Nowy model procesu karnego może zmienić kanon etyki adwokackiej. Zeznający w sprawie, których dziś prawnicy powinni się wystrzegać jak ognia, będą mieć otwarte drzwi do ich kancelarii
Granice współpracy
/
Dziennik Gazeta Prawna
Od świadków będących po stronie naszego
klienta należy trzymać się z daleka – mówią doświadczeni adwokaci aplikantom już na pierwszym roku szkolenia. Ci jednak szybko dochodzą do wniosku, że wpuszczenie na rozprawę świadka, o którym nie wiadomo, co i jak dokładnie zezna, może nie pomóc w przedstawieniu ich klienta w korzystnym świetle.
– Świadek ma powiedzieć przed sądem to, co chcę od niego usłyszeć – mówi młody
adwokat, chcący zachować anonimowość. Dlaczego nie pod nazwiskiem? Bo obawia się, że wypowiedź ta może podważyć wiarygodność powoływanych przez niego świadków w oczach sędziów.
Jednak i sędziowie są świadomi tej gry.
– Nie sądzę, by jakikolwiek profesjonalny pełnomocnik pozwolił sobie puścić świadka na żywioł – przyznaje sędzia Teresa Mróz z Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Dylemat: zaprosić do kancelarii świadka czy się go wystrzegać, może zostać rozwiązany 1 lipca 2015 r., kiedy proces karny zacznie rządzić się innymi niż dotychczas prawami.
– Ta zmiana wymusi na adwokatach nowe metody realizacji funkcji obrońcy – wskazuje prof. Piotr Hofmański, sędzia Sądu Najwyższego.
Droga przestępstwa
Temat kontaktowania się adwokatów ze świadkami i przygotowywania ich do składania zeznań to prawdziwe tabu w prawniczym świecie. Takie zachowanie uznawane jest przez część adwokatów za wysoce nieetyczne, choć zbiór zasad etyki adwokackiej nie wyraża takiego zakazu wprost. Ponadto przy przekroczeniu granicy między uzyskaniem od świadka informacji o tym, co wie w danej sprawie, a wpływaniem na treść jego zeznań, może wchodzić w grę nakłanianie do zeznawania fałszywie. A to już poważne przestępstwo. Zgodnie bowiem z art. 233
kodeksu karnego za składanie fałszywych zeznań, które mają służyć za dowód w postępowaniu sądowym, czy zatajanie prawdy grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Taka sama kara grozi prawnikowi za podżeganie do tego czynu (w myśl art. 19 k.k.).
Część
prawników uważa, że granica ta jest czytelna, a odcinanie się od kontaktów ze świadkami to skazywanie się na loterię.
– Jeżeli nie jestem pewien, co usłyszę od świadka w sądzie, to znaczy, że nie mam w ręku dowodu – mówi anonimowy adwokat.
– Zawsze pytam mojego mocodawcę, co dana osoba ma do powiedzenia w jego sprawie. Uważam, że adwokat może także spotkać się ze świadkiem i wysłuchać, co zamierza w sądzie powiedzieć. Po takim spotkaniu mam możliwość zrezygnować z jego powoływania, jeżeli jego wypowiedzi mogłyby być niekorzystne dla klienta. Nie do przyjęcia w myśl zasad etyki jest jednak przygotowywanie świadków, czy redagowanie ich wypowiedzi – uważa adwokat Magdalena Czernicka-Baszuk.
Przyznaje jednak, że spotyka się na sali sądowej z sytuacjami, gdy ewidentnie widać, że świadkowie są pouczeni przez pełnomocników, co konkretnie mają mówić.
– Zdarza się, że zanim obrońca czy pełnomocnik skończy zadawać pytania swojemu świadkowi, ten już na nie odpowiada – wskazuje.
Sądy rzadko reagują jednak w takich sytuacjach i prawie się nie zdarza, by zawiadamiały korporację zawodową o naruszeniu zasad etycznych.
– To jest trudne do wykazania. To są niuanse – mówi mec. Czernicka-Baszuk.
W efekcie niewiele takich spraw trafia do sądu dyscyplinarnego. Te zaś, które wpadają w ręce rzecznika dyscyplinarnego, przeważnie są zainicjowane przez przeciwnika procesowego, a nie
sąd.
Interes klienta
Zdarza się, że w trakcie rozprawy świadek gubiąc się w zeznaniach, mówi wprost, że jego mecenas kazał mu przedstawić określoną wersję wydarzeń.
– Dlatego nie namawiam świadków do zeznawania nieprawdy, ponieważ to wyjdzie na jaw. Świadkowie się gubią. I często prawnicy wpadają na tym na sali sądowej. A sądy różnie reagują: czasem odrzucą dowód z zeznań jako niewiarygodny, a czasem wezmą te zeznania mimo wszystko pod uwagę – mówi jeden z adwokatów.
Dodaje, że sala sądowa to specyficzne miejsce. Większość ludzi bywa na niej rzadko. Chodzi więc o ustalenie ze świadkiem, co ma powiedzieć, o czym ma nie mówić i w jaki sposób ma przedstawić swoją wiedzę. Jednak i takie przygotowanie świadka – zdaniem prof. Hofmańskiego – jest niedopuszczalne.
– Nie można osobie zeznającej sugerować działań wybiórczych – podkreśla.
Można jednak dokładnie poinformować klienta, jakie zeznania byłyby dla niego korzystne.
– Takie zachowanie można co prawda uznać także za pośrednie instruowanie świadka, ponieważ klient dokładnie przekaże mu słowa swojego obrońcy. Klient ma jednak prawo do uzyskania od swojego adwokata pełnej informacji odnośnie tego, co jest dla niego korzystne – wskazuje adwokat Krzysztof Boszko.
Dodaje przy tym, że sam nigdy nie spotyka się ze świadkami, ponieważ uważa, że sama rozmowa adwokata ze świadkiem jest wbrew zasadom etycznym.
Mec. Czernicka-Baszuk wskazuje, że należy jednak wyraźnie oddzielić zapytanie świadka, co w danej sprawie mógłby powiedzieć, od wpływania na treść jego zeznań.
– Często sami klienci podając nazwisko osoby, która ma zeznawać w charakterze świadka, do końca nie wiedzą, co świadek mógłby przekazać sądowi – mówi adwokat i dodaje, że przedstawienie takiego pytania świadkowi jest działaniem w interesie jej klienta.
– Takie spotkanie wydaje mi się powszechną praktyką, tym bardziej że pełnomocnik sam wnioskuje o przesłuchanie świadka, więc celowe jest, by wiedział, że zeznania będą korzystne dla jego klienta – wtóruje sędzia Teresa Mróz.
Cel: wygrana
Adwokaci zwracają uwagę, że mocodawcy często nie rozumieją, dlaczego właściwie ich obrońca odmawia rozmowy ze świadkiem. Przychodzą do kancelarii prawniczych z wizją procesu rodem z amerykańskich thrillerów prawniczych. Za oceanem praktyka jest zaś odwrotna: sztab ludzi pracuje nad tym, żeby znaleźć świadków, których zeznania będą drogą do wygranej. Polscy prawnicy nie są entuzjastami tych praktyk, jednak część z nich wskazuje, że wraz w wprowadzeniem zasady kontradyktoryjności do procesu karnego pewne zwyczaje powinny ulec liberalizacji. W tym modelu strony są bowiem równe i przedstawiają dowody w swoim interesie przed biernym sądem, którego działania sprowadzają się do rozstrzygnięcia sporu.
– Dla zachowania równowagi stron obrońcy powinni uzyskać nieskrępowaną możliwość uzyskania informacji, co dany świadek wie w sprawie, jeszcze przed jego przesłuchaniem przed sądem. Trzymanie się zakazu kontaktowania się z nim może doprowadzić nawet do ryzyka podjęcia czynności na niekorzyść klienta – podnosi prof. Piotr Hofmański.
Sędzia Teresa Mróz zwraca uwagę, że w procesie karnym prokurator przesłuchuje świadków w toku postępowania przygotowawczego i wie, co mają do powiedzenia w danej sprawie. Obrońca powinien zatem przed formalnym przesłuchaniem również posiadać wiedzę na temat treści zeznań wnioskowanego przez niego świadka.
Prof. Hofmański zaznacza jednak, że spotkanie adwokata ze świadkiem powinno być ograniczone wyłącznie do odpowiedzi na pytanie, co wie w danej sprawie.
– Nie można go instruować, co ma powiedzieć, a jakich kwestii nie poruszać. To już bowiem wpływanie na treść zeznań – wskazuje.
– Jestem jednak przekonany, że już dziś większość adwokatów przygotowuje swoich świadków do składania zeznań, przekraczając tę granicę. Sam to robię. Zarówno mnie, jak i klientowi zależy przecież na wygranej, więc rozumie zasady gry – przyznaje jeden z obrońców.
Jeżeli nie wiem, co powie świadek w sądzie, to znaczy, że nie mam dowodu w ręku