– Wprowadzenie przepisu, który daje pierwszeństwo pieszym oczekującym, a więc analogicznych do tych, które obowiązują w 15 krajach UE, to uszanowanie czyjejś słabości – osób starszych, dzieci czy niepełnosprawnych. A my tego nie chcemy zrobić. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby pieszy zabił kierowcę, natomiast codziennie kierowcy zabijają pieszych – komentuje posłanka, która dodaje, że co roku na drogach ginie ok. 1,1 tys. pieszych, z czego w ubiegłym roku 279 zostało zabitych na pasach.
Jednak zdaniem Ryszarda Fonżychowskiego ze Stowarzyszenia Droga i Bezpieczeństwo nic się nie stanie, jeśli przepisy te nie wejdą teraz w życie. – Takie regulacje muszą być wprowadzone, ale powinna to poprzedzić kampania uświadamiająca o zagrożeniach na pasach dla kierowców i dla pieszych. Wcześniej należałoby też zadbać o polepszenie stanu samych przejść dla pieszych, bo znakomita ich większość jest nieprzystosowana do wprowadzenia tego typu zmian – dodaje ekspert.
Chodzi o zasłonięte lub pozbawione odblaskowej obwódki znaki, niedostateczne oświetlenie czy pościerane pasy.
– Poza tym trzeba rozsądnie informować o tego typu zmianach, bo przeciętny Kowalski usłyszy tylko, że jako pieszy będzie miał pierwszeństwo przed pojazdem, oczekując na wejście na zebrę, a do mało kogo dotrze, że nie jest to pierwszeństwo absolutne i przed wejściem na przejście musi się upewnić, że auto ustępuje mu pierwszeństwa – tłumaczy Fonżychowski.
Odrzucona ustawa jednak miała wejść w życie w 2017 r. właśnie po to, by był czas na kampanię.
Etap legislacyjny
Ustawa odrzucona przez Sejm