Jak wytłumaczyć w małej miejscowości, że zarzut pedofilii okazał się nietrafiony? Realnie niewielkie znaczenie ma to, że taki ktoś jest w świetle prawa niewinny - mówi w wywiadzie dla DGP Dr Łukasz Chojniak, adwokat i karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, współautor raportu „Przyczyny niesłusznych skazań w Polsce” (FOR, 2012).
Czy jest pan zwolennikiem wprowadzenia odpowiedzialności za oczywiście bezzasadne oskarżenia?
Mamy odpowiedzialność za niesłuszne skazania. Natomiast nasza procedura karna nie przewiduje żadnej odpowiedzialności za nietrafione zarzuty czy bezpodstawne akty oskarżenia. Poza jednym wyjątkiem: paradoksalnie, sytuacja zmienia się na korzyść oskarżonego lub podejrzanego, jeżeli stosowano wobec niego niezasadnie tymczasowe aresztowanie. Wówczas ma on postawę w k.p.k. domagania się odszkodowania i zadośćuczynienia. Ale jeżeli stosowano tylko np. poręczenie majątkowe czy dozór policji, wówczas pozostaje mu tylko postępowanie cywilne. A wiadomo, że na ogólnych zasadach trudniej jest egzekwować taką odpowiedzialność.
Czyli chciałby pan wprowadzenia takiej możliwości do k.p.k.?
Stoję na stanowisku, że kiedy doszło do uniewinnienia, kiedy akt oskarżenia się nie potwierdził albo gdy wcześniej umorzono postępowanie po przedstawieniu zarzutów, podejrzany lub oskarżony powinien mieć prawo do żądania zadośćuczynienia i odszkodowania. Oczywiście wszystko zależy od tego, czy rzeczywiście poniósł krzywdę, czy dotknęły go negatywne konsekwencje w życiu prywatnym, zawodowym, czy też z tego powodu podupadł na zdrowiu. Nie może być w takim przypadku automatyzmu.
Ale nie ulega wątpliwości, że nawet uniewinnienie często nie zamyka problemów człowieka. Bo jak przykładowo wytłumaczyć w małej miejscowości, że zarzut pedofilii okazał się nietrafiony? Realnie niewielkie znaczenie ma to, że taki ktoś jest w świetle prawa niewinny.
W k.p.k. z 1928 r. była możliwość dochodzenia odpowiedzialności w razie oczywiście bezzasadnego oskarżenia, ale pan chciałby to rozciągnąć też na oczywiście bezzasadne zarzuty ?
Tak. Oskarżenie jest konsekwencją wcześniejszych nietrafionych zarzutów, nie może być nietrafionego oskarżenia bez nietrafnych zarzutów.
Ale prokuratorzy baliby się komukolwiek postawić zarzut.
Mechanizmy ochronne nie zmierzają do tego, aby utrudnić pracę prokuraturze. Mają chronić niewinnych. Wymiar sprawiedliwości popełnia błędy. Chodzi o to, aby Skarb Państwa rekompensował krzywdy i szkody, które wyrządza.
Prokuratorom będą grozić roszczenia regresowe za wypłacane przez Skarb Państwa rekompensaty.
Prokuratorzy nie mają się czego obawiać. Dobrze wiedzą, że aby skutecznie dojść regresu trzeba wykazać, że doszło do zawinionego działania funkcjonariusza. A to trudne. Nie można przecież winić prokuratora za to, że na pewnym etapie postępowania tak kształtują się dowody, że stawia zarzuty lub kieruje do sądu akt oskarżenia. Może się potem okazać, że np. świadek kłamał i postępowanie kończy się korzystnie dla podejrzanego lub oskarżonego. Za to prokurator winy nie ponosi. Ale powinien ją ponosić, jeżeli w momencie przedstawienia zarzutów racjonalna i obiektywna ocena materiału dowodowego ich nie uzasadniała.
Jest pan adwokatem. Ktoś może zarzucić, że właśnie dlatego lobbuje pan za takim rozwiązaniem.
To nieporozumienie. Zajmuję się nauką procesu karnego. To, że jestem adwokatem, nie ma wpływu na moje badania. W raporcie o niesłusznych skazaniach sformułowałem zastrzeżenia w stosunku do wszystkich grup zawodowych, nie oszczędzając także własnej korporacji adwokackiej. Staram się zachować obiektywizm. Nie chodzi mi o wprowadzenie ułatwień przy wykonywaniu zawodu. Chodzi o elementarne gwarancje dla osób pokrzywdzonych przez nietrafione decyzje wymiaru sprawiedliwości, a wcześniej – decyzje prokuratora.
Jaka jest skala zjawiska niesłusznych zarzutów?
Na razie mamy wstępne szacunki. Badania trwają. Ze spraw, które weryfikujemy, bierzemy pod uwagę te, w których doszło do przedstawienia zarzutów, a potem umorzono sprawę bez złożenia aktu oskarżenia. Nie obejmuje to też wszystkich umorzeń, bo na przykład podstawą do umorzenia może być śmierć podejrzanego czy przedawnienie. Zajmujemy się tylko postępowaniami przeciwko osobie, a więc po przedstawieniu zarzutów. Patrzymy na takie sprawy, w których doszło do umorzenia z powodów określonych w art. 17 par. 1 pkt 1–4 k.p.k. (m.in. czynu nie popełniono, czyn nie nosi znamion czynu zabronionego lub ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa, społeczna szkodliwość jest znikoma lub ustawa stanowi, że sprawca nie podlega karze – red.). I wychodzi nam – zaznaczam jeszcze raz, że to jest wstępny wynik – że w ok. 70 proc. takich umorzeń zarzuty były bezpodstawne.
Jakie błędy popełniają prokuratorzy?
To głównie pochopna, zbyt szybka ocena materiału dowodowego. Mamy sytuacje przedwczesnego przedstawiania zarzutów, kiedy potem, w toku postępowania, okazuje się, że były już dowody, które kazały te zarzuty kwestionować lub nie potwierdzały ich wystarczająco. Zarzuty powinno się przedstawiać wtedy, kiedy już mamy przekonanie, że będzie akt oskarżenia. Jeżeli pomiędzy postawieniem zarzutów a złożeniem aktu oskarżenia mijają miesiące czy lata, to na ogół oznacza, że zarzut został przedstawiony za wcześnie.
Czy w razie postawienia zarzutów człowiek powinien móc złożyć zażalenie?
Tak. Jest to jedyne tak istotne postanowienie w postępowaniu przygotowawczym, które nie jest zaskarżalne do sądu. Uważam, że to błąd.