czynienia z osobą uzależnioną, bowiem w wyroku oprócz nałożonej sankcji zobowiązał skazanego do powstrzymania się od zażywania narkotyków. Ale w przypadku chorej osoby brzmi to dość kuriozalnie – zauważa dr Kładoczny.
– Najbardziej jaskrawy przykład dotyczył kobiety, którą znaleziono zamroczoną w samej bieliźnie w fiacie cinquecento, w którym poniewierały się liczne strzykawki. To ewidentnie świadczyło o tym, że najprawdopodobniej jest to osoba uzależniona, a i tak art. 70a nie został zastosowany – przytacza też Piotr Kubaszewski.
A to o tyle istotne, że – jak mówią eksperci – zastosowanie art. 70a otwiera drzwi do stosowania art. 72, art. 73 i 73a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zgodnie z art. 72 oraz 73 jeśli osoba uzależniona, której zarzucono popełnienie przestępstwa pozostającego w związku z używaniem narkotyków (zagrożonego karą do pięciu lat więzienia), podda się leczeniu, rehabilitacji lub weźmie udział w programie edukacyjno-profilaktycznym, prokurator lub sąd może zawiesić postępowanie do czasu zakończenia leczenia. W zależności od jego wyników można je później warunkowo umorzyć.
Z kolei art. 73a przewiduje możliwość zarządzenia przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności, jeśli skazany, który odsiaduje wyrok za przestępstwo popełnione w związku z uzależnieniem, podda się leczeniu. Zgody takiej można udzielić, jeśli skazanemu do końca kary pozostało nie więcej niż dwa lata.
Co więcej, jak zwraca uwagę dr Kłodoczny, nawet jeśli w pojedynczych przypadkach sąd zlecił zbadanie przez specjalistę terapii uzależnień, to zalecenia tego ostatniego i tak nie były realizowane.
Więcej umorzeń
– Oczywiście wszystkim, zarówno prokuraturze, jak i sądom, jest wygodniej szybko zakończyć sprawę. Nawet oskarżonemu łatwiej jest zapłacić po prostu grzywnę i pójść dalej. Ale prawo nie zostało stworzone po to, aby komuś było wygodnie, tylko by realizować określone cele – stwierdza dr Kładoczny.
Nowelizacji ustawy z 2011 r. wprowadzającej m.in. art. 70a towarzyszyło hasło: „Leczyć zamiast karać”.
– Jednak tego leczenia tu nie widać – ubolewa.
Jak wskazują prowadzone przez HFPC analizy, o wiele częściej stosowany jest art. 62a, który również dodano tamtą nowelizacją, a który pozwala umorzyć postępowanie, gdy sprawca posiadał nieznaczną ilość narkotyków na własny użytek. Jest wręcz pewna ironia w tym, że w stosunku do uzależnionych oskarżonych częściej stosowany jest fakultatywny art. 62a niż obligatoryjny dla sądu i prokuratury art. 70a.
– Co prawda w ciągu ostatnich lat liczba wniosków o sporządzenie opinii do specjalistów terapii uzależnień rosła, jednak tempo tego wzrostu nie jest nadzwyczajne. Co więcej, wraz ze wzrostem decyzji prokuratorów o umorzeniu postępowania na podstawie art. 62 zaczęła spadać liczba skierowań do oceny przez specjalistów – podkreśla Jacek Charmast z Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej. Jak prognozuje, w 2015 r. liczba skierowań na badania przestanie rosnąć, a może nawet spaść.
Barbara Wilamowska, koordynator ministra sprawiedliwości ds. przeciwdziałania narkomanii, przekonuje, że kierowanie oskarżonych do specjalistów ma największy sens wtedy, gdy okoliczność, że dana osoba jest uzależniona lub nie, mogłaby mieć znaczenie dla wymierzenia kary albo odstąpienia od niej. Potwierdza jednak, że jest problem ze stosowaniem art. 70a, mimo że jest to obligatoryjne.
– W samej ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii jest kilka takich przepisów, które powinny być koniecznie stosowane, a nie są, jak obowiązkowy dozór czy obowiązkowe leczenie. W kwestii art. 70a prokuratura chodzi trochę na skróty – przyznaje Barbara Wilamowska.