Do szkód wyrządzonych przez prace budowlane w gospodarce wodnej należy stosować przepisy kodeksu cywilnego, a nie prawa wodnego. Oznacza to, że sąd powinien od razu rozpoznać cywilne powództwo o odszkodowanie – orzekł SN.
Niedaleko Gryfina w województwie zachodniopomorskim spółka C. dzierżawiła grunty, prowadząc gospodarstwo rolne. W pobliżu tych terenów przebiega dziś szosa ekspresowa S3. W trakcie budowy drogi doszło jednak do poważnych naruszeń systemów melioracyjnych – droga przecięła kanały melioracyjne, a zbiornik retencyjny został – zdaniem spółki – źle zaprojektowany. W efekcie pola należące do spółki są corocznie zalewane i nie można na nich prowadzić prawidłowej produkcji rolnej.
Spółka C. skierowała więc pozew przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, żądając zapłaty odszkodowania. Powołała się na art. 417 kodeksu cywilnego ustanawiający odpowiedzialność odszkodowawczą państwa za czyny niedozwolone dokonane przy wykonywaniu władzy publicznej.
Jednak sąd I instancji pozew odrzucił, stwierdzając, że zachodzi tutaj czasowa niedopuszczalność drogi sądowej. Sąd uznał, że delikt, jakiego dopuściła się GDDKiA jako inwestor i reprezentant właściciela gruntów pod drogą, jest przede wszystkim naruszeniem przepisów ustawy – Prawo wodne (Dz.U. z 2001 r. nr 115, poz. 1229 ze zm.). Art. 29 ust. 3 tej ustawy stanowi, że gdy spowodowane przez właściciela gruntu zmiany stanu wody szkodliwie wpływają na grunty sąsiednie, wójt, burmistrz lub prezydent miasta może nakazać właścicielowi gruntu przywrócenie stanu poprzedniego lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom. Co więcej, art. 186 ust. 3 przewiduje, że na żądanie poszkodowanego marszałek województwa ustala wysokość odszkodowania w drodze decyzji. Tym samym do sprawy powinna mieć zastosowanie właśnie ta szczególna procedura, przewidująca pierwotną drogę administracyjną. Dopiero po uzyskaniu decyzji (lub w razie bezczynności) organu administracji niezadowolona strona może wystąpić na drogę sądową.
Dlatego sąd uznał się za niewłaściwy do rozpoznawania sprawy.
Postanowienie to utrzymał w mocy sąd II instancji. Jednak Sąd Najwyższy orzekł inaczej – uchylił zarówno rozstrzygnięcie sądu II, jak i I instancji, oraz oddalił wniosek o odrzucenie pozwu. Tym samym sprawa ma zostać rozstrzygnięta przez sądy w procesie cywilnym na zwykłych zasadach.
W uzasadnieniu Sąd Najwyższy podkreślił, że przepisy prawa wodnego ustalające odszkodowanie i sposób jego uzyskania dotyczą wyłącznie niektórych szkód, uregulowanych w tej ustawie.
– Są to przepisy wyjątkowe i stosować należy do nich wykładnię ścieśniającą, tym bardziej że prawo wodne ogranicza odszkodowanie tylko do szkody rzeczywistej, czyli damnum emergens – powiedziała sędzia Irena Gromska-Szuster.
Zdaniem SN w przypadku straty wynikającej z prac budowlanych naruszających gospodarkę wodną na danym obszarze należy więc stosować przepisy kodeksu cywilnego. To oznacza również odpowiedzialność sprawcy szkody na zasadach cywilnoprawnych i zwykłą drogę sądową dla dochodzenia roszczeń.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego, sygn. akt I CSK 501/13.