Nawet co trzeci samochód może być zarejestrowany w CEPiK z błędami: nie taką pojemnością silnika, za długim numerem VIN, nieprawidłowo wpisaną marką. Konsekwencje pomyłek urzędników spadną na barki właścicieli
Rząd uruchomił e-usługę „Historia pojazdu”, wiedząc, że w państwowym rejestrze jest sporo błędów. Teraz liczy na to, że obywatele pomogą uporządkować bazę. A ci mają ku temu powody, bo to ich spotykają problemy, gdy coś się nie zgadza w historii
pojazdu.
Usługa uruchomiona 23 czerwca jest reklamowana przez MSW jako narzędzie, które pomoże zweryfikować informacje o samochodzie od czasu jego pierwszej rejestracji w Polsce, m.in. czy ma
ubezpieczenie OC, obowiązkowe badania techniczne oraz czy nie jest kradziony. Resort poleca usługę zwłaszcza osobom kupującym używane pojazdy zarejestrowane w Polsce oraz tym sprzedającym, którzy chcą uwiarygodnić swoją ofertę. Usługa cieszy się powodzeniem: w ciągu dwóch tygodni od uruchomienia skorzystało z niej 380 tys. osób.
Problem w tym, że w danych pojawiają się rozbieżności, i to nawet w stosunku do samochodów, które ani nie były kradzione, ani nie przekręcano im liczników. Mogą mieć np. wpisaną inną pojemność silnika czy przebieg. I to niekoniecznie z winy właściciela pojazdu, lecz błędów w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK), która zasila nową e-usługę. A takie niezamierzone rozbieżności mogą skutecznie utrudnić
sprzedaż używanego samochodu. Nasi informatorzy twierdzą, że skala niezgodności może sięgać nawet 1/3 wszystkich samochodów widocznych w bazie. W podległym MSW Centralnym Ośrodku Informatyki (COI), usłyszeliśmy, że takich statystyk nikt nie prowadzi.
– MSW nie ma możliwości, aby weryfikować zgłaszane przez użytkowników błędy i różnice ze stanem faktycznym, do czego upoważnione są instytucje zasilające CEPiK – tłumaczy Piotr Mierzwiński, rzecznik COI. Zapewnia też, że dzięki czynnościom naprawczym (np. filtrowania danych pod kątem błędnych zapisów marek) jakość danych stopniowo się poprawia. I wskazuje, że poziom identyfikacji aut z centralnego rejestru z danymi przekazywanymi przez stacje kontroli pojazdów wzrósł od 2012 r. z 73 proc. do prawie 95 proc. Nie tylko stacje wprowadzają dane do CEPiK. Robią to też powiatowe wydziały komunikacji, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (odpowiada za przekazywanie danych przez zakłady ubezpieczeń) oraz
policja. Każdy na swój sposób, co z kolei wpływa na jednolitość informacji.
MSW zdaje sobie sprawę z problemów. „Jednym z najważniejszych ograniczeń uniemożliwiających stworzenie ewidencji zorientowanych na obywateli jest niska jakość danych” – czytamy w założeniach do projektu nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym z 10 lipca. Przyczyny problemów zdiagnozował COI. Okazuje się, że znaczna część danych jest wprowadzana ręcznie, co skutkuje licznymi pomyłkami urzędników. „Możemy znaleźć takie błędy, jak peugeot pisany jako »peżot« czy fiat pisany jako »fiad«. Dużym problemem jest również błędny numer VIN, który ma zazwyczaj 17 lub 12 znaków. W CEPiK można jednak znaleźć numery VIN od 1- do 25-znakowych” – czytamy w materiałach przygotowanych przez COI. – To nie test z pisania. Skoro takie błędy miały miejsce, to znaczy, że to wada systemu, który dopuszcza do takich sytuacji – komentuje Rudolf Borusiewicz ze Związku Powiatów Polskich.
Nawet jeśli błąd powstał z winy urzędnika rejestrującego samochód, konsekwencje poniesie kierowca. Po pierwsze, może on mieć trudności ze sprzedażą używanego pojazdu. – Ze względu na możliwość wsparcia się przechowywanymi w rejestrze centralnym danymi w czasie np.
sprzedaży auta, wszystkim kierowcom powinno zależeć, aby informacje o jego pojeździe były zgodne ze stanem faktycznym – wskazuje Piotr Mierzwiński z COI.
Po drugie – w razie potrzeby – błędy trzeba prostować samemu. I tak np. jeśli dane w dokumentach są niezgodne ze stanem faktycznym (np. nieprawdziwa pojemność silnika), należy zwrócić się do wydziału komunikacji starostwa. A jeśli brakuje informacji o badaniach technicznych lub stanie licznika, trzeba się zgłosić do stacji kontroli pojazdów, w której przeprowadzono badanie. Zgłoszenie żądania poprawy informacji jest dobrowolne. Ale wystarczająco motywujące, by pomóc sprzątać MSW w rejestrach.
Miliony na łatanie dziurawej ewidencji
CEPiK to system zbierający informacje na temat kierowców, pojazdów i ich właścicieli, zbudowany i rozwijany w latach 2003–2010 na zlecenie ówczesnego MSWiA. – Stworzenie rejestru CEPiK kosztowało w sumie ok. 325 mln zł brutto. Natomiast koszt funkcjonowania rejestru do końca czerwca 2014 r. to ok. 245 mln zł brutto – poinformował nas resort.
Jesienią 2012 r. resort doszedł jednak do wniosku, że CEPiK jest przestarzały, awaryjny i zbyt kosztowny w utrzymaniu. Podjęto więc decyzję o gruntownej modernizacji systemu (projekt CEPiK 2.0), co ma doprowadzić do zwiększenia jego funkcjonalności i obniżenia kosztów utrzymania o niemal jedną trzecią. – Kwota, jaką planuje się przeznaczyć na budowę CEPiK 2.0, to 149,96 mln zł brutto – stwierdza MSW. Prace nad CEPiK 2.0 rozpoczęły się w I kw. 2013 r., a uruchomienie CEPiK 2.0 jest planowane na 4 stycznia 2016 r.
Choć centralna ewidencja w nowej odsłonie ma być nowocześniejsza, to wciąż bazuje na danych ze starej wersji CEPiK, zawierającej błędy. Jak twierdzą eksperci, czyszczenie potrwa nawet kilka lat. Filozofia działania rządu budzi wątpliwości. – Wdraża się nowe rozwiązania, a powtarza błędy. To rodzi pytania i wymaga wyjaśnień, czy w dalszej perspektywie jest szansa na ich eliminację – zastanawia się Paweł Tomczak, członek Zespołu ds. Społeczeństwa Informacyjnego działającego w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Od czerwca w ramach CEPiK 2.0 uruchamiane są kolejne usługi dla obywateli. Pierwsze z nich to „Historia pojazdu” i „Bezpieczny autobus”. W dalszej kolejności planowane jest udostępnienie takich usług, jak możliwość sprawdzenia liczby zgromadzonych punktów karnych oraz opłacenia mandatu online, usługa „Sprawdź szkołę jazdy” czy „Udostępnij dane pracodawcy”.