Ministerstwo Zdrowia pracuje nad ograniczeniem dostępu niepełnoletnim do pigułek „dzień po”. Tylko że takich leków już dziś nie mogą oni legalnie kupić bez zgody rodziców
Ile wolno kobiecie / Dziennik Gazeta Prawna
Po tym, jak Komisja Europejska dopuściła w krajach wspólnoty sprzedaż EllaOne – tabletki stosowanej po stosunku, uniemożliwiającej zajście w ciążę – Ministerstwo Zdrowia utworzyło zespół, który ma przygotować zmiany prawne. Cel: ograniczyć jej dostępność dla małoletnich. Prawnicy mają jednak wątpliwości, czy dodatkowe regulacje prawne są w ogóle potrzebne.
Premier Ewa Kopacz, uzasadniając w Radiu Zet konieczność zmian w prawie, tłumaczyła, że nie można dopuścić do sytuacji, w której takie środki mogłyby kupować 10- czy 13-latki. Dała do zrozumienia, że prawo to powinno przysługiwać pełnoletnim kobietom. Tymczasem zgodnie z kodeksem cywilnym osoby do 13. roku życia i tak nie posiadają zdolności do czynności prawnych, a pomiędzy 13. a 18. rokiem życia mają tę zdolność ograniczoną. To sprawia, że w świetle prawa mogą zawierać umowy – a więc w tym przypadku robić zakupy – jedynie w drobnych sprawach dnia codziennego: kupić drożdżówkę, napój, bilet do kina czy na autobus.
Tabletka to nie coca-cola
Dlatego zdaniem prof. Joanny Haberko z katedry prawa cywilnego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu nie ma konieczności wprowadzania dodatkowych ograniczeń.
– Po pierwsze, do ukończenia przez małoletniego 18. roku życia pozostaje on pod władzą rodzicielską swoich rodziców. A elementem tej pieczy jest podejmowanie decyzji w sprawach dziecka. Opiekunowie powinni zatem móc decydować o sprawach, które dla jego rozwoju, wychowania oraz w interesującej nas sytuacji również stanu zdrowia mają istotne znaczenie – tłumaczy prof. Haberko.
– Oczywiście wraz z rozwojem dziecko uzyskuje coraz większą dojrzałość oraz doświadczenie. Ustawodawca pozwala mu zatem dokonywać pewnych czynności prawnych, jednak nie pozwala na całkowitą samodzielność – podkreśla ekspertka.
Jak wyjaśnia, problem małoletniego do ukończenia 13. roku życia w ogóle nie powstaje: nie ma on zdolności do czynności prawnych w sprawach większego kalibru.
– To oznacza, że czynność dokonana przez niego jest bezwzględnie nieważna, bo zakup tabletki „dzień po” nie należy do kategorii drobnych spraw bieżących życia codziennego – tłumaczy prof. Haberko.
Z kolei małoletni w przedziale wiekowym 13–18 lat, którzy mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych, mogą zawrzeć umowę wykraczającą poza kategorię drobnych spraw tylko za zgodą (ewentualnie potwierdzeniem) przedstawiciela ustawowego.
Choć teoretycznie przepisy są w tym względzie jasne, to pozostają wątpliwości praktyczne. Jak zauważa mec. Katarzyna Przyborowska, specjalizująca się w prawie medycznym, w szczególnych przypadkach (za zgodą sądu) kobieta może po ukończeniu 16. roku życia wyjść za mąż.
– Co jest równoznaczne z uzyskaniem pełnej zdolności do czynności prawnej. Skoro w myśl prawa jest wówczas pełnoletnia, to powinna mieć możliwość swobodnego zakupu pigułki „dzień po” – zaznacza mec. Przyborowska.
Jest to o tyle istotne, że dziś dowody osobiste wydawane są nie tylko pełnoletnim, a na samym dokumencie nie ma informacji o stanie cywilnym.
– Co oznacza, że taka kobieta musiałaby okazać skrócony odpis aktu małżeństwa – rozkłada ręce mec. Przyborowska.
Podstawa antykoncepcji?
Kłopot w tym, że – jak zauważa Piotr Dynowski z kancelarii Bird & Bird – bardzo wiele leków OTC, czyli bez recepty może być dopuszczone do sprzedaży nie tylko w aptekach, ale i w supermarketach, kioskach czy na stacjach benzynowych.
– Trudno oczekiwać od osoby, która sprzedaje na kasie w supermarkecie, by się zastanawiała, czy wśród skanowanych produktów sprzedaje proszek od bólu głowy, czy tego typu tabletkę – zauważa prawnik, dodając, że określenie, które z leków bez recepty można kupić w ramach tzw. drobnych spraw życia codziennego, jest kłopotliwe.
– Pojawia się cały szereg pytań. Kto i na jakich zasadach miałby tego rozróżnienia dokonywać? Czy wymagać zgody rodziców, a jeśli tak, to w jakiej formie? Wreszcie, czy odpowiedzialność prawną powinien ponosić ten, kto by bez takiej zgody rodzica lek wydał? Jest więc cała masa istotnych kwestii, które wymagałyby doprecyzowania – uważa mec. Dynowski.
Według prawnika zasadne jest więc opracowanie regulacji prawnych nie tyle ograniczających dostęp do pigułki „dzień po”, ile umożliwiających jakiś rodzaj kontroli nad jej dostępnością i wydawaniem.
– To nie jest witamina c, lecz środki o poważnym działaniu, w dodatku związane z wrażliwą z punktu widzenia moralno-światopoglądowego sferą. Zwłaszcza, że intencją KE czy polskich władz jest zapewnienie szerszego dostępu do pigułki „dzień po” w wypadkach np. gwałtu, a nie sprawienie że, poprzez swą dostępność, stanie się podstawową metodą antykoncepcji – puentuje ekspert.