Polski biznes nie ufa mediacji, nie wie, czym ona tak naprawdę jest, jakie korzyści ze sobą niesie. A według europejskich danych mediacja jest o 740 proc. szybsza i 267 proc. tańsza niż prowadzenie procesu sądowego - twierdzi Maciej Bobrowicz.
Polski biznes nie ufa mediacji, nie wie, czym ona tak naprawdę jest, jakie korzyści ze sobą niesie. A według europejskich danych mediacja jest o 740 proc. szybsza i 267 proc. tańsza niż prowadzenie procesu sądowego - twierdzi Maciej Bobrowicz.
Z badania przeprowadzonego wśród przedsiębiorców na zlecenie Dziennika Gazety Prawnej i Wolters Kluwer wynika, że 89 proc. badanych przedsiębiorców słyszało o mediacjach gospodarczych. Ponad 70 proc. badanych twierdzi, że jest to dobra alternatywa dla sporów sądowych. Jednak z danych MS za I półrocze 2012 r. wynika, że liczba mediacji gospodarczych wynosiła 1196. Mniej niż w sprawach cywilnych i prawie dwukrotnie mniej niż w sprawach karnych. Dlaczego?
W trakcie jednej z konferencji poświęconych mediacji zadałem proste pytanie: czy w Polsce funkcjonuje mediacja? Czy jest obecna w szkołach, na studiach, czy uczymy jej menedżerów, przedsiębiorców, sędziów i urzędników? Na tak postawione pytanie odpowiedź brzmi niestety nie! Skąd zatem przedsiębiorcy i menedżerowie czerpią wiedzę o tej instytucji?
W mojej ocenie jest to tylko potoczna wiedza, oparta na zasłyszanych, często niesprawdzonych informacjach. Stąd też polski biznes nie ufa mediacji, nie wie, czym ona tak naprawdę jest, jakie korzyści ze sobą niesie. Jeśli czegoś nie znamy, to temu nie ufamy. Jest to zupełnie prosty mechanizm, którego efektem jest to, że na milion spraw gospodarczych w sądach mamy niecałe 1200 mediacji!
To przecież promil ogółu spraw. Mediację w sprawach gospodarczych dotknęła głęboka zapaść, bo to nie jest już nawet stagnacja. Dlatego potrzebne są rewolucyjne zamiany przepisów dotyczących mediacji oraz długoterminowa i ogólnokrajowa „Strategia dla mediacji”. Bez tego w dalszym ciągu nasi przedsiębiorcy rozwiązywać będą spory jak w średniowieczu.
20 proc. przedsiębiorców jest sceptycznych wobec mediacji.
To ważny problem. Tak naprawdę jestem przekonany, że liczba ta jest zdecydowanie wyższa. Niezwykle rzadko bowiem respondenci w tego typu badaniach ujawniają swoje prawdziwe poglądy związane z pragmatyką prowadzenia własnego biznesu. A już na pewno wśród małych i średnich przedsiębiorców jest to odsetek zdecydowanie wyższy.
Niestety, wokół nas nie znajdujemy pozytywnych przykładów z praktyki mediacji. Przykładów, które wskazywałyby wprost na jej skuteczność, nieskomplikowanie i niskie koszty. Mediacja jest prowadzona w sposób poufny i niewielu pragnie – a mediator z oczywistych powodów nie może – chwalić się swoimi sukcesami. To nie jest otwarty proces prowadzony niekiedy w świetle kamer.
W powszechnym odbiorze nie ma pozytywnego wzorca mediatora i mediacji. Musimy zatem przedsiębiorców informować, ale musimy przede wszystkim ich przekonywać, wykorzystując do tego najnowsze techniki przekazu: np. używając filmów pokazujących przebieg mediacji.
W stosunku do 2011 r. liczba mediacji w sprawach gospodarczych wzrosła o 10 proc., podczas gdy w sprawach rodzinnych ten odsetek wzrósł o blisko 300 proc. Czy mediacja w sprawach gospodarczych nie przynosi tak wymiernych korzyści, jak w sprawach rodzinnych?
Rodzinę z mocy konstytucji i ustaw państwo chroni w sposób szczególny. I to jest oczywiście zupełnie zrozumiałe. Dlatego, by tę najważniejszą komórkę społeczną chronić, promuje się mediację w tych sprawach. Po to, by nie dochodziło do procesów, a w ich efekcie do rozwodów. Mediacja bowiem skutecznie wygłusza emocje, pozwala wiele spraw jeszcze raz na spokojnie przemyśleć.
Natomiast w przypadku szeroko rozumianego prawa gospodarczego nie ma takiego wsparcia. Biznesowe, partnerskie, handlowe więzi pomiędzy przedsiębiorcami mogą ulec zniszczeniu, bo państwo nie dostrzega tu swojego żywotnego interesu. A to ogromny błąd, kosztujący miliardy złotych. Od lat postuluję, by został u nas wprowadzony obowiązek informowania o mediacji przez sędziego w sprawach gospodarczych.
Wtedy przedsiębiorca dostawałby zrozumiałą dla niego alternatywę dla procesu sądowego. Dla przykładu we Włoszech podjęto odważne decyzje – wprowadzono mediację obowiązkową w niektórych rodzajach spraw cywilnych gospodarczych, i to ze znakomitymi efektami. W 35 proc. przypadków doszło do mediacji obowiązkowych i 48 proc. z nich zakończyło się ugodą.
Najskuteczniejszymi argumentami, jakie trafiają do przedsiębiorców, są te dotyczące oszczędności czasu i pieniędzy. Ile mogą zaoszczędzić dzięki mediacjom?
Z mojej praktyki wynika, że mediacja trwa w mniej skomplikowanych sprawach 1–2 dni, a w bardziej złożonych kończy się po kilku dniach. Przy czym 70–80 proc. spraw jest zakończonych ugodą. Posłużę się także danymi Unii Europejskiej, która w raporcie Komitetu Prawnego Parlamentu Europejskiego z maja 2011 roku wskazała na przykładzie Włoch, że średni czas rozstrzygnięcia sprawy sądowej w tym kraju wynosi 1210 dni.
Natomiast, gdy spór najpierw jest przekazany do mediacji, średni czas rozstrzygnięcia sporu (od wniesienia wniosku o mediację) to 47 dni. To jest prawie 26 razy szybciej! Według wyliczeń autorów w przypadku Włoch globalna oszczędność czasu ma miejsce wówczas, gdy przynajmniej 4 proc. spraw oddanych do mediacji zakończy się zawarciem ugody. Wystarczy tylko te 4 proc.! Średnio w Europie mediacja jest o 740 proc. szybsza i 267 proc. tańsza niż prowadzenie procesu sądowego.
Czy są sprawy, które nie nadają się do mediacji?
Świetny brytyjski mediator, który wprowadzał mnie w świat mediacji, kiedy zadałem mu podobne pytanie, spojrzał na mnie ze zdziwieniem: „Jeśli tylko dwie strony chcą mediacji, to jest ona możliwa w każdej sprawie” – odparł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama