"Obiecuję, że na sierpniowym posiedzeniu komisji przystąpimy do pracy. Jestem za jak najszybszą możliwą ścieżką legislacyjną dla tego projektu, który powinien zostać jak najszybciej przyjęty. Liczę też na współpracę z rządem i ich uwagi do nowelizacji" - powiedział PAP w piątek szef komisji Krzysztof Kwiatkowski (PO), który także pracował nad przygotowaniem projektu.
W czwartek późnym wieczorem w debacie sejmowej wszystkie kluby opowiedziały się za pracami nad tym projektem. Resort sprawiedliwości ma kilka swoich propozycji do nowelizacji tak, aby nowa konstrukcja prawna nie prowadziła do wtórnej wiktymizacji ofiar gwałtów.
"Czas jest najwyższy, aby to przestępstwo, które jest wymieniane jednym tchem obok zbrodni morderstwa (...) było ścigane z urzędu. Uważamy, że do tej pory istniejące praktyki, oparte na kodeksach z 1932 r. oraz późniejszego z 1962 r., nie przystają do dzisiejszej rzeczywistości" - mówiła Małgorzata Kochan (PO) prezentując projekt.
Istota planowanej zmiany polega na tym, że obecnie przestępstwo zgwałcenia ścigane jest przez prokuraturę z urzędu, ale po przyjęciu od ofiary formalnego wniosku o ściganie. Wniosek ten może zostać przez nią wycofany, co powoduje konieczność umorzenia postępowania.
Teoretycy prawa od lat toczą spory doktrynalne o prymat między dobrem publicznym (obowiązek ścigania przestępstw wkraczający w najbardziej intymną sferę pokrzywdzonego) a dobrem ofiary (pozostawieniem ofierze prawa do decydowania w tak szczególnych kwestiach).
Zarówno w debacie sejmowej, jak i wcześniej na konferencji prasowej Kochan zwracała uwagę, że osoby dotknięte przestępstwem gwałtu często boją się je zgłaszać - chodzi o ofiary seksualnej przemocy domowej, czy też kobiety, które doświadczają jej w miejscu pracy i boją się donieść na przełożonego.
PO jest za kontynuacją prac nad projektem w sejmowej komisji. Jak mówił Tomasz Szymański (PO), "poziom ochrony prawnej ofiar tego typu przestępstw jest niezadowalający".
"Pokrzywdzony może dziś złożyć wniosek o ściganie, może też go wycofać. Mamy tu do czynienia z poważnym dylematem - czy liczy się interes publiczny, czy prywatny. Komisja kodyfikacyjna będzie dobrym miejscem do tych dyskusji" - ocenił Stanisław Pięta (PiS) opowiadając się za dalszymi pracami nad projektem.
Za tym samym opowiedział się też Michał Kabaciński (RP). "Obowiązkiem wysokiej izby jest pilne procedowanie nad tym projektem" - dodał.
"Projekt zasługuje na uwagę" - ocenił Józef Zych (PSL) popierając nowelizację, podobnie jak Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (SLD). Przypomniała, że premier Donald Tusk wyraził wolę przyjęcia przez Polskę europejskiej konwencji o zwalczania przemocy wobec kobiet. "Jedną z konsekwencji jej przyjęcia byłoby ściganie tego przestępstwa z urzędu" - podkreśliła.
Wobec jednomyślnego poparcia dla projektu, trafi on teraz do sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach karnych.
Według wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, zaproponowana zmiana kodeksu sama w sobie nie zapobiegnie wtórnej wiktymizacji, jakiej mogą doznać kobiety zgłaszające, że padły ofiarą zgwałcenia. Uważa on, że możliwe jest poparcie tego projektu pod warunkiem, że dojdzie do szerszej zmiany i np. wprowadzi się zasadę, że ofiara gwałtu będzie miała prawo odmówić zeznań w sprawie wszczętej z urzędu. "Inaczej tak wąski projekt może okazać się szkodliwy" - ocenił.