Do sędziów likwidowanych sądów rejonowych docierają już decyzje w sprawie przeniesienia do innych placówek. Jako podstawę prawną podaje się w nich akty, które nie weszły jeszcze w życie.
„Na podstawie art. 75 par. 2 pkt 1 i par. 3 ustawy – Prawo o ustroju
sądów powszechnych – w związku z treścią rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 5 października 2012 r. w sprawie zniesienia niektórych sądów rejonowych oraz rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 25 października 2012 r. w sprawie ustalenia siedzib i obszarów właściwości sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych – przenoszę Panią/Pana z dniem 1 stycznia 2013 r. na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w (...)” – decyzję takiej treści już otrzymało bądź wkrótce otrzyma 542 sędziów z reorganizowanych 1 stycznia jednostek. Wśród nich są również ci, którzy złożyli wnioski o przeniesienie w stan spoczynku.
Przyszła norma
Podane w decyzji rozporządzenia, choć opublikowane już w Dzienniku Ustaw, dopiero czekają na wejście w życie. Nastąpi to, wraz z całą reformą
sądów rejonowych, 1 stycznia 2013 r. Przywołanie ich już dziś jako podstawy postanowień ministra zdumiewa konstytucjonalistów.
– Rozwiązanie to jest wątpliwe. Rozporządzenie, które nie weszło w życie, nie jest przecież prawem powszechnie obowiązującym. Ta praktyka potwierdza tylko przekonanie, że
zmiany w ustroju sądów powszechnych nie powinny być dokonywane rozporządzeniami – podkreśla dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobnego zdania jest prof. Bogusław Banaszak z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Wrocławskiego.
1 miesiąc od doręczenia decyzji będą mieli na złożenie odwołania do Sądu Najwyższego
– Decyzje ministra sprawiedliwości są nieprawidłowe. Doszło bowiem do sytuacji, w której są one wykonaniem niefunkcjonującego jeszcze aktu – zauważa.
Innego zdania są jednak przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.
– Powoływane rozporządzenia zostały opublikowane i są obowiązującym prawem, tyle że wchodzą w życie 1 stycznia – twierdzi Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za
sądownictwo.
Przekonuje, że taki zabieg był konieczny dla zapewnienia ciągłości pracy sędziów reorganizowanych jednostek.
Zdaniem sędziów to, że minister powołuje się na rozporządzenie, które jeszcze nie weszło w życie, nie przejdzie bez echa. Zresztą już teraz jest komentowane na sędziowskich forach internetowych. „Może ja też zacznę np. pijanych rowerzystów skazywać za wykroczenie zamiast przestępstwa, bo podobno
przepisy kiedyś mają się szansę zmienić?” – pyta jeden z uczestników takiego forum.
– Gdyby mnie taka decyzja dotyczyła, z pewnością skorzystałbym z prawa do odwołania. Uważam, że sędziowie przy takiej treści decyzji powinni składać odwołania – wskazuje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Przenoszę, i już
Decyzje o przeniesieniach nie są też uzasadnione. Zdaniem sędziego Strączyńskiego minister sprawiedliwości nie powinien się ograniczać do sformułowania, że „od niniejszej decyzji przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego (...)”.
– Minister, jak widać, uważa, że ma prawo decydować w dowolny sposób i nie musi uzasadniać, dlaczego przenosi sędziego do tego, a nie innego sądu, lub odmawia przeniesienia sędziego w stan spoczynku. Zważywszy, że decyzja ministra podlega odwoławczej kontroli Sądu Najwyższego, nie wiem, jak sąd ją oceni, skoro minister nie chce jej uzasadniać – zastanawia się sędzia Strączyński.
I dodaje, że w wymiarze sprawiedliwości, jeśli sąd nie uzasadni jakiegoś orzeczenia, jest ono uchylane i przekazywane do ponownego rozpoznania.
542 sędziów oraz dwóch referendarzy sądowych otrzyma decyzje w sprawie przeniesienia na inne miejsce służbowe w związku z reorganizacją sądów
– Nie wyobrażam sobie utrzymania w mocy przez Sąd Najwyższy decyzji, której wydający organ nie chciał uzasadnić – akcentuje.
Minister nie zapytał
To niejedyna uwaga, jaką zainteresowani zgłaszają wobec sposobu procedowania z nimi w trakcie reorganizacji sądów. Podkreślają, że przed wydaniem decyzji w sprawie przeniesienia należało najpierw odebrać od sędziów oświadczenia, czy będą składali wnioski co do nowego miejsca służbowego.
Tak zostało to sformułowane w art. 75 par. 3 ustawy o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2001 r. nr 98, poz. 1070 z późn. zm.). Czytamy w nim, że przeniesienie sędziego w sytuacji np. zniesienia danego sądu może nastąpić, jeżeli uwzględnienie wniosku sędziego co do nowego miejsca służbowego nie jest możliwe.
– Niektórzy sędziowie złożyli wnioski o przeniesienie i nadal mogą je w ministerstwie składać. Z przepisów nie wynika wprost, że inicjatorem takiego wniosku ma być minister sprawiedliwości. Przepis mówi, że sędzia może złożyć taki wniosek i że w pierwszym rzędzie taki wniosek powinien być uwzględniony – argumentuje minister Hajduk.
Nie przekonuje to jednak ekspertów.
– Ten przepis wynika z zasady nieprzenoszalności sędziów i powinien być bezwzględnie przestrzegany. Prawo jest po to, aby dochowywać pewnych procedur. Minister w tym przypadku się do nich nie zastosował i złamał prawo – twierdzi prof. Banaszak.