Sędzia chciał zweryfikować pełnomocnictwa osób reprezentujących ZUS przed sądem. Efekt? W 11 sprawach został odsunięty od orzekania, a w 17 stwierdzono, że rozstrzyga je zbyt długo
Krok po kroku
/
Dziennik Gazeta Prawna
To nie koniec kłopotów sędziego. Wytoczono mu bowiem również postępowanie dyscyplinarne, w którym oskarżono go m.in. o „podejmowanie zarządzeń niezmierzających do wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy, nieracjonalnych, szkodliwych dla stron i wizerunku wymiaru sprawiedliwości”.
Sędzia broni się jednak, że żądał od
ZUS przedłożenia pełnomocnictw procesowych m.in. dlatego, że domagali się tego pełnomocnicy drugiej strony, czyli ubezpieczonych.
– Oskarżenie mnie o naruszenie godności sędziego poprzez podejmowanie czynności typowo judykacyjnych wskazuje, iż celem oskarżenia jest nękanie mnie – uważa Marek Przysucha, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Postępowanie dyscyplinarne zostało objęte monitoringiem przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Sprawa sędziego Marka Przysuchy poruszyła nas, gdyż spotkał się on z zarzutem dyscyplinarnym w związku ze stosowaniem
prawa, czyli w zakresie materii, w której sędzia ma ochronę gwarantowaną konstytucyjnie – wskazuje Hanna Kaflak-Januszko, członek SSP „Iustitia”.
Sędzia Przysucha podkreśla, że żądanie przedłożenia pełnomocnictw to typowa czynność procesowa. O co chodzi? Sędzia powziął wątpliwości, czy system ustanawiania pełnomocników ZUS jako element ustroju sądu spełnia standard określony w art. 176 ust. 2 konstytucji. Zgodnie z nim postępowanie przed sądami określają ustawy. Natomiast ZUS wyznacza pełnomocników procesowych, opierając się na własnym statucie, który ustawą nie jest, a stanowi jedynie załącznik do rozporządzenia ministra pracy i
polityki społecznej (Dz.U. z 2011 r. nr 18, poz. 93).
– ZUS ma strukturę wielozadaniową, a pracodawcą jest prezes ZUS, a nie dyrektor oddziału. Dlatego konieczne stało się zbadanie w konkretnym stanie faktycznym, czy pełnomocnik ZUS ma umowę o pracę i jak określono w niej pracodawcę – wyjaśnia sędzia.
Jednak oddziały ZUS odmówiły ujawnienia umów o pracę pełnomocników bądź wycofały ich z procesu.
Wyłączenia i przewłoki
Koniec końców sędzia wydał tzw. wyroki pilotażowe, w których ustalił sprzeczność wydawanych przez ZUS decyzji z konstytucją i ich bezskuteczność w obrocie prawnym (ze względu na brak umocowania osób, które je wydały).
– Wyroki te miały rozpocząć dyskusję nad znaczeniem wad decyzji w ramach jej kontroli przed sądem I instancji, aby uzyskać merytoryczne stanowisko Sądu Apelacyjnego w Katowicach w tym przedmiocie – tłumaczy sędzia.
ZUS jednak stracił cierpliwość.
– Wówczas na polecenie dyrektora Oddziału ZUS w Częstochowie zaczęto składać wnioski o wyłączenie mnie od orzekania oraz skargi na przewłokę w moim referacie – opowiada Marek Przysucha.
Tłumaczy, że skargi składano w sprawach, które trwały kilka tygodni, a obejmowały istotne problemy prawne. Ponadto były to postępowania, których akta zostały zwrócone do ZUS w celu uzupełnienia wad decyzji.
– Tak więc wstępnie skargi zdawały się pozbawione jakichkolwiek podstaw. Oto bowiem organ, który odmawiał ubezpieczonym praw emerytalnych, nie wykonywał poleceń sądu i domagał się szybkości postępowania w sprawach, w których ujawniono istotne problemy co do zgodności decyzji ZUS z prawem, w tym z konstytucją – ocenia sędzia Przysucha.
Sąd Apelacyjny rozpoznający wnioski ZUS miał jednak inne zdanie: w 17 sprawach – na 47 złożonych skarg – stwierdził przewłokę, a w 11 wyłączył sędziego od orzekania.
– Sąd apelacyjny uznał tym samym, że przewłoką nie jest brak czynności, ale czynności typowo judykacyjne, tj. pytanie ZUS o podstawy
pełnomocnictw procesowych, umocowania do wydawania decyzji czy konstytucyjność statutu ZUS – uważa sędzia Przysucha.
– Skarga na przewłokę została wykorzystana instrumentalnie, aby ochronić ZUS – twierdzi.
Jak twierdzi sędzia Przysucha, od części spraw wyłączano go także po to, aby uniemożliwić mu przedstawienie Trybunałowi Konstytucyjnemu pytania uzupełniającego co do konstytucyjności zakazu jednoczesnego pobierania
emerytury i pozostawania w zatrudnieniu.
