Posłowie i senatorowie muszą wyważyć prywatne interesy oraz zobowiązanie do działania na rzecz dobra obywateli - twierdzi Barbara Grabowska.
Posłowie i senatorowie muszą wyważyć prywatne interesy oraz zobowiązanie do działania na rzecz dobra obywateli - twierdzi Barbara Grabowska.
Na czym może polegać konflikt interesów przy stanowieniu prawa?
W zakresie stanowienia prawa taki konflikt najczęściej wiąże się z działalnością podmiotu, który występuje w podwójnej roli. W przypadku posłów i senatorów pojawia się on, gdy będąc zobligowanymi do działania na rzecz dobra obywateli (do czego zobowiązują się w rocie ślubowania), w ramach swoich obowiązków zajmują się także przygotowaniem aktu prawnego, regulującego np. zakres działalności zawodowej ich samych lub ich bliskich bądź głosowaniem nad nim.
Czy nasze przepisy definiują ten problem i wskazują, jak go rozwiązać?
Polskie prawo nie zawiera definicji konfliktu interesów, która miałaby zastosowanie we wszystkich dziedzinach prawa, również w zakresie stanowienia prawa.
Pełniąc funkcję parlamentarzysty, posłowie oraz senatorowie muszą wyważyć swoje prywatne interesy (np. finansowe) oraz zobowiązanie do działania na rzecz dobra obywateli. W świetle ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 7, poz. 29) brak jest opisu sygnałów, które mogłyby wskazywać, że interes prywatny posła czy senatora w sytuacjach konfliktowych przeważa.
Nie ma również obecnie przepisów, które nakazywałyby parlamentarzystom wyłączenie się z prac nad takimi „konfliktowymi” dla nich projektami. Wydaje się, że wręcz przeciwnie – ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora podkreśla uprawnienia parlamentarzystów w zakresie jak najbardziej aktywnego realizowania ich szczególnej społecznej roli.
Czyli zatem sama jawność procedur wystarczy?
Nie jestem pewna. Intuicyjnie wydaje się, że sytuacja, w której parlamentarzysta występuje w podwójnej roli – np. posła i właściciela dużej firmy, której określona ustawa może przynieść znaczące dochody powinna występować jak najrzadziej.
Rzeczywiście, im mniej jawności w tym zakresie (t.j. o konflikcie wie jedynie sam poseł oraz jego najbliżsi klubowi przyjaciele), tym częściej może się okazać, że uchwalone prawo nie jest najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia dobra obywateli, ale jest dobre dla posła, który nad nim pracował.
Sprawa senatora Grzegorza Biereckiego, zaangażowanego w ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, pokazuje jednak, że samo ujawnienie konfliktu interesów nie stanowi wystarczającego rozwiązania, tym bardziej że sam zainteresowany nie ma wątpliwości co do sytuacji, w której się znajduje. Pokazuje to, że na razie kwestia świadomości samych posłów i senatorów pozostaje największym problemem.
Jeśli przepisy nie definiują tej kwestii, to powstaje pytanie, czy powinny? Czy na podobnej zasadzie jak w sądach powinna być wprowadzona instytucja wyłączenia się z prac, których efekty rzutują na naszą sytuację osobistą czy biznesową?
Gdyby wymusić na parlamentarzystach obowiązek wyłączenia się od prac nad projektami ustaw, których powstaniem są szczególnie zainteresowani, to może się okazać, że z prac nad ustawami zostaną wyłączeni specjaliści w danym zakresie, np. jedynie prawnicy lub inżynierowie budownictwa będą pracować nad ustawami regulującymi warunki zatrudnienia lekarzy lub pielęgniarek.
To jakie jest rozwiązanie?
Jedną z propozycji jest nałożenie na parlamentarzystów obowiązku informowania marszałka Sejmu lub komisji ds. etyki (np. na specjalnym formularzu) o istnieniu takiego konfliktu interesów. W przypadku uchybienia takiemu obowiązku możliwe byłoby wszczęcie przeciwko posłowi lub senatorowi postępowania o naruszenie zasad etyki poselskiej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama