Minister sprawiedliwości niczym szeryf będzie mógł interweniować w każdej sprawie karnej. Efekt? Tabloidy zaczną dyktować, w jakich sprawach należy wnieść kasację – twierdzą eksperci.
Posłowie chcą, aby minister sprawiedliwości mógł wnosić kasacje nadzwyczajne w sprawach karnych. Swój projekt zmian kodeksu postępowania karnego przedstawili jeszcze w 2012 r. Pomysł ma spore szanse na akceptację większości parlamentarnej, mimo że wyszedł spod ręki opozycyjnego klubu PiS. Podobne rozwiązanie przewidywał bowiem minister sprawiedliwości w przepisach projektowanej ustawy – Prawo o prokuraturze. Nic więc dziwnego, że z nieoficjalnych wypowiedzi przedstawicieli resortu wynika, że ministerstwo nie będzie się sprzeciwiało poselskiemu projektowi. Zwłaszcza że los zmian w ustawie o prokuraturze stoi pod znakiem zapytania. Gotowy dokument od lutego leży na biurku sekretarza Rady Ministrów i czeka na skierowanie pod obrady rządu.
Skuteczna interwencja
Poszerzenie uprawnień procesowych szefa resortu sprawiedliwości budzi kontrowersje. Dla wielu to bezprecedensowa próba odbudowy kompetencji, jakie minister posiadał, gdy jednocześnie pełnił funkcję prokuratora generalnego. Rozdzielenie tych urzędów nastąpiło w 2010 r. Niektórzy z ekspertów podnoszą alarm, że dzięki temu rozwiązaniu czynny polityk będzie mógł wywierać w konkretnych sprawach nacisk na władzę sądowniczą.
Projektodawcy w uzasadnieniu zmian nie pozostawiają zresztą złudzeń, o co im chodzi: „Minister sprawiedliwości jest politycznie odpowiedzialny za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i powinien mieć narzędzia do skutecznej interwencji prawnej w sytuacji, gdy wymiar sprawiedliwości popełnia błąd, którego nie można naprawić w zwykłym trybie”. I dalej: „Niestety, w dotychczasowym stanie prawnym minister sprawiedliwości nie ma żadnych możliwości prawnych do działania w wypadku stwierdzenia ewidentnych błędów w orzecznictwie sądowym, ujawnionych na przykład w wyniku badania skargi. Dziś w zasadzie minister po zbadaniu skargi może jedynie poinformować skarżącego, że sąd jest niezawisły i mimo stwierdzonych błędów, nie może na nie zareagować”.
To budzi sprzeciw ekspertów.
– Jeśli trafi nam się populistyczny minister, to okładki tabloidów mogą zacząć dyktować, w jakich sprawach minister taką kasację powinien wnieść – uważa dr Adam Bodnar, wiceprezes zarządu HFPC.
– Przyznanie ministrowi sprawiedliwości kompetencji do wnoszenia kasacji nadzwyczajnej poszerza obecność władzy wykonawczej w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości – dodaje Barbara Grabowska, prawnik HFPC.
Oskarżyciele przeciwni
Suchej nitki na tym rozwiązaniu nie zostawiają także prokuratorzy.
– Ta propozycja wydaje się pozostawać w sprzeczności z konstytucyjną zasadą trójpodziału władz. Jest przejawem dążenia polityków do uzyskania jak największego wpływu na wymiar sprawiedliwości i głęboko zakorzenionego braku zaufania do trzeciej władzy – ocenia Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Dla niego intencje projektodawców są jasne. Chodzi o to, by minister, tak jak kiedyś, gdy sprawował funkcję prokuratora generalnego, mógł stanąć przed telewizyjnymi kamerami i powiedzieć, że władza czuwa i wystąpi w konkretnej sprawie z kasacją do SN, dając tym samym do zrozumienia, że z wyrokiem jest coś nie tak.
– Dziś minister pytany przez dziennikarzy na konferencji może powiedzieć jedynie: ja nic nie mogę. Sprawą zajmują się organy państwowe stojące na straży praworządności (prokuratura) i sprawujące wymiar sprawiedliwości (sądy). I tak powinno pozostać – uważa prokurator Skała.
Podkreśla, że to właśnie sądy i prokuratura są profesjonalnie przygotowane do tych funkcji i sprawując je, nie kierują się słupkami sondażowymi, ale materiałem dowodowym.
