Nikt dziś nie wymaga od adwokatów, aby przychodzili ubrani do sądu niczym Abraham Lincoln, który również był członkiem palestry. Szorty albo mini, czy – o zgrozo – sandały zdecydowanie odpadają, chyba że jest się w garstce wybitnych, bo im zawsze wolno więcej.

Co więc noszą adwokaci pod togą? Czasami niewiele – mówią z uśmiechem sędziowie, ale to raczej w kategoriach żartów, bo przesłuchiwani zeznają jak przed sądem, że adwokaci ubierają się przeważnie nienagannie. Nawet latem w trzydziestostopniowych upałach, gdy na ulicach króluje plażowa moda, w sądzie popatrzeć nie ma na co. W końcu sąd zobowiązuje. Toga wprawdzie skutecznie ukryłaby przemyconą do sądu mini czy szorty, jednak spod togi też powinno coś wystawać. Poza tym większe zdziwienie wzbudziłby adwokat poruszający się w todze poza salą rozpraw, niż w mini czy jeansach.

Sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu tłumaczy jednak, że podstawowym zadaniem sędziego wcale nie jest wypatrywanie, co też adwokat ma pod togą. - Tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia jak jest ubrany, o ile na salę sądową wchodzi w zapiętej todze – mówi. Dodaje jednak, że zdarza się - choć są to jednostkowe przypadki - że adwokat wchodzi na salę bez togi i dopiero tam ją zakłada. - Wówczas jego nieodpowiedni ubiór rzuci się w oczy i może u sędziów wzbudzić negatywne emocje – przyznaje. Ale dotyczy to już skrajnych przypadków.

- Trzeba mieć ludzkie podejście. Tak więc dopuszczam możliwość, że latem adwokat przychodzi do sądu w sandałach. W końcu latem w todze jest bardzo gorąco. Widok sandałów mniej razi, niż widok zlanego potem pełnomocnika – uważa.

Kontrowersyjne sandały miały już w historii swoje wejście na posadzkę sądów. Adwokat Radosław Baszuk opowiada, że na korytarzach warszawskich sądów można było przed laty spotkać wybitnego cywilistę, który przychodził w sandałach. Nie wywoływało to jednak negatywnych komentarzy, ponieważ jako wybitna postać palestry mógł on sobie na to pozwolić.- Wybitnym wolno w końcu więcej - mówi z uśmiechem mec. Baszuk.

No właśnie – białe skarpetki do czarnych eleganckich spodni i czarnych butów Michaela Jacksona nie raziły, a nawet stały się jego znakiem rozpoznawczym. To jednak na scenie. Adwokaci są bowiem zgodni –sandały i adidasy w sądzie raczej nie wchodzą w grę. Nawet modne obecnie Nike Air Max za ponad 500 zł.

Poza tym z sandałami lepiej nie ryzykować. W środowisku sędziów toczy się zresztą spór w tej kwestii. - One kłócą się z togą – uważa sędzia Teresa Mróz z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ale zaraz dodaje, że przeważnie adwokaci są nienagannie ubrani. Młodzi adwokaci przywiązują dużą wagę do wyglądu. Zwracają uwagę na ubiór, sposób bycia i styl wypowiadania się.

- Buty powinny być eleganckie, nigdy sportowe. Wkroczenie do sądu w obuwiu sportowym może być odebrane przez sędziów jak okazywanie im braku szacunku. Taka osoba nie może liczyć na to, że sędziowie będą traktować ją poważnie: jako partnera czy osobę kompetentną – mówi adwokat Piotr Barczak. I podkreśla, że ubiór ma znaczenie.

Podobnego zdania jest mec. Baszuk. - Adwokat przecież nie wchodzi do sądu w todze i nie wychodzi z gmachu sądu ubrany w togę. Toga jest strojem urzędowym adwokata na rozprawie i posiedzeniu. Poza nimi jest szereg sytuacji, w których adwokat porusza się po budynku sądu w "cywilnym" ubraniu - podkreśla. - Istnieje pewne oczekiwanie, że adwokat będzie ubrany odpowiednio: elegancko, schludnie i czysto. A to ma znaczenie, gdyż wizerunek pojedynczego adwokata może kształtować wizerunek całej grupy zawodowej – zwraca uwagę mec. Baszuk. Nie podejmuje się oceny ubioru koleżanek z palestry, twierdząc, że zawsze jest nienaganny. Co do elementów garderoby kolegów wskazuje zaś w pierwszej kolejności na buty: mężczyźni powinni pokazywać się w sądzie w pełnych butach i to nie sportowych.

- Oczywiście, jeżeli adwokat wie, że wpada do sądu jedynie na chwilę, np. złożyć pismo w biurze podawczym, może być swobodniej ubrany, niż w sytuacji, gdy przychodzi mu spędzić w sądzie pół dnia - zaznacza. Dodaje, że w tej drugiej sytuacji odpowiednim strojem na lato będzie dla mężczyzny jasna wyprasowana koszula do spodni garniturowych. W upalne dni nie musi to być pełny garnitur.

Podsumowując, pełne buty, spodnie garniturowe, kołnierzyk eleganckiej koszuli - to w zasadzie wszystko co spod togi wystaje i powinno wystawać oraz co sędziowie mogą zaobserwować.

Mec. Baszuk nie przypomina sobie, aby był świadkiem sytuacji, kiedy sędzia wytknął adwokatowi nieodpowiedni ubiór. Sam też wchodzi do sądu klasycznie ubrany. - Ubiór adwokata powinien akcentować przynależność do określonej grupy społecznej – wskazuje. - Na rozprawę w jeansach bym więc nie wszedł. Ale zdarzyło mi się w jeansach wejść do sądu, ale tylko "w przelocie", na sekundę - wyjaśnia.

Wygląda jednak na to, że sędziowie są bardziej liberalni dla adwokatów, niż adwokaci dla samych siebie. - Mnie nogawki jeansów wystające spod togi by nie raziły – wskazuje sędzia Teresa Mróz.

Próżno jednak szukać na korytarzach sądowych prawdziwych skandalicznych modowych wpadek członków palestry. - Raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że na salę sądową wszedł adwokat w okularach przeciwsłonecznych. Zwróciłem mu uwagę i poprosiłem, żeby zdjął okulary. Przeprosił i zdjął – opowiada sędzia Puchalski.

- Mogły to być jednak szkła fotochromatyczne, lecznicze, które ciemnieją od światła – mec. Baszuk broni kolegi z palestry.

Skoro więc przykładów z życia brak, założymy czysto teoretycznie, że jakiś adwokat przyjdzie do sądu w szortach, japonkach, czy ultra miniówce. Co może go spotkać poza ewentualnym zainteresowaniem płci przeciwnej?

- Jeżeli adwokat wszedłby na salę rozpraw bez togi, zbyt roznegliżowany np. w krótkich spodenkach, czy rozpiętej bluzce, to musi być przygotowany na to, że sędzia Puchalski zwróci mu uwagę, że strój jest nieodpowiedni do sądu. Jeansy też raczej odpadają. Są zbyt swobodne do występowania przed sądem – mówi sędzia Puchalski. W końcu sądowi trzeba okazywać szacunek. Sędzia Puchalski wskazuje jednak, że adwokaci dobrze się ubierają. Są eleganccy - przyznaje.

W ocenie mec. Baszuka, poza rażącymi ekscesami, odstępstwa od zasad rządzących ubiorem adwokatów nie powinny być sprawą dla pionu dyscyplinarnego palestry. - Przestrzegam przed myśleniem, że jedynie rzecznicy i sądy dyscyplinarne są w stanie zbawić adwokaturę – wskazuje. Dodaje, że w tego rodzaju kwestiach powinno się co najwyżej sięgnąć po instrument zwrócenia uwagi adwokatowi przez kolegę, w ostateczności przez dziekana.

Mec. Baszuk nie widzi jednak wokół siebie konieczności sięgania po takie narzędzie. - Jako grupa społeczna ubieramy się lepiej niż prawnicy należący po pozostałych grup zawodowych – mówi z dumą.

Podobnie myśli mec. Barczak. - Nawet jeżeli adwokat wkroczy do sądu w klapkach i szortach, to nie jest to sprawa dla rzecznika dyscyplinarnego. Taka osoba wystawia świadectwo jedynie sobie, a nie grupie, jaką są adwokaci. Jeżeli potrafi dobrze bronić ludzi przed sądem, a klienci ufają takiej osobie, to ich prywatna decyzja, że ubiór ich adwokata im nie przeszkadza, zaś jego sprawą jest, że tak wygląda – uważa.

No to najważniejsze. Czy ubiorem można wygrać lub przegrać sprawę? - Mam nadzieję, że nie. O rozstrzygnięciu sądu powinny decydować argumenty, nie ubiór. Z drugiej strony, osoby dobrze ubranej i eleganckiej, jeśli tylko ma coś do powiedzenia, słucha się lepiej – wskazuje mec. Baszuk.