W zeszłym roku średni czas rozpatrywania sprawy przez Trybunał Konstytucyjny wynosił ponad półtora roku. A więc dokładnie tyle samo, ile w roku 2012. Eksperci mówią: to stanowczo za długo
W zeszłym roku średni czas rozpatrywania sprawy przez Trybunał Konstytucyjny wynosił ponad półtora roku. A więc dokładnie tyle samo, ile w roku 2012. Eksperci mówią: to stanowczo za długo
/>
Dane te znalazły się w informacji o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Wczoraj na zgromadzeniu ogólnym sędziów TK przedstawił je Andrzej Rzepliński, prezes trybunału.
W zeszłym roku wpływ spraw do TK wyniósł 480 i był niemal identyczny jak w roku 2012 (486). Z informacji wynika również, że wpłynęło o 15 proc. więcej takich, które nie podlegają wstępnemu rozpoznaniu (chodzi tu m.in. o wnioski takich podmiotów jak prezydent, prokurator generalny czy rzecznik praw obywatelskich). Spadła za to nieco (o 6 proc.) liczba spraw, które takiej wstępnej kontroli podlegają (czyli m.in. skarg konstytucyjnych wnoszonych przez obywateli).
Zdaniem prof. Marka Chmaja, konstytucjonalisty ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, za pozytywny prognostyk trzeba uznać to, że coraz więcej wniosków do TK składają takie podmioty jak RPO.
– W naszym prawie funkcjonuje wiele przepisów niezgodnych z ustawą zasadniczą, gdyż nikt nie jest zainteresowany ich kwestionowaniem. Dobrze więc, że w walkę z tymi nieprawidłowościami coraz aktywniej włączają się organy, których zadaniem jest przecież stanie na straży praw obywateli – komentuje prof. Chmaj.
Z informacji wynika również, że TK wydał w zeszłym roku 71 wyroków.
– To mało, trybunał ma większe moce przerobowe – twierdzi prof. Chmaj.
W zeszłym roku TK procedował w identycznym tempie jak w roku poprzednim. Na wydanie wyroku przez trybunał nadal trzeba czekać średnio 19 miesięcy. To zdaniem ekspertów zbyt długo.
– To bardzo przygnębiające. Jeżeli bowiem doliczymy do tego czas, na jaki TK może odroczyć wejście w życie swojego wyroku stwierdzającego niekonstytucyjność, to okazuje się, że droga do wyeliminowania przepisu niezgodnego z ustawą zasadniczą jest bardzo długa – mówi Marek Chmaj.
Z informacji wynika, że w zeszłym roku TK odroczył termin utraty mocy obowiązującej niekonstytucyjnych przepisów w 16 sprawach, z czego aż w 7 wskazał na najdłuższy konstytucyjnie dopuszczalny termin 18 miesięcy.
Eksperci podnoszą więc, że priorytetem dla prezesa TK powinno być właśnie skrócenie czasu procedowania przed trybunałem.
– Prezes co roku obiecuje, że TK przyśpieszy, ale statystyka jest bezwzględna – wytyka prof. Chmaj.
Z informacji przedstawionej wczoraj przez prezesa Rzeplińskiego wynika, że duża liczba zarzutów podnoszonych w zeszłym roku przed TK dotyczyła prawidłowego przekazywania i wykonywania kompetencji prawotwórczych. I tak dla przykładu: „w 2013 r. trybunał przypomniał, że rozporządzenie musi być podporządkowane ustawie, na podstawie której jest wydane. Niedopuszczalne jest regulowanie na poziomie rozporządzenia zagadnień, które nie zostały, przynajmniej w podstawowym zakresie, uregulowane na poziomie ustawowym”.
W informacji podkreślono, że pogląd TK na tego typu kwestie jest utrwalony i znany podmiotom odpowiedzialnym za tworzenie prawa. Mimo to – jak podkreśla trybunał – prawodawca nie stosuje się do tego.
Na kwestię przekraczania przez ministrów delegacji ustawowych przy wydawaniu rozporządzeń niejednokrotnie zwracał uwagę w swoich wnioskach do TK prokurator generalny.
– Organy władzy wykonawczej nie mogą robić tego, na co tylko mają ochotę. Jest absolutnie niedopuszczalne, że wydając rozporządzenia, zmieniają przepisy ustawowe – uzasadniał jeden z takich wniosków Wojciech Sadrakuła, prokurator Prokuratury Generalnej.
Z informacji wynika także, iż nadal utrzymuje się dość wysoka liczba wyroków TK zapadających przy zdaniach odrębnych. Ten wzrost rozpoczął się w roku 2008. Wówczas liczba takich wyroków przekroczyła 10. We wcześniejszych latach wyroki TK wydawane przy zdaniach odrębnych można było policzyć na palcach jednej ręki. W zeszłym roku zapadło ich 16.
Dr Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa jednak, że świadczy to o tym, iż sędziowie TK to osoby o bardzo wysokich kwalifikacjach: nie wahają się prezentować swoich stanowisk i – co również istotne – chce im się to robić.
– W końcu przygotowanie uzasadnienia zdania odrębnego wymaga pracy i przemyśleń – wskazuje dr Piotrowski.
Część ekspertów jest jednak nieco zaniepokojona.
– Wolałbym, żeby tak się nie działo, ponieważ świadczy to o pewnym rozdźwięku w łonie sędziów – wskazuje Jerzy Stępień, były prezes TK. I zaznacza, że po zdanie odrębne powinno się sięgać wyłącznie w ostateczności.
Sprawą, która wyraźnie podzieliła sędziów TK, była w zeszłym roku m.in. ta, która dotyczyła tworzenia i znoszenia sądów aktem wykonawczym przez ministra sprawiedliwości (sygn. akt 27/12). Zdania odrębne złożyli wówczas: Teresa Liszcz, Andrzej Wróbel, Marek Zubik oraz Wojciech Hermeliński.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama