Panu Robertowi sąsiad zalał mieszkanie. Początkowo poczuwał się do odpowiedzialności, kiedy jednak poznał koszty związane z naprawą, zaczął wycofywać się z deklaracji ich pokrycia. Jego mieszkanie jest zaś nieubezpieczone. Sprawę komplikuje fakt, że spółdzielnia nie jest w stanie określić przyczyn awarii, która mogła być spowodowana albo złym stanem instalacji kanalizacyjnej, albo zaniedbaniem sąsiada z góry. Mieszkanie pana Roberta jest ubezpieczone, ale nasz czytelnik zwlekał z poinformowaniem ubezpieczyciela, licząc, że uda mu się porozumieć z sąsiadem. Jakie kroki powinien podjąć?
Pierwszym krokiem w takiej sytuacji jest zapobieżenie powiększaniu się szkody, a więc np. odcięcie dopływu wody czy to w mieszkaniu sąsiada, czy też – jeśli to konieczne – w całym pionie. Jeśli awarii nie możemy zgłosić w administracji spółdzielni lub wspólnoty (bo jest np. weekend), a woda się leje, będziemy zmuszeni skorzystać z usług pogotowia wodno-kanalizacyjnego.
Druga ważna rzecz to zgłoszenie szkody swojemu ubezpieczycielowi, nawet jeśli uważamy, że uda nam się dogadać z sąsiadem. Często zdarza się, że sprawca awarii wycofuje się z początkowych deklaracji, zaczyna podważać zasadność lub skalę naszych roszczeń. Zgłaszając szkodę ubezpieczycielowi, nie zamykamy sobie drogi do polubownego załatwienia sprawy z sąsiadem – z likwidacji szkody przez ubezpieczyciela możemy wycofać się do chwili wypłaty odszkodowania. Wystarczy zazwyczaj jeden telefon, w którym poinformujemy ubezpieczyciela o miejscu powstania szkody i numerze naszej polisy. Większość firm wymaga, aby informacja dotarła do nich niezwłocznie, a więc zaraz po wykryciu usterki czy – jak w tym przypadku – zalania mieszkania. „Niezwłocznie” to obecnie standardowy zapis towarzystw ubezpieczeniowych, które wcześniej określały konkretny czas na zgłoszenie szkody: 48 godzin, trzy dni, tydzień. Ponieważ jednak wiele osób nie było w stanie dotrzymać tego terminu, bo w trakcie pojawienia się szkody były np. na wakacjach i odkryły ją po dwóch tygodniach, zapis został zmieniony.
Kolejny krok należy do firmy ubezpieczeniowej – kontaktuje się z nami likwidator szkody, by oszacować poniesione straty. Często nawet nie przyjeżdża na miejsce zdarzenia, a do oszacowania szkody wystarczy rozmowa telefoniczna z poszkodowanym, ewentualnie uzupełniona przesłanymi przez nas zdjęciami obrazującymi stan mieszkania po zalaniu, czasem skanem protokołu potwierdzającego zalanie. Takie uproszczone procedury mają zastosowanie przy małych szkodach – przyjazd likwidatora i oględziny to dodatkowe koszty dla towarzystwa. O tym, czy szkoda jest mała, decyduje jednak towarzystwo ubezpieczeniowe – jej wysokość nie jest zapisana w ogólnych warunkach ubezpieczenia, są to wewnętrzne ustalenia firmy.
Po analizie warunków, na jakich było ubezpieczone mieszkanie, i poniesionych strat likwidator proponuje kwotę, jaką towarzystwo ubezpieczeniowe jest gotowe wypłacić. Można ją zaakceptować – wtedy w ciągu kilku dni otrzymamy przelew na konto lub przekaz pocztowy. Jeśli jednak zdaniem ubezpieczonego proponowana kwota jest zbyt niska, może on złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Wówczas likwidator przyjeżdża na miejsce zdarzenia, ogląda szkodę i raz jeszcze szacuje wysokość odszkodowania. Jeśli dojdzie do porozumienia, sprawa jest zakończona, jeśli nie – ubezpieczony dochodzi swoich roszczeń na drodze postępowania sądowego przed sądem właściwym dla jego miejsca zamieszkania. Jeśli jednak zgodziliśmy się na kwotę zaproponowaną przez likwidatora, a w trakcie remontu okaże się, że jego koszty są wyższe, bo odkryliśmy np. dodatkowe uszkodzenia, których usunięcie oznacza konieczność poniesienia dodatkowych nakładów, można się raz jeszcze zwrócić do towarzystwa ubezpieczeniowego z informacją o większych kosztach. Ale trzeba je udokumentować – rachunkami, fakturami. Lepiej więc usuwania takich szkód nie zlecać sąsiadowi złotej rączce, tylko fachowcowi, który wystawi fakturę. Likwidacja szkody przez ubezpieczyciela powinna nastąpić w ciągu 30 dni od dnia otrzymania zawiadomienia o powstałej szkodzie – reguluje to art. 817 kodeksu cywilnego.
Na każdym etapie poszkodowany może się wycofać z procedury dochodzenia roszczenia od swojego towarzystwa ubezpieczeniowego. Może się też zdarzyć, że dostaniemy odszkodowanie od swojej firmy ubezpieczeniowej, a także od towarzystwa, w którym ubezpieczony był sprawca zalania. Wówczas trzeba z któregoś odszkodowania zrezygnować – nie można wziąć dwóch za tę samą szkodę. Jeśli nasze mieszkanie było ubezpieczone w dwóch różnych towarzystwach – firmy za szkodę odpowiadają albo po połowie, albo proporcjonalnie, w zależności od wartości polis.
Podstawa prawna
Art. 16–16a ustawy z 22 maja 2003 r. o działalności ubezpieczeniowej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 950). Art. 805–834, art. 805–834 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121).

