Gminne fotoradary regularnie wyłapują auta służb specjalnych. Takie sytuacje nie kończą się jednak wystawieniem mandatów. Przepisy są tak skonstruowane, że wszyscy nas ignorują – komentują komendanci straży miejskich i gminnych.
Poza Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego (GITD) swoje fotoradary mają również samorządy. Działają na dokładnie tych samych zasadach co urządzenia montowane przez GITD – również wyłapują samochody przekraczające prędkość. Jest tylko jedna różnica: nadzorowane są przez samorządy, a nie rząd.
Problem pojawia się wtedy, gdy na zdjęciu uwieczniony zostanie pojazd należący np. do policji czy innych służb: ABW czy np. Agencji Wywiadu (w szczególności auta nieoznakowane). – Pięć, sześć takich przypadków miesięcznie to już norma – mówi nam komendant straży gminnej zastrzegający sobie anonimowość. Dodaje, że w takiej sytuacji jest bezradny i nie może wystawić mandatu, gdy pojazd był normalnym uczestnikiem ruchu.

Ukaranie kierowców aut służb jest niewykonalne

Aby wystawić mandat, straż miejska musi uzyskać dane dotyczące rejestracji pojazdu z ewidencji CEPiK. Z tym z reguły nie ma problemu. Ale zgodnie z art. 73 ust. 3 ustawy prawo o ruchu drogowym straże gminne nie otrzymują już danych dotyczących: sił zbrojnych RP, BOR-u, policji, ABW, CBA, Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu oraz Kontrwywiadu Wojskowego, Straży Granicznej, kontroli skarbowej i Służby Celnej.
– Policja informuje nas, że jest tylko administratorem tych danych i nie może nam ich udostępnić – twierdzi nasz rozmówca ze straży gminnej.
Niektórzy komendanci pogodzili się już z takim stanem rzeczy. – Takie jest prawo, które stanowi, że nie możemy wejść w posiadanie niektórych informacji. Jeśli komendant straży miejskiej lub gminnej zorientuje się, że na zdjęciu z fotoradaru widoczny jest np. pojazd służb podległych MSW, powinien zwrócić się do organów, do których auto należy, i te organy powinny już tę kwestię wyjaśnić we własnym zakresie, nie tłumacząc nam się np. z podejmowanych działań operacyjnych – mówi DGP Mirosław Kędziorski, komendant straży miejskiej w Kołobrzegu.
Ale jak przekonuje nasz informator, sprawa nie jest taka prosta. – Ku naszemu zdumieniu policja odmawia prowadzenia spraw, wskazując, aby bezpośrednio zwrócić się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o dane użytkownika pojazdu, a tam jest ponownie odmowa. Koło się zamyka, a sprawcy wykroczeń pozostają bezkarni – tłumaczy.
Jak wynika z naszych informacji, część komend wojewódzkich rozesłała okólnik do komendantów straży gminnych, informując ich o przyczynach, dla których nie mogą udostępniać im niektórych danych z CEPiK.
Marek Konkolewski z biura ruchu drogowego KGP sprawy nie chce komentować.
MSW w rozmowie z nami potwierdza to, że straże gminne i miejskie nie mają dostępu do wszystkich danych z CEPiK. – Zgodnie z art. 80a ust. 3 ustawy w ewidencji wyodrębnia się zbiór danych i informacji o pojazdach, o których mowa w art. 73 ust. 3. Wytwarzanie, przechowywanie, przetwarzanie lub przekazywanie danych i informacji o tych pojazdach odbywa się z zachowaniem wymogów określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych – tłumaczy Małgorzata Woźniak, rzecznik MSW.
Choć przedstawiciele straży mówią o „bezkarności” służb i „wypaczaniu idei nieuchronności kary”, to sprawa może mieć szerszy kontekst. Straż miejska od jakiegoś czasu obawia się o swoją przyszłość. Już 12 miast zlikwidowało tę formację (m.in. Stalowa Wola). W dodatku minister transportu Sławomir Nowak zapowiedział zmiany w prawie, które „ucywilizują” sposób korzystania z gminnych fotoradarów przez municypalnych.