Zatrudnianie kobiet oznacza problemy
Być kobietą nie jest łatwo. Być kobietą ambitną, która chce realizować swoje plany i robić karierę jest jeszcze trudniej. Mimo iż z dyskryminacyjnym traktowaniem płeć piękna spotyka się przez większość swojego życia to brak równości w dostępie do zatrudnienia oraz awansów jest bardzo bolesny. Niby dlaczego tak samo lub lepiej wykształcona kobieta, posiadająca takie same lub wyższe kwalifikacje, z takim samym lub dłuższym stażem pracy ma mniejsze szanse na znalezienie pracy lub promocję, gdy staje do konkursu z mężczyzną? Bo jest kobietą. A zatrudnianie kobiet oznacza problemy - tak twierdzą właściciele i prezesi – mężczyźni. Na poparcie swoich poglądów mają następujące argumenty.
Po pierwsze - każda kobieta chce być matką
Nawet jeżeli teraz mówi, że nie chce to albo zaraz zachce (każda chce!) albo kłamie (kto by chciał pracować z kłamczuchą?) albo nie wie, co mówi albo naprawdę nie chce (to już z nią naprawę coś nie tak). W głowach decydentów na dobre zadomowił się stereotyp podstępnej kobiety, której najważniejszymi życiowymi celami są: naciągnięcie pracodawcy na świadczenia i narażenie go na ciągłe absencje, które doprowadzą go do bankructwa. Albo zaraz zajdzie w ciążę albo już w niej jest albo (nie daj Boże!) ma już gromadkę dzieci i co chwila będzie chodziła na zwolnienia. A przecież kadra zarządzająca musi być „na miejscu”.
Po drugie – brak pełnej dyspozycyjności
Jeżeli kobieta posiada już potomstwo to musi poświęcać mu czas, organizować życie rodzinne i „dbać o ognisko domowe”. Tym samym nie jest w pełni dyspozycyjna i nie ma czasu na sprawy zawodowe. Swoje obowiązki wykonuje pochopnie i bez zaangażowania, czym może narazić pracodawcę na straty. Pół biedy, gdy takich zaniedbań dopuści się asystentka ale gdyby zrobiła to Pani Dyrektor, firma byłaby skompromitowana. Lepiej nie ryzykować i powierzać wysokie stołki mężczyznom.
Po trzecie - kobiety nie posiadają odpowiednich cech by zajmować odpowiedzialne, kierownicze stanowiska
Gdyż nie potrafią podejmować decyzji, są mściwe, niekonsekwentne, pamiętliwe, drobiazgowe. Dlatego powinny dalej piastować stanowiska asystencko – pomocnicze lub organizacyjne, w których się sprawdzają.
Po czwarte - kobiety swoją obecnością a przede wszystkim wyglądem wpływają negatywnie na stosunki wewnątrz firmy.
Rozpraszają mężczyzn, którzy zaczynają gorzej pracować, w następstwie czego wyniki finansowe pogarszają się. Dodatkowo mogą poczuć się urażone seksistowskimi żartami i oskarżyć, któregoś z kolegów albo wszystkich o molestowanie seksualne. Brak kobiet pozwala na lepsze zintegrowanie zespołu a tym samym stworzenie dogodniejszych warunków pracy. Bo i na wódeczkę można iść i poprzeklinać i ogólnie jest swobodniej.
Po piąte - tyle lat kobiety siedziały w domu i było dobrze, to po co to zmieniać
Zaprezentowane powyżej, powszechnie utarte przekonania tworzą podstawę zjawiska „szklanego sufitu” – ang. glass ceiling. Pod nazwą tą kryją się wszelkie przeszkody uniemożliwiające kobietom awansowanie na wyższe stanowiska. Celowo tak dobrano słowa. Przez szklany sufit można zobaczyć dalsze szczeble kariery, ale nie można do nich dojść. Nie ma żadnych oficjalnych przeciwwskazań by dana osoba - kobieta - awansowała ale ze względu na nienazwane, nieopisane przyczyny jej kariera stoi w miejscu.
- Szklany sufit nie jest po prostu barierą dotyczącą pojedynczej osoby, związaną z jej brakiem umiejętności poradzenia sobie na wyższym stanowisku. Szklany sufit dotyczy raczej kobiet jako zbiorowości, której uniemożliwia się karierę z powodu bycia kobietami– wyjaśniają autorzy publikacji Breaking the glass ceiling: Can women reach the top of America's largest corporations?
Niepotrzebne zagrożenie
Polemika z przytoczonymi twierdzeniami nie ma sensu. Zastanawiające jest dlaczego mężczyźni kurczowo trzymają się władzy? Dlaczego za wszelką cenę odbierają kobietom i sobie szansę wystartowania w równej walce? Przecież kompetentny pracownik, bez względu na płeć to ogromna szansa dla firmy. Co ciekawe w raporcie firmy Deloitte - Kobiety w zarządach. Globalna perspektywa, czytamy że „większa liczba kobiet na stanowiskach zarządczych i kierowniczych ma dobry wpływ na funkcjonowanie firm. Inicjatywa uregulowania kwestii równości płci w biznesie leży w interesie udziałowców danej organizacji i powinna pochodzić właśnie od nich”.
