Projekt reformy prawa karnego ma zachęcić sędziów do częstszego orzekania kar finansowych, zwłaszcza w drobnych sprawach. Obecnie w polskich sądach jedynie co piąty skazany może liczyć na karę grzywny.
Projekt reformy prawa karnego ma zachęcić sędziów do częstszego orzekania kar finansowych, zwłaszcza w drobnych sprawach. Obecnie w polskich sądach jedynie co piąty skazany może liczyć na karę grzywny.
W Austrii, Szwecji i Niemczech udział tych sankcji w orzeczeniach sądowych wynosi od 60 do 70 proc., w Anglii, Norwegii i Portugalii – powyżej 70 proc., w Finlandii zaś blisko 90 proc. Gorzej niż w Polsce jest m.in. w Grecji i na Litwie (około 3,5 proc.) oraz w Czechach, na Słowacji oraz w Słowenii (nieco powyżej 5 proc.).
– Ten rodzaj kary w rozwiniętych krajach Europy Zachodniej dominuje, ponieważ ma szczególną wartość w polityce karnej – uważa dr Marcin Warchoł, wicedyrektor Instytutu Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim.
– Pozbawienie wolności powinno mieć charakter środka ostatecznego i wchodzić w grę tylko wtedy, gdy inna kara nie może być zastosowana. Praktyka dowodzi bowiem, że kary izolacyjne przynoszą więcej szkód niż korzyści. Wiadomo nie od dziś, że więzienie średnio służy resocjalizacji. Do tego jest kosztowe dla budżetu państwa – mówi prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu w Toruniu.
Dlatego coraz większą popularnością cieszą się w UE kary alternatywne – grzywny, kary ograniczenia wolności, stosowane wraz z dozorem. W Unii – ale nie w Polsce.
– Rzeczywiście, grzywna nie funkcjonuje u nas jako kara, która miałaby stanowić poważną alternatywę dla kar pozbawienia wolności. Problemem nie są jednak przepisy. Nie ma przeszkód, aby sędziowie częściej je orzekali. Chodzi raczej o ich nastawienie – stwierdza prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
Do niskiej popularności grzywien przyczynia się jego zdaniem także słaba kondycja finansowa polskiego społeczeństwa. Sędziowie mają jej świadomość.
– Choć rośnie przeciętne wynagrodzenie, to trzeba pamiętać, że niekoniecznie u tych, którzy stają przed sądem. W projekcie zmian do kodeksu karnego proponujemy wyeksponowanie grzywny. Chcemy dać sądom bardzo duże możliwości odchodzenia od kary pozbawienia wolności. Ta kara nie jest bowiem skuteczna, zwłaszcza w drobnych sprawach – dodaje prof. Zoll.
Okazuje się też, że większość orzekanych grzywien jest bardzo niska. Sądy wybierają zwykle karę w kwocie od 500 do 800 zł. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że to ok. 24 tys. z ok. 93 tys. wszystkich grzywien orzeczonych w 2011 r.
– Sądy orzekają zbyt niskie kary grzywny w zestawieniu z innymi krajami i z możliwościami większości sprawców. Nie taka była wola ustawodawcy – uważa dr Marcin Warchoł.
Wskazuje, że kary finansowe w 1997 r. tylko w 12 proc. przypadków przekraczały przeciętne miesięczne wynagrodzenie (ok. 1060 zł). W 2011 r., kiedy tylko w 7150 przypadkach sądy orzekły sankcje w przedziale 2001–5000 zł, grzywny przekraczające miesięczne przeciętne uposażenie pracownika (ok. 3200 zł) stanowiły najwyżej 9,6 proc. wyroków.
– W 2010 r. jedynie w przypadku 1,8 proc. orzeczeń grzywny przekraczały górną granicę wymierzaną w przypadku wykroczenia, czyli 5 tys. zł. W 2011 r. odsetek ten wyniósł 1,7 proc. – wylicza ekspert.
Jego zdaniem celowe byłoby dokonanie takiej zmiany przepisów, która umożliwiłaby zwielokrotnianie wysokości grzywny.
Sędziowie bronią się jednak, twierdząc, że najsłabszym ogniwem w tego rodzaju karach jest kwestia ich ściągalności.
– Sędziowie odzwyczaili się od orzekania grzywien, bo nie wierzą w ich skuteczność. I nie dzieje się to bez przyczyny. Wciąż brakuje u nas skutecznego systemu egzekucji grzywien – stwierdza sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Przyznaje, że w praktyce egzekucja ciągnie się miesiącami, a nawet latami, i na końcu najczęściej okazuje się nieskuteczna. Komornik nie jest bowiem w stanie ustalić np. oficjalnych dochodów dłużnika i składa broń.
– Funkcjonują cztery sposoby egzekucji grzywien: dobrowolna wpłata, wpłata przez zakład karny, egzekucja komornicza oraz grzywny odpisane, czyli grzywny uiszczane dopiero wówczas, gdy zamieniono je na kary zastępcze, np. areszt. Gdy brakuje dobrej woli po stronie skazanego, obecnymi metodami trudno jest je wyegzekwować – dodaje sędzia Strączyński.
Zwraca też uwagę, że zakłady karne praktycznie nie ściągają grzywien, bo mało jest pracy dla więźniów. W dodatku pierwszeństwo zawsze mają alimenty.
– Jako wizytator do spraw wykonawczych wiem, że znakomita większość komorniczych egzekucji także kończy się stwierdzeniem, że jest ona bezskuteczna, gdyż dłużnik nic nie ma, i postępowanie jest umarzane. Sędziowie biorą to wszystko pod uwagę – wskazuje sędzia.
– Jesteśmy zwolennikami przekazania egzekucji grzywien urzędom skarbowym. To jest należność Skarbu Państwa. Takie propozycje już padały, ale resort finansów nie chce się na to zgodzić – dodaje sędzia Strączyński.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości za rok 2011 wynika, że należności sądowe z tytułu grzywien karnych wyniosły 467,7 mln zł, z czego grzywny samoistne stanowiły 252,4 mln zł (54 proc.). Wedle tych danych wskaźnik uiszczonych grzywien wynosi ok. 70 proc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama