“[Rząd Ewy Kopacz będzie realizował kilka nowych projektów], w tym ten, który pani premier z całą pewnością jako jeden z pierwszych skieruje do Sejmu - budujący nowy ład w korporacjach Skarbu Państwa” - powiedział Grabarczyk.
Rządy Platformy Obywatelskiej już dwukrotnie podejmowały próbę uregulowania nadzoru właścicielskiego nad spółkami Skarbu Państwa.
W 2010 r. projekt ustawy o zasadach wykonywania niektórych uprawnień Skarbu Państwa przygotowało ministerstwo skarbu na podstawie rekomendacji Narodowego Programu Nadzoru Właścicielskiego, opracowanego przez Radę Gospodarczą przy premierze pod kierunkiem Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Ówczesne propozycje MSP przewidywały m.in. skupienie w rękach ministra skarbu uprawnień właścicielskich dotyczących spółek należących do Skarbu Państwa i wyróżnienie podmiotów o "kluczowym znaczeniu" dla Skarbu Państwa, w których byłyby wprowadzone motywacyjne systemy wynagrodzeń.
Jednym z najważniejszych punktów propozycji było też utworzenie Komitetu Nominacyjnego, który miał nominować członków rad nadzorczych spółek o kluczowym znaczeniu dla Skarbu Państwa. W 10-osobowym komitecie miały się znaleźć osoby z doświadczeniem i pozycją w świecie biznesu. Kandydatów mieli zgłaszać ministrowie skarbu, gospodarki, finansów publicznych, instytucji finansowych, transportu, łączności oraz przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Rekomendacja Komitetu miała być niezbędna do uzyskania nominacji do Rady Nadzorczej. Wg. jego autorów chodziło o stworzenie odpolitycznionej i dobrze postrzeganej przez rynek kadry menedżerskiej w spółkach Skarbu Państwa.
Opozycja zarzucała jednak wówczas, że powołanie Komitetu Nominacyjnego, który decydowałby o obsadzie władz kluczowych spółek Skarbu Państwa, stanowiło próbę przejęcia wpływu na nominacje do rad nadzorczych. Rzecznik klubu PJN Lucjan Karasiewicz mówił np., że "ojcem ustawy" jest szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki. "Rekomendował przyjęcie tej ustawy i de facto chce mieć wpływ na najważniejsze spółki Skarbu Państwa w naszym kraju, jednocześnie nie ponosząc żadnej odpowiedzialności" - oceniał Karasiewicz.
Według medialnych doniesień przeciwny projektowi był też ówczesny marszałek Sejmu i wpływowy polityk rządzącej Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Jak pisał np. “Dziennik Gazeta Prawna”, “projekt ustawy o nadzorze właścicielskim marszałek Schetyna trzymał w zamrażarce. Nieżyczliwi mu ludzie twierdzą, że nie chciał dopuścić do wycięcia ze spółek kojarzonych z nim menedżerów”.
Z kolei przedstawicielom związków zawodowych nie podobał się przepis, że w radach nadzorczych i zarządach wszystkich spółek z udziałem Skarbu Państwa nie będą mogli zasiadać przedstawiciele załogi.
Ostatecznie, choć projekt wiosną 2011 roku trafił do pierwszego czytania i do sejmowej komisji Skarbu Państwa, to do drugiego ani trzeciego czytania już nie doszło.
Zaraz po wyborach parlamentarnych jesienią 2011 roku, Jan Krzysztof Bielecki apelował jednak, by powrócić do projektu.
“Jest to niezwykle ważna kwestia, jak tym zarządzać, jest to w końcu 200 mld zł; trudno znaleźć większe źródło dochodu, chociażby w samej dywidendzie, w warunkach przyszłego roku może to być 10 albo więcej miliardów złotych” - mówił Bielecki, przekonując, że parlament powinien wrócić do nierozpatrzonego projektu albo w jakiś inny sposób uregulować te kwestie.
Po kilku miesiącach, w lutym 2012 roku Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiedziało, że wkrótce przedstawi projekt regulacji w tej sprawie, ale prace przeciągały się.
Sprawa powróciła latem tego samego roku po wybuchu tzw. afery taśmowej PSL, związanej m.in. z oskarżeniami o nieprawidłowości w działaniu rad nadzorczych i zarządów spółek państwowych. Premier Donald Tusk opowiedział się wówczas za zmianą zasad obsady spółek Skarbu Państwa, tak by decydował o niej neutralny i wyjęty spod sfer partyjnej polityki komitet nominacyjny.
“Trzeba wrócić do koncepcji innego typu nominacji, jeśli chodzi o obsadę spółek Skarbu Państwa. Tak, abyśmy mieli pewność, że ustawa kominowa nie będzie omijana” - mówił Tusk, dodając, że będzie chciał rozmawiać o tym z partnerami z PSL i liderami opozycji.
Jeszcze w lipcu 2012 r. MSP ogłosiło, że przygotowanie odpowiedniej ustawy zostało wpisane do wykazu prac legislacyjnych rządu. Efekt prac ministerialnych nie został jednak wówczas przedstawiony opinii publicznej.
Ustawę regulującą nadzór właścicielski jako bardzo potrzebną oceniają eksperci. “Wyczekujemy tej ustawy jak kania dżdżu, bo w tej chwili takie kluczowe kwestie jak powoływanie i odwoływanie zarządów spółek SP czy ich kompetencje nie są formalnie uregulowane” - powiedziała PAP Grażyna Majcher-Magdziak, ekspertka Business Centre Club ds. polityki skarbu państwa i Minister Skarbu i Prywatyzacji w Gabinecie Cieni BCC.
Jej zdaniem powoduje to m.in., że w tej chwili zarządy państwowych spółek działają w ciągłej niepewności, nigdy nie wiedzą, co się może za chwilę zdarzyć. Jak mówiła, problemem jest także “niejednokrotnie ręczne sterowanie spółkami SP, które niestety nadal w dalszym ciągu funkcjonuje”.
“Gdyby ta ustawa była, nie mielibyśmy dwuznacznych sytuacji i widzielibyśmy przynajmniej jasno, kiedy dochodzi do nieprawidłowych działań, bo nie ma się bowiem co łudzić, że zostaną one w pełni wyeliminowane” - dodała ekspertka. Wyraziła też zdziwienie, że tak ważne kwestie, które już cztery lata temu mogły zostać kompleksowo uregulowane dzięki pierwszemu projektowi przygotowanemu pod kierunkiem Jana Krzysztofa Bieleckiego, nadal czekają na załatwienie.
“Najwyższa pora, by wreszcie uregulować tę sprawę. Nawet jeśli projekt MSP nie będzie idealny, na pewno będzie lepszy niż sytuacja, którą mamy w tej chwili” - podsumowała ekspertka.