Wprowadzanie posłów i opinii publicznej w błąd poprzez podawanie nieprawdziwych lub niesprawdzonych informacji. To główne zarzuty, które sędziowie stawiają Wojciechowi Hajdukowi, wiceszefowi resortu sprawiedliwości.
Wprowadzanie posłów i opinii publicznej w błąd poprzez podawanie nieprawdziwych lub niesprawdzonych informacji. To główne zarzuty, które sędziowie stawiają Wojciechowi Hajdukowi, wiceszefowi resortu sprawiedliwości.
/>
Jak ustalił DGP, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” złożyło do rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych zawiadomienie o potrzebie wszczęcia postępowania wyjaśniającego w sprawie Wojciecha Hajduka, sędziego Sądu Okręgowego w Gliwicach, a zarazem wiceministra sprawiedliwości. To zdarzenie bez precedensu.
– Uznaliśmy, że to, jak zachowuje się pan Wojciech Hajduk, wykonując obowiązki podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, uchybia godności urzędu sędziego. Skoro osoba będąca nadal sędzią dopuszcza się zachowań w naszej ocenie niegodnych, a to stanowi delikt dyscyplinarny, postanowiliśmy oficjalnie zawiadomić o tej sytuacji jedyny właściwy w tej sprawie organ – rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych – tłumaczy Łukasz Piebiak, członek zarządu SSP „Iustitia”.
Zawiadomienie dotyczy okresu od września 2012 r. do grudnia 2014. Wojciech Hajduk reprezentował wówczas resort podczas prac sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Prace dotyczyły przede wszystkim wywołującej spore kontrowersje noweli prawa o ustroju sądów powszechnych. Chodzi o ustawę, która ma m.in. dać ministrowi prawo żądania akt toczącej się sprawy i która odbiera znacznej części sędziów prawo do zwrotu kosztów za dojazd do pracy.
Mimo protestów nowela została uchwalona. Nie wejdzie jednak w życie, jak planowano, 1 lipca 2015 r., gdyż – na skutek wniosku prezydenta – trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. Głowa państwa powzięła wątpliwości, czy zmiany w zakresie dostępu ministra do akt spraw oraz danych uczestników postępowań (za pośrednictwem systemu teleinformatycznego) nie zagrażają konstytucyjnym wartościom.
I ten wątek pojawia się w zawiadomieniu. Iustitia twierdzi, że Wojciech Hajduk, aby przekonać posłów, iż prawo żądania przez ministra akt każdej sprawy nie powinno wywoływać wątpliwości, podał nieprawdziwe informacje. Na posiedzeniu komisji 28 września 2012 r. – jak wskazano w zawiadomieniu – poinformował posłów, że taką kompetencję minister ma już w stosunku do akt każdej sprawy karnej, a to na mocy obowiązującego kodeksu postępowania karnego.
– Twierdzenie to było nieprawdziwe i wprowadzało posłów w błąd, albowiem k.p.k. nie przewidywał takiej możliwości i nie przewiduje jej do dzisiaj – zauważa Łukasz Piebiak.
Iustitia doszła więc do wniosku, że celem tej wypowiedzi było usprawiedliwianie działań ministra, który sam przyznał sobie rozporządzeniem takie uprawnienia. Rozporządzenie to zostało jednak uchylone przez Trybunał Konstytucyjny (wyrok z 8 maja 2014 r., sygn. akt U 9/13).
Sędziowie zdają sobie sprawę, że Wojciech Hajduk jest sędzią cywilistą i z tego powodu może nie być biegły w procedurze karnej. Jednak ich zdaniem nie zwalnia go to z odpowiedzialności za podawanie do publicznej wiadomości informacji co najmniej niesprawdzonych.
– Jeżeli nie znał kodeksu postępowania karnego, nie miał prawa, jako sędzia i podsekretarz stanu, informować posłów o treści tej ustawy – podnosi Łukasz Piebiak.
Druga grupa zarzutów dotyczy wypowiedzi wiceministra Hajduka wygłaszanych podczas sejmowych prac nad przywracaniem sądów. Było to pokłosie reformy Jarosława Gowina, który jako minister sprawiedliwości z początkiem roku 2013 zniósł 79 mniejszych sądów rejonowych. Wywołało to sprzeciw środowiska sędziowskiego i społeczności lokalnych, które wniosły do Sejmu obywatelski projekt. Przewidywał on nie tylko przywrócenie zniesionych jednostek, lecz także zmianę, zgodnie z którą o siatce sądów w przyszłości miałby decydować parlament, a nie – jak obecnie – minister. Zdaniem Iustitii podczas prac nad tym projektem sędzia Hajduk wielokrotnie, w celu zdyskredytowania go w oczach posłów, wygłaszał nieprawdziwe informacje. Chodzi m.in. o wypowiedź z 22 listopada 2012 r.: „Odnosząc się do dalszych zarzutów, które w mojej ocenie dyskwalifikują ten projekt, to proszę państwa, fizjografia nie może być kryterium ustawowym. To nie może być tak, że oś ulicy czy oś parku jest granicą właściwości terytorialnej sądów”.
