Trzy pytania do Rafała Puchalskiego, prezesa przemyskiego oddziału Iustitii.

Resort sprawiedliwości twierdzi, że zmiany w kodeksie karnym są potrzebne, bo sądy zbyt często orzekają kary w zawieszeniu. Zgadza się pan z tym twierdzeniem?

To prawda, że warunkowo zawieszanych jest prawie 57 proc. wszystkich wymierzanych przez sądy kar (dane za 2011 r.). Należy jednak pamiętać, że sądy sięgają po instytucję zawieszenia po głębokiej analizie i ocenie prognozy kryminologicznej sprawcy. Sąd stosuje warunkowe zawieszenie kary wobec sprawcy, którego postawa życiowa, właściwości i warunki osobiste oraz zachowanie po popełnieniu przestępstwa wykazują, że zawieszenie kary będzie wystarczające do osiągnięcia celów kary. Innymi słowy, wobec takiego, który rokuje, że nie wróci do przestępstwa.
Sąd musi brać pod uwagę, czy bardziej resocjalizacyjnie na sprawcę wpłynie groźba ewentualnego zarządzenia kary, czy też grzywna, której z uwagi na normę art. 58 par. 2 k.k. (zakaz orzekania grzywny, jeżeli dochody sprawcy lub jego możliwości zarobkowe uzasadniają przekonanie, że kara nie zostanie wyegzekwowana), bardzo często nawet nie wolno orzekać.

Jak się panu podoba ministerialny pomysł na zablokowanie możliwości orzekania „zawiasów na zawiasach”?

Sama idea ograniczenia możliwości warunkowego zawieszenia kary jest słuszna, z tym że kolejny raz pojawia się „ale”. Proponowane brzmienie art. 69 par. 1 k.k. już na wstępie budzi moje poważne wątpliwości, bo przyjęto ogólną przesłankę, jaką jest brak dotychczasowego skazania na karę pozbawienia wolności.
Wierzę głęboko, że ustawodawca zauważy, że tak sformułowany przepis uniemożliwi sądom stosowanie warunkowego zawieszenia kary przy wcześniejszym skazaniu sprawcy za wiele przestępstw nieumyślnych. Modelowym wręcz przykładem jest tutaj przestępstwo wypadku drogowego z art. 177 par. 1 k.k., w którym z reguły zapadają kary pozbawienia wolności warunkowo zawieszone. Wobec takiego sprawcy innego czynu sąd zostałby pozbawiony możliwości dokonania prognozy na przyszłość i ustawowo byłby zmuszony orzekać karę bezwzględną. Wydaje się, że projektodawca miał na celu zapobieżenie powrotom sprawców na drogę przestępstwa, a tym samym powinien zastrzec, że zakaz dotyczy jedynie sprawców przestępstw umyślnych.

Czy po zmianach sądy będą chętniej orzekały kary wolnościowe?

Wątpię, żeby interwencja ustawodawcy znacząco wpłynęła na praktykę sądów, które – należy pamiętać – są niezawisłe. Oczywiście w pewien sposób wymusi to częstsze orzekanie kar wolnościowych, ale osobiście uważam, że sądy w sposób odpowiedzialny stosują dyrektywy wymiaru kary. Przypomnę, że sąd nie może orzekać grzywny, jeżeli dochody sprawcy, jego stosunki majątkowe lub możliwości zarobkowe uzasadniają przekonanie, że sprawca grzywny nie uiści i nie będzie jej można ściągnąć w drodze egzekucji. Podobnie problemem jest wykonywanie kar ograniczenia wolności, z uwagi na utrudnienia w organizowaniu miejsc pracy. Ustawodawca w oderwaniu od rzeczywistości nałożył na kuratorów sądowych obowiązek wyszukiwania miejsc pracy skazanym, ale nie wyposażył ich w stosowne instrumenty. Przed rokiem 1989 istniał przymus pracy. Obecnie wiąże się to z koniecznością ubezpieczeń, środków ochrony, zatrudnienia osób nadzorujących prace skazanych itd. Stąd też jest bardzo mało zakładów pracy chętnych do zatrudnienia skazanych. Po dokonaniu zmiany w kodeksie karnym w proponowanym brzmieniu wydaje się, że dojdzie do sytuacji patowych i wydłużania postępowań wykonawczych, w szczególności odnośnie do oczekiwania skazanych na odbycie kar. Sądzę, że jedynym realnym skutkiem będzie wymuszanie szerszego stosowania kar pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego.