Sąd Najwyższy nie może brać pod uwagę uchybień proceduralnych I instancji. Właściwy moment, aby je wytknąć, był bowiem w apelacji - uznał Sąd Najwyższy.
Sprawa, którą rozpatrywał Sąd Najwyższy, dotyczyła umowy o roboty budowlane. W sierpniu 2007 r. podpisały ją spółka R. i firma A. Ta pierwsza chciała wznieść halę magazynową w rejonie Bochni. Kontrakt opiewał na ponad 2,2 mln zł. Wynagrodzenie miało być regulowane na podstawie faktur częściowych wystawianych co miesiąc – po wykonaniu kolejnych etapów robót. Ostateczne rozliczenie miało nastąpić po zakończeniu wszystkich prac, tj. po protokolarnym odbiorze budynku przez inwestora i nadzór budowlany. W razie stwierdzenia nieprawidłowości bądź wad uniemożliwiających eksploatację hali inwestor miał natomiast prawo odmówić odbioru i zatrzymać kaucję w wysokości 10 proc. wartości kontraktu.
W kwietniu 2008 r. prace budowlane zostały zakończone. Okazało się, że obiekt ma pewne wady, ale takie, które nie uniemożliwiają jego użytkowania (chodziło głównie o zarysowania i spękania posadzki). Inspektor budowlany dopuścił halę do eksploatacji, jednak spółka R. odmówiła zapłaty ponad 200 tys. zł, zatrzymując je jako kaucję należną jej z powodu wadliwego wykonania umowy przez firmę A.
Sprawa trafiła do sądu, początkowo w trybie nakazowym, ale wobec sprzeciwu inwestora ostatecznie została rozpoznana w zwykłym postępowaniu.
Sąd I instancji oddalił powództwo firmy A. w całości. Sąd II instancji zmienił wyrok, nakazując spółce R. zapłatę ok. 127 tys. zł, czyli ponad połowę zatrzymanego przez nią wynagrodzenia. W tej sytuacji zdecydowała się ona wnieść skargę kasacyjną. Wskazała w niej na uchybienie formalne, mogące spowodować konieczność powtórzenia całego procesu.
Chodziło o to, że powód wniósł opłatę od pozwu składanego w trybie nakazowym. Gdy tryb został zmieniony, sąd I instancji nie wezwał firmy A. do uzupełnienia opłaty, a – zdaniem spółki R. – powinien tak uczynić. Dlaczego ten zarzut pojawił się dopiero w skardze kasacyjnej? Wobec korzystnego orzeczenia sądu I instancji spółka R. nie miała interesu prawnego w składaniu apelacji i wykazywaniu tego uchybienia.
Jednak Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną w całości. W uzasadnieniu wskazał, że zawarty w niej zarzut procesowy odnosił się do ewentualnych uchybień sądu I instancji.
– Sąd Najwyższy może zaś oceniać tylko uchybienia procesowe sądu II instancji. Skargę należało więc oprzeć na zarzutach procesowych kierowanych pod jego adresem – powiedziała sędzia Barbara Myszka.
Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę na niektóre słowa użyte w piśmie. I ocenił je bardzo negatywnie.
– Nie negując prawa do krytyki orzeczenia sądowego, warto zauważyć, że pełnomocnik procesowy nie może używać w skardze kasacyjnej sformułowań o „absurdalnym” wyroku sądu apelacyjnego. Dla takich opinii nie ma miejsca w pismach procesowych – podkreśliła sędzia Myszka.
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 27 czerwca 2014 r., sygn. akt III CSK 234/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia