Gminy więcej pracują z rodzinami biologicznymi, którym grozi odebranie małoletniego. I dzięki temu oszczędzają na wydatkach
/>
Ponad 77,1 tys. małoletnich przebywało w rodzinach zastępczych i domach dziecka w 2014 r. To o 1351 mniej niż rok wcześniej. Mimo tego spadku wzrasta liczba placówek opiekuńczo-wychowawczych, bo o ile w 2013 r. funkcjonowało ich 918, to w kolejnym roku powstały 94 nowe domy dziecka. Tyle że jak wskazują samorządy, jest to efekt dzielenia większych jednostek na mniejsze, tak aby były dostosowane do obowiązujących standardów pod względem wielkości.
Praca z asystentem
Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) wynika, że spadek dzieci przebywających poza rodziną biologiczną dotyczy zarówno tych umieszczanych w placówkach, jak i u opiekunów zastępczych.
– W 2013 r. w rodzinnych formach pieczy miałem 415 małoletnich. Rok później ich liczba wyniosła 389 – potwierdza Arkadiusz Paturej, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Społecznej (PCPR) w Olsztynie.
Dodaje, że na taką sytuację wpływa na pewno funkcjonująca od 2012 r. ustawa z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 135 ze zm.), która kładzie duży nacisk na działania profilaktyczne. Przewiduje m.in. zatrudnianie przez gminy asystentów rodzin, którzy mają pracować z osobami zagrożonymi odebraniem dziecka.
– Nie jest bez znaczenia również to, że od wejścia w życie ustawy gminy muszą współfinansować koszty pobytu dzieci ze swojego terenu w rodzinach zastępczych i placówkach. Dlatego niektóre podejmują działania w celu umieszczenia dziecka w pieczy dopiero w ostateczności – mówi Joanna Luberadzka-Gruca z koalicji na rzecz rodzinnej opieki zastępczej.
Co do zasady, samorządy płacą powiatom 10 proc. kosztów w pierwszym roku pobytu dziecka, w drugim 30 proc., a w trzecim i kolejnym ich udział we współfinansowaniu wzrasta do 50 proc.
Mirosława Zielony, dyrektor PCPR w Koszalinie, potwierdza, że są takie gminy, które bardzo starają się unikać dopłacania. Jednak są też i takie, które od razu wolą pozbyć się problemu, bez względu na wydatki, które muszą ponosić. – Trzeba też pamiętać, że generalnie rodzi się mniej dzieci i to też wpływa na obserwowaną tendencję – dodaje.
Z kolei zdaniem Anny Gołębskiej, dyrektora PCPR w Zielonej Górze, trudno jest podać jednoznaczne powody spadku liczby dzieci w opiece zastępczej. – Decyzję w tej sprawie zawsze podejmuje sąd i mieliśmy takie lata, gdy w ciągu roku trafiało do nas 36 postanowień o umieszczeniu w pieczy, oraz okresy, gdy było ich mniej niż 10. Chociaż faktycznie od 2012 r. obserwujemy niewielki spadek – wyjaśnia.
Statystyki MPiPS pokazują też, że maleje liczba rodzin zastępczych, których w 2014 r. było 38,8 tys. Rok wcześniej działało ich 40,2 tys. Jak informują samorządy, część rodzin rezygnuje z tej funkcji, brakuje nowych kandydatów lub okazuje się, że osoby, które się zgłaszają, nie mają odpowiednich predyspozycji do powierzenia im opieki nad dziećmi.
Joanna Luberadzka-Gruca zwraca natomiast uwagę, że niektóre rodziny zastępcze zawodowe korzystają z możliwości przekształcenia się w rodzinne domy dziecka (mają prawo do dodatkowej pomocy finansowej, np. na utrzymanie mieszkania). Świadczy o tym ich wzrastająca liczba, ponieważ w 2014 r. było ich 395, o 65 więcej niż rok wcześniej. Tak więc spadek rodzin zastępczych częściowo wynika też ze zmian organizacyjnych.
Dzielenie placówek
W 2014 r. wzrosła liczba domów dziecka. Dzieje się tak, choć ubywa małoletnich, którzy w nich przebywają. Samorządy tę tendencję tłumaczą zmianami wprowadzonymi przez ustawę o pieczy zastępczej, która wymaga, aby nowo powstające domy dziecka były przeznaczone dla maksymalnie 14 wychowanków. Natomiast te, które powstały przed 2012 r., zostały objęte okresem przejściowym, w którym muszą zmniejszyć liczbę swoich podopiecznych. Mają na to czas do końca 2020 r., ale wiele z nich już teraz dostosowuje się do nałożonych na nie wymogów.
– Dwa lata temu mieliśmy jedną placówkę. Teraz mamy dwie, ale jedną z nich chcemy jeszcze podzielić. Docelowo na naszym terenie mają działać trzy domy dziecka – potwierdza Mirosław Sobkowiak, dyrektor PCPR w Gostyniu.