Sąd nie będzie już brał aktywnego udziału w szukaniu dowodów winy czy niewinności oskarżonego. Przynajmniej teoretycznie, zmiana oznacza bowiem konieczność zerwania z utrwalonymi nawykami.
Procedura karna po nowemu
/
DGP
Zasadę kontradyktoryjności minister sprawiedliwości chce wprowadzić do procesu karnego już za rok. To zaś istotnie wpłynie nie tylko na aktywność prokuratora, oskarżonego oraz jego obrońcy, lecz także na zmianę roli sędziego na rozprawie. Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego, w którym ta zmiana należy do podstawowych, został już przyjęty przez rząd i skierowany pod obrady Sejmu. Jarosław
Gowin liczy, że parlament uwinie się z nim do połowy roku.
Więcej zaangażowania
Kontradyktoryjny model postępowania sądowego oznacza przerzucenie odpowiedzialności za wynik sprawy z sędziego na strony. Oskarżyciel i obrońca (czyli adwokat lub radca prawny) będą wnioskowali o przeprowadzenie dowodów, a
sąd tylko zadecyduje o ich dopuszczeniu.
Sam sędzia nie będzie już co do zasady szukał dowodów: wcieli się w rolę biernego arbitra, rozstrzygającego na podstawie przedstawionych mu dowodów o tym, która wersja wydarzeń jest tą prawdziwą. Jedynie w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych wypadkach będzie przejmował inicjatywę: np. w razie pasywności obrońcy sędzia może zawnioskować o dowód z opinii biegłych psychiatrów, jeśli będzie miał wątpliwości co do poczytalności oskarżonego.
Nie będzie już natomiast szukał dowodów winy oskarżonego, nawet gdy oskarżyciel się nie kwapi, aby je dostarczyć.
– Dziś, ponieważ niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygane są na korzyść oskarżonego, sędziowie próbują za wszelką cenę wątpliwości usunąć – czyli szukają dowodów winy. Chcemy tak zmienić akcenty w tym przepisie, by nieusunięte w procesie wątpliwości działały na korzyść podsądnego przez sam fakt, że prokurator nie zdołał ich rozwiać – tłumaczy Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Zdaniem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego stosowanie kontradyktoryjności przy przeprowadzaniu dowodów przed bezstronnym sądem stwarza najlepsze warunki do wyjaśnienia prawdy materialnej.
– Rola sędziego ulegnie zmianie, ale nadal będzie on czuwał nad przebiegiem rozprawy i nie będzie zupełnie bierny – zapewnia prof. dr hab. Andrzej Zoll, przewodniczący komisji, która przygotowała projekt nowelizacji.
– Zaproponowane
zmiany art. 167 k.p.k. przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to jednak sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy – dodaje prof. Zoll.
Chodzi więc o to, aby
sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).
– Aby w nowym modelu postępowania karnego strony mogły ustalić taką prawdę, muszą bardziej niż do tej pory zaangażować się w prowadzenie sprawy – przyznaje prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i były minister sprawiedliwości.
Przewiduje, że po wejściu w życie noweli nastąpi mobilizacja obu stron postępowania. Dziś stało się normą, że jeden prokurator obsługuje wszystkie sprawy przewidziane w wokandzie konkretnej sali w danym dniu. To zaś oznacza, że nie może znać każdej z tych spraw, w których formalnie oskarża.
Na bierną rolę stron zwraca też uwagę Henryk Komisarski, prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu. Dlatego – jak wskazuje – aby ustalić prawdę materialną, sąd musi często wcielać się w rolę obrońcy i oskarżyciela jednocześnie. Nawet wówczas, gdy strony tylko biernie przysłuchują się rozprawie.
– Uaktywniają się dopiero w apelacji, podnosząc zarzuty, że np. sędzia nie powołał biegłych albo nie przesłuchał konkretnego świadka – zwraca uwagę sędzia Komisarski.
Zwolennikiem zwiększenia kontradyktoryjności procesu karnego jest również prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla jednak, że nie powinno to uniemożliwiać sądowi ingerowanie w toczące się postępowanie.