OPINIA EKSPERTA

Bożena Szymańska, agent ubezpieczeniowy Ja Ubezpieczam

Większość towarzystw, ubezpieczając mieszkanie od standardowych ryzyk – zalania, pożaru, przepięcia – oferuje w standardzie pakiet Home Assistance. Pozwala nam to, po skontaktowaniu się z infolinią towarzystwa, wezwać np. hydraulika, ślusarza, elektryka. Wówczas nie płacimy za dojazd fachowca ani za samą usługę, pokrywamy ewentualnie koszty jakiejś części, gdy jest potrzeba jej wymiany.
W razie zalania mieszkania zwykle należy nam się odszkodowanie z polisy OC w życiu prywatnym sprawcy szkody. Kiedy jednak nie możemy się porozumieć z sąsiadem, który zalał nam mieszkanie, albo jego towarzystwem ubezpieczeniowym lub trudno ustalić, kto odpowiada za szkodę (sąsiad, spółdzielnia mieszkaniowa), to zgłaszamy szkodę ze swojej polisy. Wówczas nasza firma ubezpieczeniowa podejmuje decyzję, czy będzie ściągała odszkodowanie regresem od sprawcy szkody, czy nie.
Jeżeli nie zgadzamy się z wysokością kwoty odszkodowania zaproponowaną nam przez likwidatora szkody, ważną kwestią jest to, według jakiej wartości mamy ubezpieczone mienie i wykończenie mieszkania. Jeśli jest to wartość rzeczywista, trzeba się liczyć z tym, że odszkodowanie nigdy nie wystarczy na pokrycie szkody w całości. Natomiast jeżeli jest to wartość nowa, odszkodowanie powinno wystarczyć na pokrycie całej szkody. Zawsze możemy się od decyzji likwidatora odwołać, przedstawić faktury, rachunki, a towarzystwo powinno dopłacić różnicę.
Gdy zalane mieszkanie jest kredytowane i cesja ubezpieczenia jest przeniesiona na bank, a chodzi o małe szkody, bank musi jedynie wyrazić zgodę, aby wypłata odszkodowania trafiła do właściciela mieszkania. Jeśli szkody są tak duże, że mieszkanie nie nadaje się do odbudowy (np. nastąpił wybuch gazu), to odszkodowanie – do wysokości kredytu – dostanie bank. I tu ważna uwaga – bardzo często się zdarza, że klienci ubezpieczają mieszkanie jedynie do wartości kredytu lub kwoty wymaganej przez bank. To błąd, bo wówczas nie otrzymamy żadnego odszkodowania – do banku trafi cała kwota ubezpieczenia. Gdybyśmy ubezpieczyli mieszkanie do kwoty jego wartości, bank otrzyma odszkodowanie w wysokości kredytu, a właścicielowi zostanie wypłacona reszta sumy.