Krytycznie kierunek zmian ocenia także Prokuratura Generalna. Mateusz Martynik, rzecznik prasowy PG, przypomina, że w październiku 2012 r. prokurator generalny negatywnie zaopiniował podobną propozycję ministra sprawiedliwości zawartą w projektach dotyczących zmiany ustroju prokuratury.
– To stanowisko jest aktualne – wskazuje Martyniuk. Seremet wytykał wówczas resortowi, że w uzasadnieniu projektu stwierdzono wprost, że celem wyposażenia ministra w takie uprawnienie ma być przyznanie mu kompetencji, by dbał o jednolitość wykładni i prawidłową interpretację przepisów.
– Tego rodzaju kompetencja w postępowaniu kasacyjnym zastrzeżona jest dla Sądu Najwyższego (...), a nie dla organu, który nie jest wolny od konotacji politycznych – wskazywał Seremet.
Palestra na nie
Tym razem oskarżyciele mogą liczyć na poparcie ze strony adwokatów. Dla nich nowe uprawnienie to nic innego jak psucie prawa.
– Najwyraźniej wnioskodawcy nie przyjęli do wiadomości konsekwencji wynikających z nowelizacji ustawy o prokuraturze z 2009 r., której istotą było rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – wskazuje dr Jacek Skrzydło, adwokat, członek komisji ds. postępowań konstytucyjnych Naczelnej Rady Adwokackiej.
Jego zdaniem uzasadnienie wniosku grupy posłów jest – delikatnie rzecz ujmując – infantylne. Przypomina, że krytycznie projekt oceniły takie podmioty jak Krajowa Rada Sądownictwa czy I prezes Sądu Najwyższego.
– W pełni podzielam ich ocenę. Jednak nieuwzględnianie przez posłów w procesie legislacyjnym negatywnych opinii osób mających – w przeciwieństwie do nich – fachową wiedzę i kompetencje przestało mnie już dziwić dawno temu – zauważa mec. Skrzydło.
– Projekt prowadzi do powstania jakiegoś potworka legislacyjnego. Gdy ustawodawca da ministrowi uprawnienia procesowe do składania nadzwyczajnego środka zaskarżenia, pokaże tym samym, że nie wiemy tak naprawdę, jaki model ustrojowy ma w Polsce funkcjonować – podkreśla Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci.
Nie widzi uzasadnienia, dla którego minister miałby mieć uprawnienie do wnoszenia kasacji. Wystarczy, że takie uprawnienia mają podmioty szczególne (np. RPO czy PG). Ich kompetencja w tym zakresie znajduje uzasadnienie w ich zadaniach.
– W przypadku ministra oczywiste jest, że miałoby to prowadzić do politycznego wykorzystania tego instrumentu – wyjaśnia Zbigniew Krüger.
Zwraca uwagę, że w projekcie wraca także pomysł wglądu ministra do akt sądowych i prokuratorskich.
– Pomysł z gruntu błędny. Nie tylko może podważać niezawisłość sądów i niezależność prokuratorów, stwarzając wrażenie, że ich praca podlega ocenie czy sprawdzaniu przez ministra, ale także może godzić w tajemnice postępowań przygotowawczych, narażając tym samym prawa podejrzanych czy pokrzywdzonych – kwituje Zbigniew Krüger.
Restytucja uprawnień
Sprawa ma szerszy kontekst. W podobnym kierunku – poszerzenia imperium ministra sprawiedliwości – zmierza też projekt zmian przepisów dotyczących ustroju sadów powszechnych zaakceptowany niedawno przez rząd. Minister ma mieć bowiem prawo do występowania do SN z wnioskiem o rozstrzygnięcie rozbieżności w wykładni prawa. Uprawnienie to stracił w 2010 r.
– Prokuratura Generalna krytycznie ocenia te propozycje. Obecnie, na gruncie obowiązujących rozwiązań ustrojowych, nadanie ministrowi omawianych kompetencji nie ma uzasadnienia. Minister w stosunku do wymiaru sprawiedliwości posiada przecież uprawnienia o charakterze raczej administracyjnym i organizacyjnym i nie odpowiada za ujednolicanie orzecznictwa sądów. Takie uprawnienia realizują przecież I prezes Sądu Najwyższego, rzecznik praw obywatelskich czy też same sądy – wskazuje Martyniuk.
Etap legislacyjny
Projekt przed II czytaniem Sejmu