– Twierdzenie to było nieprawdziwe i miało za zadanie wprowadzić posłów w błąd, aby ukazać im jako błędny i sformułowany niezgodnie z prawem społeczny projekt ustawy o okręgach sądowych – uważa sędzia Piebiak.
Tymczasem, jak wskazano w zawiadomieniu, zarówno w czasie, gdy Hajduk wygłaszał te twierdzenia, jak i obecnie, obowiązują aż trzy rozporządzenia ministra sprawiedliwości, które rozgraniczają obszary właściwości sądów właśnie według kryteriów fizjograficznych (Dz.U. z 2007 r. nr 50, poz. 335; z 2008 r. nr 54, poz. 334; oraz z 2010 r. nr 245, poz. 1640). Dla przykładu – rozporządzenie z 2010 r. rozgranicza obszary właściwości Sądów Rejonowych Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku i Lublin-Zachód, opierając się na ulicach i ich osiach oraz na brzegu rzeki Bystrzycy.
– Sędzia Wojciech Hajduk jako podsekretarz stanu zajmujący się sądami musiał znać treść wskazanych rozporządzeń, jako że sprawy związane ze strukturą sądownictwa należały do jego obowiązków – zauważa Piebiak.
A jeżeli nie, to – zdaniem Iustitii – świadczyłoby to o niekompetencji i nienależytym zapoznaniu się z materią, którą wiceminister zajmuje się w resorcie.
Stowarzyszenie przytacza również, jak zapewniał on posłów, że w Polsce nie ma sędziów rejonowych, którzy mieszkaliby 100 km od miejsca zatrudnienia. W zawiadomieniu Iustitia podaje nazwiska siedmiu sędziów, którzy znajdują się właśnie w takiej sytuacji.
„Wprowadzenie posłów w błąd miało na celu skłonienie ich do zagłosowania za zmianą ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, która odbierze sędziom sądów rejonowych prawo do zwrotu kosztów dojazdu do sądu z miejsca zamieszkania” – podkreślono w zawiadomieniu.
Podobnych cytatów z wiceministra można znaleźć w piśmie Iustitii więcej.
– Nieprawdziwe wypowiedzi miały zdyskredytować projekty, którym minister sprawiedliwości był przeciwny, oraz zaprzeczyć twierdzeniom ich autorów, a poprzeć te, które wyszły z resortu lub których autorem była koalicja rządząca – podsumowuje sędzia Piebiak.
Tymczasem Wojciech Hajduk nadal sprawuje urząd sędziego, a w związku z tym – jak przekonuje stowarzyszenie – dotyczą go wszystkie prawa i obowiązki z tego wynikające.
„Sędziego obowiązywać muszą wyższe kryteria moralne niż polityków, musi on być osobą nieskazitelnego charakteru, taki wymóg stawia mu prawo o ustroju sądów powszechnych, powinien się też stosować do Zbioru Zasad Etyki Zawodowej Sędziów. Zatem o ile w przypadku polityka wygłaszanie podczas posiedzeń komisji sejmowej twierdzeń nieprawdziwych byłoby czynem, który musiałby zostać prawnie zignorowany i co najwyżej potępiony moralnie, o tyle sędzia, mówiąc publicznie nieprawdę, uchybia godności sędziego” – czytamy w zawiadomieniu.
Jak wskazuje Iustitia, publiczne mówienie nieprawdy przez sędziego w celu osiągnięcia określonych celów politycznych jest sprzeczne z zasadami uczciwości, godności, honoru i dobrymi obyczajami, a także podważa autorytet urzędu sędziego i ustrojową pozycję władzy sądowniczej.
Złożenie takiego zawiadomienia nie oznacza automatycznie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. O tym zdecyduje samodzielnie rzecznik, po zbadaniu okoliczności sprawy i wysłuchaniu sędziego. Dopiero potem może mu postawić zarzuty na piśmie. O odpowiedzialności zadecyduje w takim przypadku sąd dyscyplinarny, którym jest w I instancji sąd apelacyjny.
Do momentu zamknięcia tego numeru nie udało nam się skontaktować z wiceministrem. Nie otrzymaliśmy również stanowiska resortu sprawiedliwości w tej sprawie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama