Cały plotkarski świat rozprawia o wybrance George'a Clooneya, ekspertce w dziedzinie prawa międzynarodowego, uznanej w 2013 r. za najgorętszą spośród praktykujących w Londynie kobiet adwokatów. Polscy adwokaci nie wyobrażają sobie takich typowań.
Toga zdecydowanie nie sprzyja podkreślaniu seksapilu, ale też – w zawodzie adwokata – nie chodzi o to, by eksponować bycie najgorętszą laską czy niezłym ciachem. Nie wszystko jednak od najbardziej zainteresowanych zależy. Można bowiem zostać okrzykniętą gorącą adwokat nie zabiegając o to. Tak też się stało w tym przypadku.
Jedynka w rankingu gorących londyńskich adwokatów, prowadzonym przez autorów bloga Your Barrister Boyfriend, została przyznana najnowszej wybrance również gorącego (subiektywna opinia autorki tekstu) George'a Clooneya, 37-letniej Amal Alamuddin. Bo kobieta jest zarówno piękna tak, że aż zapiera dech w piersiach, jak i cudownie skuteczna (zawodowo). Jako seksowną – choć bez oficjalnego nadania – a jedynie w publikacjach prasowych określa się również adwokat Laurę Wasser, która znana jest za Oceanem jako specjalistka od rozwodów gwiazd show businessu.
Polscy adwokaci pod tym kątem nie byli publicznie oceniani. I zdecydowana część z nich uważa, że to przesada. Gdyby jednak ktoś postawił adwokata przed faktem dokonanym, a sam prawnik zaczął się posługiwać nadanym tytułem, np. informując o nim na portalu społecznościowym czy nawet stronie internetowej swojej kancelarii, szybciej mógłby przyciągnąć rzecznika dyscyplinarnego niż klientów.
- To kwestia dobrego smaku. Ponadto określenie "gorąca” kojarzy się seksualnie, a tym samym posługiwanie się takim tytułem w kontekście wykonywania zawodu adwokata narusza zasady etyczne – uważa adwokat Krzysztof Boszko.
Zgodnie z par. 1 Zbioru zasad etyki adwokackiej i godności zawodu: "naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu. Obowiązkiem adwokata jest przestrzegać norm etycznych oraz strzec godności zawodu adwokackiego".
- Dotyczy to także sytuacji prywatnych – dodaje mec. Boszko. I mówi, że adwokat nie powinien się prezentować jako seksowny. - W formułę zawodu adwokata wpisuje się raczej inny kanon estetyczny: elegancka kobieta i wytworny mężczyzna. Wpasowanie się w te ramy pewnie pomaga. Ludzie lubią bowiem obcować z osobami atrakcyjnymi – mówi.
Adwokaci wypowiadający się w tej kwestii są zgodni, że ewentualne korzystanie z przyznanego tytułu gorącej lub seksownej adwokat, poważnych klientów nie przyciągnie. - Klient przyjdzie, ale żeby ocenić atrakcyjność takiej osoby, a nie po to, by powierzyć jej prowadzenie sprawy – mówi z uśmiechem jeden z naszych rozmówców.
Adwokat Karol Orzechowski wskazuje jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana pod względem etycznym niż się wydaje. Zastanawia się, czy uznanie danej osoby za seksualnie atrakcyjną w prosty sposób przekłada się na obniżenie godności zawodu. - To jest zależne również i od tego, kto taki tytuł przyznaje i w jakiej formule. Trudno to przesądzić z góry – uważa mec. Orzechowski. Dodaje zarazem, że zgłoszenie się do udziału w takim konkursie przez samego adwokata byłoby raczej niewskazane.
Adwokaci kategorycznie więc wykluczają przyznawanie takich tytułów jak ten, który nadaje popularny blog. Część z nich dopuściłaby jednak np. wybory Miss i Mistera balu adwokatury. Adwokat Andrzej Michałowski, były wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej, sięga do roku 1929, kiedy to odbył się pierwszy konkurs piękności w Polsce. - Miał w artystycznej formie promować urodę, intelekt i osobowość. Bo najważniejsza miała być równowaga między pięknem zewnętrznym a wewnętrznym. Współczesne konkursy to defilowanie w bikini przerywane wygłaszaniem sztucznych formułek o umiłowaniu pokoju na świecie i potrzebie ochrony małych fok – zwraca uwagę. Więc początki miłe, koniec nieco żałosny. - To ryzyko obciążałoby także konkursy piękności pań wykonujących zawód adwokata. Stąd nie wydaje mi się, żeby ewentualne organizowanie takich konkursów się przyjęło – dodaje.
Zdaniem mec. Michałowskiego udział pani adwokat w konkursie piękności mógłby się spotkać z zainteresowaniem rzeczników dyscyplinarnych tylko w kontekście zagrożenia uczestniczeniem w jakimś wybryku. - Konkurs piękności, jak wiele innych aktywności życiowych, sam w sobie nie jest przecież niczym nagannym. Może tylko uwikłać w niestosowne sytuacje i oceny, a tego adwokat powinien unikać. Kiedy intuicja go zawiedzie, musi się liczyć z odpowiedzialnością. Bo w tej sprawie dotykamy bardziej granicy smaku, niż prawa – podkreśla.
I mówi, że nie oznacza to wykluczenia eksponowania piękna prawniczek w ogóle. - Ukazały się w Polsce charytatywne kalendarze z prawniczkami. Żywą dyskusję wśród polskich adwokatów na Facebooku wzbudziły zdjęcia nowej prokurator generalnej z Krymu, zwłaszcza te w sytuacjach prywatnych, nawet nieco intymnych – zauważa.
Zapytany, czy piękno fizyczne ma zaś znaczenie dla klientów, odpowiada, że może tylko takie, że podobno ładnych chętniej się słucha. - Ale to w Ameryce, u nas chyba raczej należy się obawiać zawiści. Więc nawet tytuł Miss Adwokatury na adwokackim balu miałby znaczenie, w zawodzie nie znaczyłby nic – wskazuje.
W adwokaturze zdania są podzielone odnośnie starowania przez członków palestry w jakichkolwiek rankingach – nawet prawniczych. Mec. Orzechowski, któremu Dziennik Gazeta Prawna przyznał w 2012 r. tytuł wschodzącej gwiazdy w konkursie Rising Stars Prawnicy Liderzy Jutra (w tym rankingu kandydatury młodych prawników zgłaszają pracodawcy, przedsiębiorcy oraz organizacje społeczne) wspomina, że potem wzmianka o wyróżnieniu została umieszczona przez jego kancelarię w treści broszur firmowych.
- Moje opory odnośnie komunikowania na zewnątrz tej informacji zostały zminimalizowane przez to, że gremium, które decydowało o przyznaniu nagrody, składało się z wartościowych i szanowanych w środowisku prawniczym osób – mówi.
Adwokat Jerzy Naumann, były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury jest jednak zdania, że niematerialny charakter usług świadczonych przez adwokatów z punktu wyklucza udział w jakichkolwiek rankingach. - Ani lekarze, ani malarze, ale także nauczyciele, księża wszystkich wyznań czy dziennikarze nie startują w rankingach. Dlaczego? Przecież to oczywiste nawet dla dziecka, choć niekoniecznie dla wielu dorosłych - pointuje mec. Naumann.