Państwom członkowskim wolno szerzej, niż przewiduje to prawo Unii uregulować ochronę wyłącznych praw nadawców radiowych i telewizyjnych w dziedzinie publicznego udostępniania. Tak orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości
Sędziowie dodali, że tym samym wolno objąć ochroną także transmitowanie rozgrywek sportowych w internecie.
Publiczny dostęp
C More Entertainment jest szwedzkim płatnym kanałem telewizyjnym, który przeprowadza w swojej witrynie internetowej bezpośrednie transmisje meczów hokeja na lodzie. Za dostęp do audycji odbiorcy płacą równowartość niemal dziesięciu euro. Dlatego kiedy Linus Sandberg utworzył w swojej witrynie łącze umożliwiające obejście systemu kodującego C More Entertainment, telewizja zażądała usunięcia jego pirackiej – jak uznała – metody obchodzenia opłat. Kiedy prośba nie poskutkowała – nadawca wprowadził blokadę łącza Sandberga. Zażądał też w pozwie zasądzenia od naruszyciela jego praw grzywny i odszkodowania.
Sąd pierwszej instancji w Hudiksvall uznał w całości roszczenia telewizyjnej spółki. Sąd apelacyjny doszedł jednak do przekonania, że żadna część pracy komentatorów, kamerzystów ani realizatorów transmisji meczów – zarówno oddzielnie, jak i łącznie – nie może być objęta ochroną prawa autorskiego. Dlatego – zdaniem sędziów drugiej instancji – spółce C More Entertainment przysługują jedynie prawa pokrewne (ich źródłem nie jest twórczość autorska, lecz prawa wynikające z uprawnień do rozpowszechniania). I te właśnie naruszył Sandberg. Sąd apelacyjny skazał go w tej sytuacji na wyższą grzywnę, ale obniżył mu kwotę odszkodowania. Telewizja wniosła skargę kasacyjną.
Szwedzki sąd najwyższy uznał zaś, że ani z dyrektywy 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym, ani z orzecznictwa TS nie wynika, by umieszczenie łącza hipertekstowego w witrynie internetowej stanowiło czynność publicznego udostępniania. Dlatego zapytał europejskich sędziów, czy możliwe jest poszerzenie w prawie krajowym – tak jak to uczynili Szwedzi – praw pokrewnych. Innymi słowy sąd krajowy chciał się dowiedzieć od europejskiego trybunału, czy umieszczenie w witrynie internetowej łącza, na które można kliknąć, wolno uznać za czynność publicznego udostępniania.
Szersza ochrona
Trybunał orzekł, że państwa członkowskie powinny mieć prawo do ustanowienia dalej idącej ochrony właścicieli praw pokrewnych, niż określa to dyrektywa w stosunku do nadawania i publicznego udostępniania. Dlatego systemy krajowe mogą nie tylko dawać wyłączne prawo zezwalania lub zakazywania bezprzewodowych retransmisji programów, lecz także publicznego udostępniania programów, również za opłatą. Prawu krajowemu poszczególnych państw Unii wolno więc przyznać nadawcom radiowym i telewizyjnym również wyłączne prawo do zezwalania na takie działania, jakich dopuścił się Sandberg lub zakazywania ich.
Tym samym ustawodawstwem państwa członkowskiego wolno wykluczyć wszelkie formy niekonsultowanego, dzikiego publicznego udostępniania programów nadawców, którzy mają wyłączne do nich prawa – orzekli luksemburscy sędziowie. Oczywiście możliwe jest to tylko wtedy, kiedy takie rozszerzenie nie narusza ochrony praw autorskich – dodali.
Prawo krajowe może ścigać udostępnianie programów na dziko
ORZECZNICTWO
Wyrok TSUE z 26 marca 2015 r. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia