W ocenie HFPC propozycje te "budzą poważne wątpliwości co do zgodności z Konstytucją RP oraz Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności".
Fundacja uważa bowiem, że projekt w sposób nieproporcjonalny ogranicza wolność zgromadzeń, wykluczając udział w nich osób, które z różnych względów nie chcą, aby ich wizerunek został upubliczniony, a nie stwarzają zagrożenia dla pokojowego przebiegu zgromadzenia.
"Zasłonięcie twarzy podczas zgromadzenia nie musi być środkiem prowadzącym do naruszenia porządku publicznego. Często może wiązać się z potrzebą ochrony wizerunku, który mógłby być wykorzystany niezgodnie z wolą zainteresowanej osoby. Poparcie dla niektórych idei może być źle odbierane w pewnych grupach społecznych, co mogłoby skutkować próbą zemsty za określone poglądy na danej osobie" - napisano w opinii.
HFPC zwraca uwagę, że "ustawa o Policji z 1990 roku daje wystarczające możliwości ingerencji policji w przebieg zgromadzeń w przypadku zagrożenia dla ich pokojowego charakteru".
"Wprowadzenie ograniczeń konstytucyjnych praw i wolności nie powinno być nadmierne i powinno być konieczne w danym momencie, tzn. nie powinna powstawać regulacja prawna, jeżeli istnieje już taka, która w sposób wystarczający pozwala egzekwować przepisy prawa. Zakaz wdrażany w prezydenckim projekcie wydaje się być niekonieczny i nadmierny w sytuacji, gdy istnieją już środki, które, w przypadku należytego stosowania, pozwolą na pokojowy przebieg zgromadzeń" - głosi opinia.
Fundacja zwróciła uwagę, że prezydent skierował swój projekt do Sejmu 18 listopada 2013 r., w tydzień po zamieszkach jakie miały miejsce podczas obchodów Święta Niepodległości w Warszawie.
„Prawo nie powinno być tworzone pod wpływem nacisków i społecznej presji, gdyż pozbawione jest wtedy racjonalności, która powinna przyświecać ustawodawcy” – podano w opinii, podpisanej przez wiceprezesa HFPC Adama Bodnara. "Helsińska Fundacja Praw Człowieka apeluje o zaniechanie dalszych prac nad opiniowanym projektem" - głosi konkluzja.
Sejmowa podkomisja zajmuje się prezydenckim projektem od stycznia, gdy decyzję o skierowaniu go do dalszych prac podjął Sejm. Już wtedy budził kontrowersje - klubu PiS, Twojego Ruchu i SP argumentowały, że jest on niezgodny z konstytucją i ogranicza wolność zgromadzeń.
Prawo w obecnym kształcie przewiduje, że w zgromadzeniu nie mogą uczestniczyć osoby posiadające przy sobie broń, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne lub inne niebezpieczne materiały lub narzędzia. Prezydent zaproponował, by dodać jeszcze jeden zakaz: uczestnictwa osób, których identyfikacja z powodu ubioru, zakrycia twarzy lub zmiany wyglądu nie jest możliwa.
Od reguły tej przewidziano wyjątek - w zgromadzeniu mogłyby brać udział takie osoby, jeśli wcześniej organizator zgłosi to w zawiadomieniu odpowiedniemu organowi gminy, który w tej sprawie wydaje zgodę. Organizator musiałby wskazać przy tym związek między celem zgromadzenia, a uczestniczeniem w nim osób zamaskowanych. Decyzję, czy dopuścić udział takich uczestników podejmowałby organ gminy, do którego trafia zawiadomienie.
Projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach powstał w reakcji na wydarzenia, do jakich doszło podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 r. Tego dnia m.in. podpalono budkę strażniczą przed ambasadą rosyjską oraz instalację "Tęcza" na pl. Zbawiciela, doszło też do burd przed squatami przy ul. ks. Skorupki i Wilczej.
To już druga prezydencka próba wprowadzenia ustawowego zakazu zakrywania twarzy. Poprzednią Komorowski podjął po zamieszkach, do których doszło dokładnie dwa lata wcześniej. Ostatecznie jednak przepis dotyczący zasłaniania twarzy wykreślono z projektu noweli Prawa o zgromadzeniach ze względu na wątpliwości, co do jego zgodności z konstytucją.
Chodziło o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2004 r., według którego nie każdy przypadek zakrycia twarzy, uniemożliwiający identyfikację danej osoby, stanowi czyn potencjalnie niebezpieczny lub zapowiada, że zgromadzenie zmieni swój pokojowy charakter.