Kierowca, który w Kamieniu Pomorskim wjechał w grupę ludzi i zabił sześć osób był pod wpływem środków odurzających. Niewykluczone, że narkotyki zażywał także młody mężczyzna, który w ubiegłym tygodniu na Monciaku próbował rozjechać ponad 20 osób. Co siódmy z kierujących skontrolowanych przez policję w pierwszym półroczu tego roku pod kątem obecności narkotyków, był na tzw. haju. - Skoro na wyposażeniu radiowozów są alkomaty, dlaczego nie miało by być narkotesterów? - pytają kierowcy. Pytanie jak najbardziej zasadne, tym bardziej, że policja podkreśla, że kierowcy pod wpływem narkotyków są równie niebezpieczni, jak ci pod wpływem alkoholu.
Marek Kąkolewski z Komendy Głównej Policji mówi, że tylko w ubiegłym roku kierowcy będący pod wpływem narkotyków spowodowali 29 wypadków w których zginęło 5 osób, a 51 zostało rannych. Zdaniem policjantów narkotestery znacznie ułatwiają im pracę, bo zaledwie w ciągu 10 minut dają odpowiedź na pytanie czy kierujący był pod wpływem narkotyków.
Testery są jednorazowe. Rozróżniają sześć podstawowych grup środków odurzających. Kiedy wynik badania jest pozytywny, policjanci zabierają kierowcę na szczegółowe badania do laboratorium. Dzięki uzyskanemu z narkotestera wynikowi, wiadomo pod kątem jakiej grupy narkotyków należy przeprowadzić badania.
Resort spraw wewnętrznych nie planuje obowiązkowego wprowadzenia narkotesterów do wyposażenia radiowozów. Podkreśla, że te urządzenia powinny być przechowywane w odpowiedniej temperaturze. Radiowozy - zdaniem resortu - nie są najlepszym miejscem dla tych urządzeń. Narkotestery mogą się w nich uszkodzić.
Jeżeli policjanci nie dysponują narkotesterami, zawsze mogą podejrzewanego kierowcę przewieźć na specjalistyczne badanie krwi lub moczu. Jest ono jednak droższe i bardziej czasochłonne.
IAR/Monika Gosławska/tk