Dowód z urzędu
Prawnicy występujący w procesach karnych są zgodni co do tego, że procedura normująca przebieg rozprawy jest dziś za bardzo sformalizowana i zawiera zbyt wiele elementów z procesu inkwizycyjnego. Mają jednak obawy, czy w praktyce od razu przyjmie się przewidziane w projekcie noweli rozwiązanie, ograniczające możliwość przeprowadzenia przez sędziego dowodu z urzędu tylko do wyjątkowych przypadków. Na podstawie dotychczasowego brzmienia art. 167 k.p.k. ma
prawo to zrobić zawsze, gdy uzna to za konieczne.
– Musi się zmienić mentalność orzecznicza naszej grupy zawodowej, szczególnie sędziów, którzy przez wiele lat orzekają opierając się na przepisach umożliwiających – w zasadzie bez żadnych ograniczeń – przeprowadzenie dowodu z urzędu – zwraca uwagę Piotr Bojarszuk, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa.
I przytacza casus, który uwypukla różnice obu procedur: na rozprawie przesłuchiwany oświadcza, że oprócz niego zdarzenie obserwowała jeszcze inna osoba, ale świadek zapomniał o tym poinformować prokuratora, składając zeznania w postępowaniu przygotowawczym. Dziś w takiej sytuacji sędzia powinien ustalić, kim był ten drugi świadek, gdzie mieszka i wezwać go na rozprawę i przesłuchać.
– Natomiast w kontraktoryjnym modelu takie postępowanie sądu będzie niemożliwe. Z wnioskiem o wezwanie na rozprawę i przesłuchanie drugiego świadka powinien wystąpić prokurator, oskarżony lub jego obrońca – tłumaczy sędzia.
Dziś sędzia musi wcielać się w rolę obrońcy i oskarżyciela jednocześnie
W sytuacji jednak, gdy obie strony nie uznają za konieczne przeprowadzenia takiego dowodu, sąd nie będzie mógł ich wyręczyć.
– Nie będzie bowiem można tego uzasadnić sytuacją wyjątkową – wskazuje.
I to nawet jeśli sędzia uznałby za konieczne takie przesłuchanie. Pytanie, czy zaniechanie go będzie podstawą do uchylenia wyroku przez sąd drugiej instancji.
– Opierając się na komentarzu Komisji Kodyfikacyjnej zawartym w uzasadnieniu do projektu nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie – wskazuje sędzia Bojarszuk.
Wątpliwości prawników rozstrzygnie dopiero praktyka, która wykształci się z orzecznictwa sądów apelacyjnych i Sądu Najwyższego.
Bez dubli
Projekt przewiduje też wykorzystywanie przez sąd dowodów zgromadzonych w postępowaniu przygotowawczym jedynie wówczas, gdy nie będzie możliwe przeprowadzenie ich na rozprawie (np. utrwalenie śladów, które z biegiem czasu mogą ulec zatarciu). Prawnicy występujący w sprawach karnych przyznają, że dziś postępowanie sądowe nierzadko dubluje się z przygotowawczym. Autorzy projektu zaproponowali więc zwiększenie roli kontradyktoryjnego wyjaśniania faktów przed sądem kosztem znaczenia postępowania dowodowego na etapie przygotowawczym.
– Nie można zupełnie zrezygnować z utrwalania dowodów w postępowaniu przygotowawczym. Chodzi o to, aby fakt popełnienia przestępstwa nie budził wątpliwości. Natomiast nie można dopuścić do tego, aby sąd powtarzał czynności wykonane wcześniej przez prokuratora – wyjaśnia sens zmian prof. Andrzej Zoll.
Skutkiem przeniesienia odpowiedzialności za los postępowania na strony procesu jest też obciążenie ich fizycznym przeprowadzaniem dowodów przed sądem. To strona, która wnioskowała o dopuszczenie dowodu, będzie np. zadawała pytania świadkom i prezentowała dowody rzeczowe. Sędzia wyręczy ją jedynie wyjątkowo, gdy uzna, że przyczyni się to do sprawniejszego osiągnięcia celów procesu. Pytanie tylko, czy siła przyzwyczajenia nie weźmie góry nad nowymi regułami.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do Sejmu