W Polskim Instytucie Dyrektorów nastąpiła zmiana pokoleniowa. Na fotelu prezesa zasiadła mec. Beata Binek, która objęła schedę po Andrzeju Nartowskim.

-Skuteczna współpraca i efektywna komunikacja między organami spółki to istota corporate governance – mówi mec. Beata Binek, która stawia sobie za cel uczynienie z PID centrum wiedzy o ładzie korporacyjnym.

Dziadek widział ją jedynie w todze lub lekarskim fartuchu. Ostatecznie za jego namową wybrała prawo i nie żałuje. Już w trakcie studiów na Uniwersytecie Warszawskim skierowała swoje zainteresowania w stronę prawa rynku kapitałowego i w tej dziedzinie konsekwentnie realizuje się do dziś. Pierwsze szlify zawodowe zdobywała w departamencie prawnym Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (obecnie Komisja Nadzoru Finansowego). – Zdecydowałam, że na początku kariery nie chcę wiązać się z kancelarią prawną. Z prostego powodu: jako osoba świeżo po studiach nie zajmowałabym się od razu dużymi projektami. Musiałabym zaczynać od drobnych spraw. A ja nie chciałam czekać na ambitne zlecenia – tłumaczy mec. Binek. I dodaje: – W KPWiG nie było podziału obowiązków na bardziej lub mniej wymagające. Wykonywałam wszystkie zadania związane z obsługą prawną w tej instytucji. Nie miałam taryfy ulgowej. Z tych względów to był dobry wybór. Czas spędzony w instytucji funkcjonującej w samym centrum rynku kapitałowego ocenia pozytywnie także dlatego, że owocował w wyzwania związane z akcesją Polski do UE. – Musieliśmy sprostać zadaniom wynikającym z konieczności adaptacji naszego prawa i procedur do standardów unijnych. To było cenne doświadczenie – tłumaczy prawniczka.
Podczas studiów uczęszczała także na zajęcia Szkoły Prawa Amerykańskiego. Wykłady zaszczepiły w niej zainteresowanie kulturą prawną common law. A chęć skonfrontowania realiów rynku polskiego z amerykańskim zaprowadziła ją do nowojorskiej kancelarii butikowej specjalizującej się w postępowaniach sądowych. – Zetknęłam się wtedy z całą otoczką związaną z salą rozpraw, którą znałam dotąd z amerykańskich filmów. I muszę przyznać, że zachowanie profesjonalnych pełnomocników nie odbiegało od tego, które pamiętam z dużego ekranu – wspomina mec. Beata Binek. I dodaje, iż mimo że taki prawniczy show robi wrażenie, bliższa jest jej jednak polska kultura prawna, która nie kładzie tak dużego akcentu na grę okołoprocesową. Pobyt za granicą wspomina również jako ciekawe doświadczenie życiowe. – Nowy Jork to miasto, które zadziwia i fascynuje. Tętni życiem w godzinach nocnych i nawet opuszczając kancelarię późnym wieczorem, czułam się, jakbym wychodziła w środku dnia. Zobaczyłam i zasmakowałam czegoś nowego. W weekendy byłam turystką, w tygodniu żyłam jak nowojorczyk – opowiada radczyni prawna.
Pomimo iż w Stanach Zjednoczonych praktykowała w kancelarii butikowej, w Polsce konsekwentnie wiązała się z gigantami. W KPWiG spędziła 5 lat, później były White & Case, CMS Cameron McKenna i PwC Legal. – Początki pracy w kancelarii opisałabym jako zderzenie dwóch światów. Świeżo w pamięci miałam bowiem swoją działalność w urzędzie, którego głównym zadaniem jest sprawowanie nadzoru nad rynkiem finansowym, aż nagle znalazłam się po drugiej stronie barykady – wspomina prawniczka. Zdobyte na obydwu frontach doświadczenie wzbogaciło jej warsztat prawniczy i uczyniło z niej cenionego specjalistę w zakresie prawa rynku kapitałowego. O czym świadczą także głośne transakcje, w które była zaangażowana. Uczestniczyła m.in. we wrogim przejęciu Eko Holdingu oraz brała udział w skutecznej obronie Bogdanki przed takim procesem. Jeżeli dodamy do tego posiadany przez nią tytuł MBA rysuje się nami obraz prawnika, który mówi i rozumie język biznesu.
Ten aspekt okazał się również niezwykle istotny przy wyborze mec. Beaty Binek na stanowisko prezesa PID. – Proces rekrutacji trwał długo, bowiem szukaliśmy kandydata, który legitymowałby się doświadczeniem rynkowym, był odważny i ambitny. Mec. Beata Binek posiada wszystkie te atuty i dodatkowo zna realia funkcjonowania PID, bowiem współpracowała z instytutem przy wielu projektach – mówi Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów od 2006 r., który rekomendował kandydaturę mec. Binek. I nie ma wątpliwości, że to odpowiednia osoba do pełnienia tej funkcji.
Pomimo iż projektom, w które jest zaangażowana, poświęca się bez reszty, stara się znajdować także czas na hobby. – Jestem aktywna. Lubię jeździć na rowerze, biegać i grać w tenisa, dużo też spaceruję, a zimą jeżdżę na nartach. Moją wielką pasją jest nurkowanie. Co najmniej raz w roku staram się również odwiedzić jakiś ciekawy zakątek świata, a w podróż z reguły zabieram publikacje związane z celem mojej wycieczki. Gdy jechałam np. na Sycylię, do walizki spakowałam książki Mario Puzo – wspomina mec. Beata Binek.