Jeśli nagranie ma być wykorzystane po kolizji, to wcześniej powinien zostać zarejestrowany zbiór danych osobowych. Absurd wynika z braku specustawy
Reklama
Spadek cen rejestratorów jazdy sprawił, że urządzenia te stają się bardzo popularne. Już nie tylko taksówkarze czy kierowcy autobusów, lecz także prywatne osoby instalują je w swoich autach i nagrywają przebieg jazdy. Powód? W razie wypadku czy kolizji takie nagranie może stanowić dowód przesądzający o winie innego kierowcy.
Reklama
Mało kto zastanawia się, jak to wygląda od strony prawnej. A okazuje się, że podczas nagrywania przebiegu trasy, innych samochodów, tablic rejestracyjnych czy twarzy przechodniów dochodzi do przetwarzania danych osobowych. Tylko do pewnego momentu nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami.
– Samo zainstalowanie kamery w samochodzie i filmowanie podczas jazdy nie oznacza konieczności wypełnienia obowiązków wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych. Przewidziano w niej bowiem wyłączenie dla przetwarzania danych w celach osobistych – tłumaczy dr Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Wspomniane wyłączenie wynika z art. 3a ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie danych osobowych (t.j. Dz.U. z 2002 r. nr 101, poz. 926 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem ustawy nie stosuje się do osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych.
– Właśnie z celem osobistym mamy tu bez wątpienia do czynienia. To taka sama sytuacja, jak kręcenie filmu z wakacji – tłumaczy dr Wojciech Wiewiórowski.
Schody zaczynają się jednak wtedy, gdy nagranie ma być wykorzystane w innych celach.
– Gdyby takie nagranie zostało wykorzystane jako dowód w sprawie sądowej, to bez wątpienia wykroczymy poza cel osobisty, co oznaczałoby konieczność wypełnienia obowiązków związanych chociażby ze zgłoszeniem zbioru danych osobowych do rejestracji GIODO. Chociaż brzmi to absurdalnie, to takie są skutki tego, że monitoring wizyjny wciąż nie doczekał się odrębnej regulacji i ciągle w takich sytuacjach musimy posiłkować się przepisami ustawy o ochronie danych osobowych – ocenia GIODO.
Niektórzy eksperci traktują cel osobisty nieco szerzej, lecz także przyznają, że w pewnym momencie pojawia się problem. – Jeśli to ja będę stroną postępowania, to broniłbym zdania, że nadal chodzi o mój cel osobisty – uważa dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda.
– Jeśli jednak nagranie chciałbym przekazać innej osobie, żeby wykorzystała je w swojej sprawie, to z pewnością wykroczę poza cel osobisty. Oznaczałoby to chociażby, że zgodnie z ustawą należy wypełnić obowiązek informacyjny, czyli np. okleić samochód informacjami ostrzegającymi o rejestrowaniu obrazu – zaznacza.
Nikt nie ma wątpliwości, że to bzdurny wymóg. Między innymi właśnie z powodu takich absurdów GIODO od lat zabiega o uchwalenie specustawy, która uregulowałaby monitoring wizyjny. Wówczas nie trzeba by już było przykładać do niego ustawy o ochronie danych osobowych.
Jest szansa na to, że taka ustawa zostanie w końcu uchwalona. W grudniu 2013 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przedstawiło jej założenia. Nie odpowiadają one jednak na pytanie, jak traktować rejestratory samochodowe. Wiadomo jedynie, że ustawa ma dzielić przestrzeń na trzy rodzaje: otwartą publiczną (np. ulice), zamkniętą przeznaczoną do użytku publicznego (np. sklepy, zakłady pracy) oraz prywatną.
Komentarze(49)
Pokaż:
Po pierwsze:
Art. 6. ust.1. W rozumieniu ustawy za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej.
[...]
ust. 3. Informacji nie uważa się za umożliwiającą określenie tożsamości osoby, jeżeli wymagałoby to nadmiernych kosztów, czasu lub działań.
Ustalenie tożsamości osoby - o ile nie jest to osoba tzw. publicznie znana - na podstawie zdjęcia lub filmu zdecydowanie "wymaga nadmiernych kosztów, czasu lub działań", więc zdjęcie ani film NIE są danymi osobowymi.
Po drugie:
w art. 7 pkt 1 ustawa definiuje zbiór danych osobowych jako zestaw takich danych posiadający STRUKTURĘ. Zdjęcie czy film nie jest zbiorem danych posiadającym strukturę, zapytajcie dowolnego informatyka. Ergo, zdjęcie ani film nie podlega rejestracji w GIODO i nie jest przedmiotem zainteresowania ustawy.
Po trzecie:
ustawa wprawdzie stwierdza, ze jej przepisów nie stosuje się do "osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych" (art. 3a ust.1 pkt 1), ale zarazem stwierdza, ze ustawa STOSUJE sie (art. 3 ust.2 pkt 2) do "osób fizycznych [...] jeżeli przetwarzają dane osobowe w związku z działalnością zarobkową, zawodową lub dla realizacji celów statutowych". Jeżeli ktoś chce uzyć nagrania z kamerki jako dowodu w sądzie, nie jest to działalnośc zarobkowa ani zawodowa, a pojecie "realizacji celów statutowych" nie dotyczy osób fizycznych (w tym punkcie jest też mowa o osobach prawnych, co wyciąłem) - więc ustawa się do tego nie stosuje.
Art. 6 ustawy o ochronie danych osobowych definiuje czym są dane osobowe, które następnie mają znajdować się w zarejestrowanym zbiorze.
Dane osobowe do dane umożliwiające zidentyfikowanie osoby fizycznej poprzez numer identyfikacyjny, lub jeden (kilka) specyficzny czynnik określający jej cechy fizyczne, fizjologiczne, ekonomiczne itp. Nie dotyczy to takich informacji, które wymagałyby nadmiernych kosztów, czasu i działań.
To, że nagram na kamerkę wizerunek jakiejś osoby fizycznej, nie oznacza, że jest to informacja umożliwiająca jej zidentyfikowanie bez innych danych dodatkowych. To, że nagram numer rejestracyjny samochodu nie znaczy, że identyfikuję jednocześnie, bez dodatkowych, nadmiernych środków dane osoby fizycznej. Jeżeli będę miał taką potrzebę by zidentyfikować osobę prowadzącą samochód, by podjąć wobec niej kroki prawne, z pewnością zwrócę się do CEPIKu lub innej instytucji o skorzystanie ze zbioru danych osobowych, który z pewnością będzie zarejestrowany.
Proszę czytelników nie wprowadzać w błąd.
Tylko żeby wreszcie wypier...lić tych matołków ze stołków TRZEBA CHODZIĆ NA WYBORY, a nie siedzieć w chałupach na d...ch!
A jednej strony jakoś nie słychać protestów tego inspektora, kiedy obce mocarstwa, przy biernej postawie polskiego rządu podsłuchują nas bez zgody naszych sądów.
Z drugie wrzask, bo ktoś napisał nazwisko na drzwiach albo zrobił zdjęcie nie nałożył wszystkim papierowych toreb na łby.
To państwo staje się jednym wielkim absurdem w każdym wymiarze.