– Okazało się, że ZUS, który odmawiał ubezpieczanym praw do emerytur, gdy ujawniłem projekt pytania uzupełniającego do TK, zaczął zgłaszać wnioski o moje wyłączenie. Sąd Apelacyjny je uwzględniał – kwituje sędzia Przysucha.
Częstochowski oddział ZUS zapytany przez nas o tę sytuację uznał jednak, że nie jest uprawniony do wypowiadania się na potrzeby prasy. Jednocześnie Ewa Jęczmyk, rzecznik prasowy oddziału, zapewniła, że wszelkie czynności procesowe ZUS w sprawach, w których orzekał Marek Przysucha, były zgodne z przepisami postępowania cywilnego.
Wniosek do TK
W jednej ze spraw sędziemu udało się jednak przedstawić TK pytanie prawne. Domaga się w nim zbadania zakresu kontroli decyzji ZUS. Pytanie zostało przyjęte do rozpoznania i sprawie nadano bieg. Pomimo tego częstochowski ZUS nadal domagał się wyłączenia sędziego. I w I instancji poniósł klęskę.
– Sąd Okręgowy oddalając wniosek uznał, iż brakiem bezstronności sędziego nie może być stosowanie koncepcji wykładni prawa niekorzystnej dla strony (ZUS). Jednak Sąd Apelacyjny rozpoznając zażalenie ZUS na to postanowienie wyłączył mnie od całej sprawy znajdującej się w TK – mówi Marek Przysucha.
To nie podoba się ekspertom. – Nie znamy pełnego uzasadnienia decyzji o wyłączeniu sędziego od tej sprawy. Jeżeli jednak był to jedyny argument, to mamy tu do czynienia z pewnym nadużyciem – komentuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Podkreśla, że sąd, który ma wątpliwości, ma prawo zadać pytanie prawne do TK i nie można mu czynić z tego zarzutu.
Zarzuty dyscyplinarne
Wobec sędziego Przysuchy wszczęto również postępowanie dyscyplinarne. Zarzucono mu, że podejmował czynności, które były zbędne i szkodziły stronom oraz wizerunkowi wymiaru sprawiedliwości. Sędziemu przypisane zostały działania „o charakterze emocjonalnym, intencjonalnym, wyrażające negatywny stosunek do instytucji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i podejmowanie korespondencji niezmierzającej do merytorycznego rozstrzygnięcia”. Ponadto zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy SA w Katowicach wskazuje, że sędzia dopuścił się rażącego i oczywistego naruszenia prawa w zakresie sprawności postępowania, a przyczyną zwłoki były niemerytoryczne czynności i korespondencja sędziego ze stronami.
Sędzia uważa, że prawdziwym powodem wszczęcia postępowania jest to, że ośmielił się zastosować bezpośrednio przepisy konstytucji i na ich podstawie zakwestionować legalność decyzji ZUS.
Po części potwierdza to także zastępca rzecznika dyscyplinarnego. We wniosku pisze bowiem: „(...) u podłoża zaistnienia przewlekłości, wyłączenia sędziego od rozpoznania spraw (...) legła koncepcja dotycząca braku legalności decyzji ZUS w zakresie umocowania pracowników do wydawania decyzji oraz potrzeby wykazania umocowania pełnomocników ZUS (...)”. I dalej: „W powyższym przedmiocie sędzia Marek Przysucha skierował pytanie prawne do TK i do chwili obecnej wątpliwości sędziego nie zostały w tym trybie wyjaśnione”. A zdaniem zastępcy rzecznika w takim przypadku sędzia powinien był „orzec co do istoty sprawy zgodnie ze stanem faktycznym i prawnym sprawy obowiązującym w dniach zamknięcia rozprawy”.
Zdaniem sędziego Przysuchy ta dyscyplinarka miała na celu zniechęcenie innych sędziów do stosowania prokonstytucyjnej wykładni przepisów.
Wątpliwości co do słuszności wytoczenia sędziemu postępowania dyscyplinarnego ma również „Iustitia”.
– Nie chodzi bowiem o sytuację, kiedy to sędzia naruszył prawo, lecz o przypadek, gdy procedował przekonany o słuszności swych decyzji i z poczuciem odpowiedzialności, zmierzając do zapewnienia warunków formalnych wymaganych dla ważności prowadzonego postępowania – zauważa sędzia Kaflak-Januszko.
Jej zdaniem doszło więc do ingerencji w sferę orzekania.
Inaczej sytuację ocenia prof. Chmaj. Jego zdaniem mnożenie przez sędziego problemów formalnych – a do takich należy weryfikacja pełnomocnictw – może negatywnie odbić się na stronach postępowania i źle wpłynąć na wizerunek wymiaru sprawiedliwości.
– Pamiętajmy, że strona ma konstytucyjnie zagwarantowane prawo do rozpatrzenia sprawy bez zbędnej zwłoki. A czynności podejmowane przez sędziego mogły przecież doprowadzić do naruszenia tego prawa – zaznacza konstytucjonalista.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy SA w Katowicach do czasu zamknięcia tego numeru DGP nie odpowiedział na nasze pytania.
Sąd, który ma wątpliwości, ma prawo zadać pytanie prawne do Trybunału Konstytucyjnego