Sędziowie nie stracą od połowy roku prawa do zwrotu kosztów dojazdu do sądów. Muszą jednak być gotowi na to, że stawka za kilometr zostanie znów obniżona
/>
Z początkiem roku minister sprawiedliwości w drodze rozporządzenia zmniejszył sędziom stawkę za jeden przejechany w drodze do pracy kilometr z 60 do 30 gr (Dz.U. z 2014 r. poz. 1969). Teraz jednak okazuje się, że to może nie wystarczyć. Wszystko przez prezydenta, który nie podpisał ostatniej noweli prawa o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.). Zawierała ona przepis pozbawiający większość dojeżdżających do pracy sędziów prawa do kilometrówek. Rząd wraz z parlamentem – licząc na to, że regulacja wejdzie w życie – wprowadził w ustawie okołobudżetowej na ten rok limit wydatków na zwrot sędziom kosztów dojazdu do pracy w wysokości 10 mln zł.
– W razie zagrożenia przekroczenia tego limitu minister sprawiedliwości jest upoważniony do odpowiedniego zmniejszenia, w drodze nowelizacji rozporządzenia, wysokości zwrotu kosztów przejazdu do poziomu eliminującego to zagrożenie – przyznaje Patrycja Loose, rzecznik prasowy MS.
Wszystko wskazuje na to, że minister w drugiej połowie roku z takiej możliwości skorzysta. Wspomniany przepis u.s.p. miał bowiem z dniem 1 czerwca 2015 r. pozbawić prawa do kilometrówek większość dojeżdżających sędziów. Na jego mocy uprawnienie to mieli zachować jedynie ci, którzy awansowali na wyższe stanowiska sędziowskie. A contrario – bez takich świadczeń mieli zostać sędziowie sądów rejonowych oraz ci okręgowi i apelacyjni, którzy objęli te stanowiska nie w drodze awansu, a np. przechodząc z innych zawodów prawniczych. A, jak ustaliło Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, stanowią oni większość dojeżdżających sędziów. Tak więc konieczność wypłacania im niezaplanowanych świadczeń może spowodować w tegorocznym budżecie ministerstwa sporą wyrwę.
– Tak naprawdę sędziów nie powinno interesować to, czy resort sprawiedliwości zmieści się w tych 10 mln zł, czy też nie. Żaden przepis, także ten ustawy okołobudżetowej, na który ministerstwo się powołuje, nie upoważnia ministra do ustanowienia stawki za przejechany kilometr na takim poziomie, że będzie to tylko częściowy zwrot kosztów dojazdów – twierdzi Maciej Strączyński, prezes SSP „Iustitia”.
Jego zdaniem regulacja ta pozwala co prawda szefowi resortu nieco obniżyć kilometrówkę, ale jedynie do takiego poziomu, który pozwoli na realny zwrot kosztów dojazdów.
– To są nasze uprawnienia pracownicze i żaden przepis nam ich nigdy nie odebrał. Ale, jak widać, minister zdaje się tego nie dostrzegać – komentuje prezes Strączyński.
Więcej pozwów
Zdaniem samych zainteresowanych, już po styczniowej obniżce (z 60 do 30 gr za przejechany kilometr) o realnym zwrocie nie ma mowy. I dlatego do sądów w całej Polsce spływają pozwy, w których sędziowie domagają się wyrównania stawek. Wskazują, że otrzymywali za każdy przejechany kilometr niższą stawkę niż ta ustalona w rozporządzeniu ministra infrastruktury (Dz.U. z 2002 r. nr 27, poz. 271 ze zm.). Przywołany akt prawny mówi bowiem o 83 gr dla samochodów o pojemności silnika powyżej 900 cm3 oraz 52 gr dla tych, które mają pojemność mniejszą.
SSP „Iustitia” nie prowadzi statystyk na temat liczby wytoczonych powództw. Sędzia, który przygotował projekt pozwu, przyznaje jednak, że zainteresowanie jest coraz większe.
Inne źródło
Ponadto sędziowie uważają, że tak naprawdę całe to zamieszanie związane z obniżaniem im zwrotu kosztów dojazdu zostało wytworzone sztucznie.
– Kwota, jaką chciało zaoszczędzić od czerwca Ministerstwo Sprawiedliwości na sędziowskich kilometrówkach, jest bardzo mała. To koszt wyposażenia w elektroniczne gadżety zaledwie 20 sal sądowych – wylicza Łukasz Piebiak, sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy.
Jego zdaniem resort, gdyby miał taką wolę, mógłby znaleźć w ramach obecnego budżetu te rzekomo brakujące środki.
– Na pewno są możliwości dokonania pewnych przesunięć. A nawet jeśli nie, minister sprawiedliwości powinien wystarać się o dodatkowe pieniądze z rezerwy budżetowej. On osobiście jest odpowiedzialny za to, że nowela u.s.p. nie weszła w życie: forsował przepisy, które wzbudziły u prezydenta poważne wątpliwości konstytucyjne – kwituje sędzia.