Szefowa Centrum Praw Kobiet Urszula Nowakowska przekonywała we wtorek, że konwencja jest bardzo potrzebna i rzeczywiście - wprowadzi genderowe podejście do przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. "To, co musimy zmienić w związku z konwencją, to nasze podejście do problemu przemocy, wprowadzić tę perspektywę gender, której niektórzy się tak obawiają, czyli patrzeć na przemoc, jak na łamanie praw kobiet" - mówiła.
Konwencja budzi wiele kontrowersji. O jej ratyfikowanie od dawna apelują organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Konwencję krytykowało natomiast m.in. prezydium Episkopatu Polski oraz organizacje prawicowe. Według biskupów dokument w definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną; niepokój hierarchów wzbudził też - jak ocenili - "obowiązek edukacji i promowania m.in. +niestereotypowych ról płci+, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu". Hierarchowie obawiają się, że konwencja wprowadzi "ideologię gender".
Podczas wtorkowej konferencji prof. Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego, przypomniała, że przemoc domowa to nie tylko przemoc fizyczna, ale także seksualna, psychiczna, ekonomiczna. Zwróciła uwagę, że przemoc domowa i przemoc w rodzinie to dwa odrębne zjawiska - przemoc domowa to nie tylko przemoc wobec kobiet, a przemoc wobec kobiet nie zawsze ma miejsce w domu.
Zaznaczyła, że przemoc domowa ma konsekwencje dla całej rodziny, w tym kontekście przypomniała słowa psycholożki Alice Miller: nie każdy kto był bity, będzie bił, ale każdy kto bije, był bity.
Płatek przekonywała, że konwencja - wskazując na związek pomiędzy przemocą a stereotypami, nierównym traktowaniem, zakorzenionym w niektórych kulturach i tradycjach przekonaniem o niższości kobiet wobec mężczyzn - jednocześnie wskazuje drogę do rozwiązania problemu.
Wskazywała, że trzeba też uświadamiać mężczyznom, że mówienie o uczuciach nie jest niemęskie i przekonywać, że w kobiecie mogą mieć partnerkę. "Trzeba odpuścić to, co mężczyzna +musi+ i to, co kobieta +powinna+. Równość nie polega na tym, że podciągamy kobiety do wzorca męskiego, równość polega na tym, że kreując rzeczywistość, bierzemy pod uwagę interesy wszystkich – mężczyzn i kobiet w różnym wieku i sytuacji, starszych, młodszych i dzieci" - przekonywała.
Uczestnicy konferencji zastanawiali się też, jak oddziaływać na sprawców przemocy. Jarosław Polanowski, prokurator z warszawskiej prokuratury okręgowej, przekonywał, że jego klientki - ofiary przemocy - chcą, żeby sprawca się zmienił, a nie żeby siedział w więzieniu. Jak mówił, widać to na przykładzie dozoru elektronicznego – żeby stosować taką formę kary, musi być zgoda domowników, czyli w tym przypadku ofiar przemocy, na odbywanie kary w domu. Najczęściej taką zgodę udaje się uzyskać.
Dlatego, zdaniem Polanowskiego, tak ważna jest terapia sprawców. Zwrócił uwagę, że obecnie nie ma możliwości, by zmusić sprawców do uczestniczenia w tego rodzaju zajęciach, jest to dobrowolne. W jego opinii potrzebny jest przepis umożliwiający sądowi nakazanie terapii.
Szefowa Centrum Praw Kobiet Urszula Nowakowska przekonywała, że nie terapia jest najważniejsza, ale praca nad zmianą postaw społecznych. "Większość sprawców przemocy doskonale sobie radzi z panowaniem nad emocjami, oni nie stosują przemocy wobec innych osób, tylko wobec kobiet, najbliższych - słabszych, zależnych od nich. Bo mają poczucie, że im wolno. A więc nie tyle programy korekcyjne są potrzebne, ale zmiana postaw, praca nad świadomością, propagowanie ostracyzmu społecznego wobec damskich bokserów” - mówiła.
Zdaniem uczestników konferencji wiele z tych problemów rozwiązałoby właśnie wprowadzenie konwencji. Konferencja odbyła się w ramach projektu realizowanego przez Fundację Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie Bez Barier”, dofinansowanego ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.