W żadnym wojewódzkim sądzie administracyjnym a także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym nie jest zatrudniony ani jeden asesor sądowy. Niektórzy sędziowie uważają, że jest to ze szkodą dla sądownictwa.
W żadnym wojewódzkim sądzie administracyjnym a także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym nie jest zatrudniony ani jeden asesor sądowy. Niektórzy sędziowie uważają, że jest to ze szkodą dla sądownictwa.
– Jest to jedyna droga do pozyskania doświadczenia w pracy sędziego – uważa Lidia Błystak, sędzia WSA we Wrocławiu.
Podstawa do powoływania asesorów w sądach administracyjnych zawarta jest w art. 26 prawa o ustroju sądów administracyjnych (Dz.U. z 2002 r. nr 153, poz. 1269 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem asesora mianuje prezes NSA.
Tymczasem, jak wskazuje Lidia Błystak, prezes już od dłuższego czasu z takiej możliwości nie korzysta, mimo że ona sama wielokrotnie się tego domagała.
– W sądzie, w którym pracuję, co najmniej dwie osoby zasługują na mianowanie ich asesorami. Myślę, że podobnie jest w innych sądach administracyjnych I instancji – zaznacza sędzia Błystak.
W odpowiedzi na pisma dotyczące rezygnacji z powoływania asesorów w sądownictwie administracyjnym prezes NSA nie udzielił rzeczowej odpowiedzi, poza argumentem ekonomicznym. Ten jednak sędzi Błystak nie przekonuje, zwłaszcza że za rezygnacją z tej instytucji nie przemawiają żadne argumenty prawne. Tutaj bowiem nie zachodzą takie wątpliwości, jakie legły u podstaw wyroku Trybunału Konstytucyjnego (sygn. SK 7/06), który wyrugował asesorów z sądownictwa powszechnego.
– TK, wypowiadając się na temat asesorów, zakwestionował normatywne podstawy tej instytucji, tj. powierzenie im przez ministra sprawiedliwości, organ władzy wykonawczej, funkcji orzeczniczych, bez gwarancji niezawisłości i niezależności sędziów. Tymczasem w sądownictwie administracyjnym powierzenie funkcji orzeczniczej asesorom następuje za pośrednictwem prezesa NSA, a więc przedstawiciela władzy sądowniczej. Nie ma więc przeszkód, aby sądownictwo administracyjne korzystało z instytucji asesorów, którzy na równi z sędziami korzystają z gwarancji niezawisłości i niezależności – przekonuje sędzia Błystak.
W jej opinii samo podobieństwo funkcji asesora z asesorem w sądach rejonowych nie powinno mieć wpływu na ocenę charakteru tej funkcji, tym bardziej że nie to legło u podstaw wyroku TK.
Brak asesorów w sądach administracyjnych nie dziwi za to Macieja Strączyńskiego, sędziego Sądu Okręgowego w Szczecinie.
– Wynagrodzenie sędziego WSA jest takie, jak wynagrodzenie sędziego sądu apelacyjnego, a warunki prawne o wiele lepsze. Nic więc dziwnego, że sędziowie sądów powszechnych garną się do sądownictwa administracyjnego. Zazwyczaj są to sędziowie sądów okręgowych, z którego stanowiska kandyduje się od razu na stanowisko sędziego WSA. Zatem większe szanse ma sędzia okręgowy niż rejonowy, który ma mniejsze doświadczenie, a to właśnie sędziów rejonowych można powołać na asesorów – kwituje sędzia Strączyński.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama