– Jeżeli adwokat chce skorzystać z pomocy eksperta, to taki biegły dostępu do materiałów nie ma, a przynajmniej nie jest to uregulowane ani w nowym k.p.k., ani w projekcie ustawy o biegłych sądowych – podkreśla dr Tomaszewska, dodając, że projektowana ustawa o biegłych w ogóle nie zauważa zmiany procedury karnej.
– Drugim problemem jest wynagrodzenie biegłych prywatnych. Pytanie, czy nie tworzymy postępowania dla osób zamożnych, bo jeśli zrzucamy na obronę obowiązek dostarczenia opinii na swoją korzyść, to strona za tą opinię musi zapłacić. Nie wiadomo, czy oskarżony w jakiś sposób uzyska refundację takich wydatków – zauważa prawniczka.
Takich obaw nie podziela prof. Jacek Izydorczyk z Uniwersytetu Łódzkiego.
– Nie ukrywajmy: każdy proces w każdym kraju jest łatwiejszy dla bogatych. Osoby majętne mają trzech obrońców od razu na pierwszym posiedzeniu aresztowym. Nie sądzę więc, aby po 1 lipca, kiedy wchodzi w życie reforma procedury karnej, było aż tak drastycznie, żebyśmy mogli mówić o prawie dla bogatych. To niebezpieczeństwo istniało i będzie istniało zawsze. Ale to sąd wydaje orzeczenie, a nie biegły – podkreśla prof. Izydorczyk.
Z kolej dr Jerzy Duży, prokurator Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, zwraca uwagę na inny problem: opinia biegłego przygotowana na zlecenie organu procesowego (sądu lub prokuratora) jest obwarowana wymogami, których nie ma w stosunku do ekspertyzy sporządzonej na rzecz obrony.
– Zakładając absolutną rzetelność opinii prywatnych, strona procesowa będzie mogła wprowadzić do procesu dowody opracowane pod określone tezy dowodowe – zauważa dr Duży.
– Osoby sporządzające opinię prywatną sporządzą ją w tych kwestiach, w których strona sobie życzy. Nikt nie będzie przecież zainteresowany zapłaceniem za opinię, która jest niekorzystna dla strony – dodaje.