Sejm to kolejny podmiot, który częściowo poparł wniosek prezydenta o zbadanie przez Trybunał Konstytucyjny niektórych przepisów nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych z 20 lutego br. Chodzi o regulacje umożliwiające ministrowi sprawiedliwości sięganie po akta sądowe oraz przyznające mu uprawnienie do gromadzenia i przetwarzania danych wszystkich uczestników postępowań. Wcześniej z niektórymi argumentami głowy państwa zgodził się prokurator generalny.
Konieczna anonimizacja
W stanowisku przedstawionym TK Sejm kwestionuje przede wszystkim przepisy przyznające szefowi resortu kompetencję do zbierania, wykorzystywania oraz przetwarzania informacji zawierających dane osobowe. Chodzi tutaj jednak tylko o te informacje, które pochodzą z akt spraw sądowych. Niekonstytucyjności posłowie nie dopatrzyli się natomiast w przepisach pozwalających ministrowi przetwarzać dane gromadzone w systemach teleinformatycznych. Ich bowiem zdaniem przyjęcie rozwiązania polegającego na tym, że to właśnie szef resortu sprawiedliwości będzie administratorem systemów teleinformatycznych, było konieczne „do zaprojektowania bezpiecznych i funkcjonalnych systemów na poziomie ogólnokrajowym”.
Izba niższa podkreśla, że minister jako członek rządu odpowiedzialny za działy administracji rządowej – sprawiedliwość i sądy powszechne – powinien być uprawniony do kontroli sprawności działalności administracyjnej sądów. W tym zakresie jest on bowiem odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa i porządek publiczny. Sejm ma jednak wątpliwości, czy do realizacji tego zadania jest mu niezbędne gromadzenie i przetwarzanie danych zawartych w dokumentach sądowych. Na mocy kontestowanych przepisów minister uzyska bowiem dostęp do wszelkich informacji zawartych w aktach spraw, w tym także do tych, które będą zawierały dane wrażliwe (o stanie zdrowia, życiu seksualnym czy nałogach).
„Nie sposób przyjąć, by dla potrzeb realizacji zewnętrznego nadzoru administracyjnego istniała konieczność przekazywania akt sądowych z informacjami wrażliwymi. Dla oceny skomplikowania sprawy w jej układzie podmiotowo-przedmiotowym wystarczające byłoby zapoznanie się z dokumentami w formie zanonimizowanej” – podkreślono w stanowisku.
Niezawisłość zagrożona
Pośrednio Sejm zakwestionował również uprawnienie ministra sprawiedliwości do sięgania po akta sprawy. Jego zdaniem taka kompetencja jest dopuszczalna, ale tylko w przypadku dokumentacji spraw zakończonych już prawomocnym orzeczeniem. W stanowisku zauważono bowiem, że choć cel żądania akt jest czysto informacyjny (weryfikacja czynności nadzorczych prezesów sądów), to jednak w przypadku spraw będących w toku „pojawiają się potencjalne obszary wywierania nieformalnej presji na sędziego lub kreowania sytuacji, w której może on być odbierany jako stronniczy przez uczestników postępowania”.
Sejm przypomina, że minister jest jednym z podmiotów uprawnionych do inicjowania postępowania przed rzecznikiem dyscyplinarnym. A już sam fakt skierowania takiego wniosku – niezależnie od tego, czy postępowanie zostanie wszczęte, czy nie – może być odbierany jako próba wywarcia na sędziego nacisku. Ponadto w stanowisku pojawia się teza, że dokonywana w tym trybie ocena czynności dotyczących toku i sprawności postępowania może sprawiać wrażenie dyskwalifikowania umiejętności zawodowych sędziego.
Już wniosek do rzecznika dyscyplinarnego może być odebrany jako próba nacisku