Jedyna odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy to strach, lenistwo i wygoda. Kobiety są lepiej wykształcone, bardziej konsekwentne i skuteczne. Już dawno zawojowałyby świat gdyby panowie tak skutecznie nie dbali o własne interesy. Przez lata przyzwyczaili się, że kobiety organizują życie rodzinne, podczas gdy oni w spokoju zarabiają na utrzymanie. Stworzenie sytuacji zależności, przede wszystkim finansowej oraz zbudowanie znaczenia własnej rangi, jako jedynego żywiciela, powodowało że mężczyźni czuli się wspaniale. Nie dziwi więc, że męskiej części społeczeństwa nie pasują żeńskie aspiracje.
Europejska droga ku równości
Na szczęście problem nierównego dostępu do zatrudnienia oraz obsadzania wysokich stanowisk obserwują i sygnalizują instytucje unijne. Rada już w latach osiemdziesiątych wydawała odpowiednie komunikaty, w których zachęcała sektor prywatny do umożliwienia kobietom dostępu do procesów decyzyjnych. Parlament Europejski w 2010 i 2011 roku wzywał państwa członkowskie oraz Komisję Europejską do działania. Odpowiedzią Komisji był projekt dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie poprawy równości płci wśród dyrektorów niewykonawczych spółek, których aukcje są notowane na giełdzie i odnośnych środków, ogłoszony w listopadzie 2012r. Proponowane przepisy obligowały przedsiębiorców (z wyłączeniem małych i średnich) do zagwarantowania kobietom 40% miejsc w grupie dyrektorów niewykonawczych pod groźbą sankcji prawnych np. grzywien. (W polskiej nomenklaturze grupa dyrektorów niewykonawczych to członkowie rad nadzorczych – przyp. red.).
Polskie realia
Gdyby omawiane przepisy zostały wprowadzone do krajowego porządku prawnego dotyczyłyby największych podmiotów gospodarczych, stanowiących 20% wszystkich firm działających na rodzimym rynku. Niestety w styczniu 2013 roku Sejm RP uznał przedmiotowe regulacje za niezgodne z zasadą pomocniczości. Zdaniem posłów Unia Europejska nie ma uprawnień by obligować Polskę do podejmowania działań na rzecz równości płci gdyż krajowe instytucje doskonale radzą sobie z tym problemem i są bardziej odpowiednie do podejmowania inicjatyw we wskazanym zakresie.
Jak w takim razie wyglądają działania Polski? Wszystkie zasługi państwa polskiego wypunktowane zostały w Krajowym Programie Działań na rzecz równego traktowania na lata 2013-2016 – dalej program, przygotowanym przez Pełnomocnika Rządu do spraw równego traktowania – Agnieszkę Kozłowską – Rajewicz.
Mamy odpowiednie zapisy w Konstytucji i Kodeksie Pracy oraz innych aktach prawnych, które stanowią iż kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. Gwarantują także pracownikom równe traktowanie w zakresie nawiązywania i rozwiązywania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkoleń.
Ponadto ustawodawca stworzył listę dozwolonych pytań, które mogą paść w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Inne – dotyczące na przykład stanu cywilnego lub potomstwa są niezgodne z prawem. Co oznacza, że kandydat/-ka może nie udzielić na nie odpowiedzi lub udzielić nieprawdziwej.
Państwo wprowadziło wiele ułatwień do otwarcia i prowadzenia żłobków i przedszkoli, stwarzając tym samym miejsca, w których dzieci mogą przebywać gdy rodzice są w pracy.
Poprawiono sytuację prawną ojców, którzy otrzymali 2-tygodniowy pełnopłatny urlop ojcowski oraz prawo do korzystania z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego.
Jeżeli chodzi o kwestię wyrównania bądź zwiększenia dostępu kobiet do kierowniczych stanowisk, czytamy w programie, że rozpoczęta została „dyskusja na temat przyczyn i skutków dysproporcji w tym zakresie.
Dodatkowo Minister Skarbu Państwa w marcu 2013 roku zmienił zarządzenie dotyczące zasad nadzoru właścicielskiego nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa, zobowiązując te podmioty do doboru właściwie przygotowanych członków rad nadzorczych, z uwzględnieniem zrównoważonego udziału kobiet i mężczyzn, dla zapewnienia prawidłowego funkcjonowania nadzoru właścicielskiego.
W 2011 roku, po wielu kontrowersjach, wprowadzono przepisy dotyczące parytetów zapewniające kobietom 35% miejsc na listach wyborczych. Jeżeli niniejszy wymóg nie zostanie spełniony Komitet Wyborczy nie zarejestruje lisy.
Nie są to satysfakcjonujące działania a ich efekt nie jest tak spektakularny jak np. w Norwegii, gdzie w całości przyjęto unijny projekt ale najważniejsze, że krajowy ustawodawca widzi problem i zaczyna się nim interesować.
Nowy Premier nowa polityka równości
Fakt, że Przywódcą polskiego rządu została kobieta może mieć ogromny wpływ na opisywane kwestie. W przedstawionym przez Ewę Kopacz na piątkowej konferencji gabinecie znalazło się aż sześć przedstawicielek płci pięknej. Oznacza to, że po raz pierwszy w historii RP panie stanowić będą ponad 30% składu Rady Ministrów. Zgodnie z zapowiedzią Pani Premier to nie koniec zmian.
- W koalicji nie brakuje kobiet, które mogą rozpocząć pracę w charakterze sekretarza lub podsekretarza – oznajmiła.
Już niedługo przekonamy się czy działania nowego rządu będą miały wpływ na sytuację kobiet. Na politycznym szklanym suficie pojawiają się rysy, które już niedługo mogą zostać zastąpione pęknięciami, obejmującymi wszystkie sektory zatrudnienia. Kto wie może szklany sufit rozbije się z hukiem.