Oskarżycielom nie grożą automatycznie konsekwencje za to, że subsydiarny akt oskarżenia skończy się skazaniem – twierdzi prokuratura
Treść artykułu zamieszczonego w „DGP” pod tytułem „Prokuratorzy zamiast oskarżać, będą bronić” (DGP 3/2013) budzi zdumienie. W tekście tym zacytowano poglądy adwokata Zbigniewa Krügera, który twierdzi, że treść wytycznych prokuratora generalnego z 30 listopada 2012 r., nakazujących udział prokuratora w postępowaniu sądowym zainicjowanym subsydiarnym aktem oskarżenia, budzi „wątpliwości natury etycznej”, a udział taki nie będzie zgodny z jego rolą w procesie.

Praworządność

To wypowiedź pomijająca oczywisty fakt, że w procesie karnym prokurator występuje jako rzecznik interesu społecznego, stojący na straży praworządności. Prokuratura jest organem ochrony prawnej. Strzeżenie praworządności może realizować się nie tylko poprzez czynności oskarżycielskie, lecz również przez działania na korzyść oskarżonego, jeśli w ten sposób zapewni się prawidłowe stosowanie prawa.
Bezzasadne skierowanie aktu oskarżenia, a tym bardziej skazanie osoby niewinnej, jest dotkliwą porażką wymiaru sprawiedliwości. Tylko prokurator kierujący się obiektywizmem jest w stanie zapewnić sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Dlatego kodeks postępowania karnego przewiduje obowiązek wyłączenia prokuratora występującego w roli oskarżyciela publicznego w zasadzie z tych samych powodów, co sędziego.
Wśród przesłanek obligujących do wyłączenia sędziego i odpowiednio oskarżyciela publicznego kodeks wymienia istnienie okoliczności mogącej wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie.
Ustawa procesowa zapewnia też prokuratorowi możliwość wnoszenia środków odwoławczych od orzeczeń sądowych zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego. Stąd prokurator, wnosząc apelację, czy zażalenie określa w piśmie procesowym, jaki jest kierunek środka odwoławczego, a więc czy jest on skierowany na rzecz oskarżonego, czy też wbrew jego interesowi.
Choć regułą jest, że prokurator jako oskarżyciel publiczny stara się doprowadzić do wyroku skazującego, jest on przede wszystkim strażnikiem obowiązującego prawa, który powinien dbać o to, by wszystkie orzeczenia zapadłe w procesie karnym znajdowały w nim oparcie.

Obiektywizm

Trudno się też zgodzić z tezą mecenasa Krügera, że wytyczne prokuratora generalnego, nakazujące prokuratorowi postępowanie zgodne z zasadą obiektywizmu, prowadzą do tego, że prokurator zobowiązany jest do podejmowania czynności wbrew własnemu przekonaniu. Stąd wypływa prosty wniosek, że poprzednie działania prokuratora, w tym wydane przez niego postanowienia kończące postępowanie, były sprzeczne z zasadą obiektywizmu. To oczywisty absurd. Prokurator winien być obiektywny przez całe postępowanie, zarówno wtedy, gdy prowadzi lub nadzoruje postępowanie przygotowawcze, jak i wówczas gdy jest oskarżycielem publicznym przed sądem.
Z tego względu trudno również zaakceptować powołany w artykule pogląd dra Marcina Warchoła z UW, że „prokurator nie powinien przyłączać się do postępowania w sprawie wszczętej subsydiarnym aktem oskarżenia po stronie oskarżonego”. Prokurator nie może „przyłączyć się” do postępowania po stronie oskarżonego. Występuje on w postępowaniu sądowym w samodzielnej roli, bacząc, by zapadło w nim orzeczenie końcowe zgodne z prawem.
Warto dodać, co przeoczyli obaj zacytowani prawnicy, że wytyczne prokuratora generalnego nakazują udział w postępowaniu prokuratora. Nie mówią natomiast, że musi to być autor postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania lub o jego umorzeniu. Decyzja, kto obsadzi postępowanie sądowe, należy do szefa danej prokuratury.

Obraza prawa

Bezzasadne są obawy, że decyzja sądu odmienna od podjętej przez prokuratora oznaczać będzie automatycznie jego odpowiedzialność dyscyplinarną. Prokurator odpowiada dyscyplinarnie za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa, nie zaś za odmienną ocenę materiału dowodowego, jeśli ocena ta mieści się w granicach dopuszczonych przez prawo. Dlatego również wypowiedź przedstawiciela resortu sprawiedliwości w osobie podsekretarza stanu Michała Królikowskiego niepomiernie zdumiewa. Twierdzi on bowiem, że wytyczne prokuratora generalnego nie powinny skupiać się na kwestii odpowiedzialności dyscyplinarnej.
I tak jest w istocie. W dość obszernych wytycznych o odpowiedzialności dyscyplinarnej (obok odpowiedzialności służbowej) mowa jest tylko raz, gdy nakłada się obowiązek analizowania prawomocnych wyroków skazujących w sprawach, w których – co warto przypomnieć – prokurator dwukrotnie wypowiedział się co do braku podstaw do ścigania. W takich sprawach konieczne jest zbadanie, czy prokurator dopuścił się rażącej i oczywistej obrazy przepisów prawa, skoro sąd (z reguły w obu instancjach) miał pogląd zgoła odmienny.
Takie jest też zdanie ministra sprawiedliwości, który w przekazanym prezesowi Rady Ministrów stanowisku do sprawozdania prokuratora generalnego za rok 2011 stwierdził, że w odniesieniu do spraw z oskarżenia subsydiarnego niezbędne jest prowadzenie „szczegółowej analizy zapadłych w nich wyroków skazujących, co powinno z reguły pociągać za sobą wdrożenie w stosunku do prokuratorów prowadzących lub nadzorujących dochodzenie lub śledztwo odpowiednich postępowań służbowych”.
W związku z tym nasuwa się pytanie, co minister Królikowski miał na myśli, skoro jego wypowiedź nie przystaje nijak do treści wytycznych prokuratora generalnego i kłóci się zarazem z oficjalnym stanowiskiem resortu, które zaprezentowano premierowi.
Końcowo należy podkreślić, że zdaniem Prokuratury Generalnej obiektywizm i dbałość prokuratora o to, by zapadające w postępowaniach karnych orzeczenia były zgodne z prawem, leży w interesie społecznym i z tego powodu wydane zostały wytyczne prokuratora generalnego, wspomniane w powołanym artykule.

Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej