Sąd źle zinterpretował przepisy o postępowaniu grupowym, odmawiając dopuszczenia spraw wierzycieli Amber Gold do rozpoznania w tym trybie – uważają prawnicy z kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Sąd Okręgowy w Gdańsku 30 września 2014 r. odrzucił pozew zbiorowy przeciwko członkom zarządu spółki. Jak stwierdził, roszczenia wobec Marcina i Katarzyny P. są niezasadne, a pozew powinien być skierowany przeciwko samej spółce. Sąd podkreślił także, że sprawy nie może rozpoznać w postępowaniu grupowym, gdyż poszkodowani znajdują się w innej sytuacji prawnej: zawierali inne umowy, w różnych terminach, i domagają się różnych kwot.
Kancelaria Chałas i Wspólnicy podkreśla, że postanowienie sądu jest niezgodne z ustawą o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (Dz.U. z 2010 r. nr 7, poz. 44 ze zm.) i z orzecznictwem sądów. Prawnicy 3 listopada 2014 r. złożyli zażalenie. Jak twierdzą, nie do obrony wydaje się stanowisko sądu okręgowego, które nakłada niczym nieuzasadnione wymogi dotyczące podobieństwa stanu faktycznego członków grupy.
„Nie da się wytłumaczyć, by rozsądny ustawodawca, wprowadzając ustawę o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, przewidział jej zastosowanie jedynie w przypadkach, gdy wszyscy poszkodowani zawierali tę samą umowę, na ten sam okres, w tym samym oddziale czy siedzibie danej instytucji i kierując się takimi samymi motywami” – czytamy w oświadczeniu kancelarii.
Powołuje się ona na rozstrzygnięcia sądów w innych powództwach grupowych. Zdaniem prawników świadczą one o dopuszczalności cech indywidualnych roszczeń członków grupy. Istotne bowiem jest to, aby łączyło ich wspólne zdarzenie główne, które spowodowało szkodę.
Ze środowiskiem kancelarii nie zgadza się Witold Masionek, prawnik w kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy.
– Chociaż idea przyświecająca kancelarii Chałas i Wspólnicy była szczytna, to uważam, że Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł właściwie. Od początku obowiązywania ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym jej zastosowanie do dochodzenia roszczeń pieniężnych napotyka trudności – co jest winą nie sądów, lecz ustawodawcy – twierdzi Masionek.