Uzasadniając potrzebę tej zmiany argumentowano, że minister sprawiedliwości jest "politycznie odpowiedzialny za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i powinien mieć narzędzia do skutecznej interwencji prawnej w sytuacji, gdy wymiar sprawiedliwości popełnia błąd, którego nie można naprawić w zwykłym trybie".
Propozycją nowelizacji Kodeksu postępowania karnego w tej kwestii, przygotowaną przez PiS, Sejm zajmował się od sierpnia 2012 r. Po zmianie, obok Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich i - w pewnym zakresie - Rzecznika Praw Dziecka, także minister sprawiedliwości może w postępowaniu karnym wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie. Szef resortu sprawiedliwości otrzymał też prawo wglądu do akt po zakończeniu postępowania.
"Proponowana zmiana w niczym nie narusza niezawisłości sędziowskiej ani zasady trójpodziału władz. Minister sprawiedliwości będzie jedynie stroną wnoszącą kasację na identycznych zasadach jak Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich" - podkreślała na początku listopada Kancelaria Prezydenta w komunikacie po podpisaniu tej nowelizacji przez Bronisława Komorowskiego.
Podobnie jak w przypadku PG, RPO i RPD, ministra nie będzie obowiązywał termin na wniesienie kasacji wynoszący 30 dni od daty doręczenia orzeczenia z uzasadnieniem.
Klub PiS, składając projekt latem 2012 r., po wybuchu afery Amber Gold, argumentował, że uprawnienie do składania kasacji pozwoliłoby ministrowi sprawiedliwości na interwencję w sytuacji, gdy sędziowie popełniają "karygodne błędy".