Za gwałt sprawca może dostać u nas karę do 12 lat więzienia. To teoria. W praktyce większość przestępców otrzymuje co najwyżej 2 lata. Sędziowie zastrzegają jednak, że dotyczy to głównie przestępstw w rodzinie.
Jak polskie sądy karzą za gwałt / DGP

Często orzekane jest także warunkowe zawieszenie kary w przypadkach tych przestępstw. W 2011 r. 35 proc. skazanych w Polsce za zgwałcenie cieszyło się wolnością, podczas gdy we Francji czy USA kary zawieszone stanowią 10 proc., a w Wielkiej Brytanii tylko 4 proc.

– Na gruncie przewidzianego prawem wymiaru kary za najcięższe przestępstwa, tj. zabójstwo, zgwałcenie, ciężkie uszkodzenie ciała oraz rozbój, ustawodawstwo polskie należy do najłagodniejszych – przyznaje dr Marcin Warchoł, wicedyrektor Instytutu Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim.

Łagodność polskiego prawa polega na najniższych zagrożeniach karą za najcięższe przestępstwa i braku typów kwalifikowanych, karanych srożej; w tym zwłaszcza kwalifikowanych przez następstwo w postaci śmierci lub ciężkiego uszkodzenia ciała ofiary. Doktor Warchoł zwraca uwagę, że także sędziowski wymiar kary za gwałt należy do najniższych.

– Polskie prawo nie pozwala na orzeczenie kar wieloletniej izolacji wobec sprawców, którzy dopuszczają się nawet bardzo ciężkich przestępstw, o skutku śmiertelnym. Chyba że zamiarem swoim sprawcy ci obejmowali również pozbawienie życia – podkreśla prawnik.

– W przypadku gwałtu w typie podstawowym porusza powtarzająca się od lat praktyka warunkowego zawieszania kary pozbawienia wolności w niemal połowie skazań – potwierdza Marcin Muśnicki, adwokat i ekspert z zakresu prawa karnego i rodzinnego.

Łagodna Temida

– Wyroki w sprawach o gwałt są rzeczywiście szokująco niskie, na co od lat zwracamy uwagę. Niepokojące jest również to, że z roku na rok spada zarówno liczba przestępstw stwierdzonych, jak i skazań. Nie oznacza to niestety, że maleje liczba zgwałceń, ani że w tych sprawach, które są zgłaszane i w których toczy się postępowanie, okoliczności uzasadniają tak niski wymiar kary – uważa Urszula Nowakowska, prawniczka, szefowa fundacji Centrum Praw Kobiet.

– Wielu kobietom skazanie sprawcy pomaga wydobyć się z traumy, zdejmuje poczucie winy. Wyrok to komunikat: on zrobił coś złego, dostrzegli to także inni ludzie; on ponosi odpowiedzialność, skoro został ukarany – podkreśla Nowakowska.

Z badań i doświadczeń Centrum wynika, że na to, jak funkcjonariusze policji, prokuratorzy i sędziowie postrzegają przestępstwo zgwałcenia, wciąż w dużym stopniu wpływają stereotypy. Przypisują więc znaczenie temu, jak kobieta była ubrana, jak się zachowywała, czy piła alkohol.

– Zdarzają się przypadki, że brutalny, zbiorowy gwałt na pijanej nastolatce zostaje przez sąd określony jako „czynność seksualna z wykorzystaniem bezradności” i potraktowany bardzo łagodnie.

Nie tak dawno w uzasadnieniu postanowienia sądu o rozwodzie z obopólnej winy stron miałam okazję przeczytać, iż powódka sama jest winna przemocy seksualnej, gdyż odmawiała mężowi współżycia.

Jedna z naszych klientek obawiała się też, że sąd odmówi jej rozwodu uznając, że współżycie stron nie ustało. Owo współżycie to były regularne i brutalne gwałty – wylicza Urszula Nowakowska.



Niebezpieczne związki

Sędziowie karniści podkreślają, że kodeksowe zagrożenie i realny wymiar kary to dwie różne bajki.

– Zagrożenie powinno obejmować różne przypadki przestępstw: od tych najlżejszych do najbardziej brutalnych. To pozwala sędziemu dopasować sankcję do danego przypadku. Statystyki wymierzanych kar są ciekawe, ale pamiętajmy, że nie znamy okoliczności poszczególnych spraw – wskazuje sędzia Jarema Sawiński, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.

Z jego praktyki wynika, że często za niskimi wyrokami za gwałt kryją się sprawy burzliwych związków. Pary kłócą się, biją, padają oskarżenia o gwałt, a potem ludzie się schodzą. Dość typowe są też zgłoszenia gwałtu po upływie pewnego czasu. Sędzia ma wówczas słowo ofiary przeciwko słowu rzekomego sprawcy.

– Niskie wyroki wynikają też często z tego, że ofiara wybacza – tłumaczy sędzia Sawiński.

Dotyczy to głównie gwałtów małżeńskich lub w ramach związków nieformalnych. Okoliczność, że kobieta nie chce już skazania sprawcy, sędzia musi uwzględniać.

– Państwo nie powinno zbytnio ingerować w życie pary i zaogniać tych relacji – dodaje sędzia.

Jego zdaniem więc przepisy nie wymagają zmian. Problem leży natomiast w praktykach policjantów i prokuratorów, które nierzadko prowadzą do wtórnej wiktymizacji ofiar.

– Trzeba delikatniejszego podejścia, odejścia od charakterystycznych dla naszego społeczeństwa stereotypów, i więcej szkoleń z psychologami – uważa sędzia.

Trzeba przy tym pamiętać, że tam, gdzie kobieta zostaje napadnięta przez nieznajomego, wyroki z reguły są wyższe.

– Nie spotkałem się w swoim sądzie, aby za taki „klasyczny” gwałt sprawca dostał karę dwóch lat pozbawienia wolności. Sankcje były zawsze wyższe, zwykle ok. 5 – 6 lat. A w recydywie jeszcze więcej – mówi sędzia Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sadownictwa.



Ściganie z urzędu

Posłowie PO proponują, by przestępstwo gwałtu było ścigane z urzędu, bez konieczności składania przez ofiarę wniosku w tej sprawie. Projekt noweli prawa karnego jest już po pierwszym czytaniu. Pomysł popierają organizacje kobiece.

– Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że jeśli gwałt będzie przestępstwem ściganym z urzędu, to może skrzywdzonym kobietom zaszkodzić, pogłębić ich traumę – komentuje Urszula Nowakowska.

Jej zdaniem kobieta nie będzie musiała współpracować w postępowaniu, zawsze ma prawo odmowy zeznań; zwłaszcza gdy sprawcą jest osoba bliska. Państwo jednak powinno stać na straży prawa. Podkreśla też, że często wycofanie wniosku o ściganie to efekt presji, jaką sprawca – mąż czy partner – na nią wywiera.

Co do zasady z propozycją zgadza się też Ministerstwo Sprawiedliwości.

– Popieramy tę zmianę, zwłaszcza jeśli chodzi o typy kwalifikowane: gwałt kazirodczy czy popełniony na małoletnim – mówi Tomasz Darkowski, dyrektor departamentu prawa karnego.

– W nowelizacji warto jednak rozważyć poszerzenie proceduralnych gwarancji dla ofiar podstawowego typu zgwałcenia tak, aby formalnie będąc świadkiem nie były karane za odmowę zeznań – podkreśla dyr. Darkowski.

Sceptyczny jest jednak sędzia Jarema Sawiński.

– Rozumiem intencje pomysłodawców. Ale mam poważne wątpliwości, czy to słuszne rozwiązanie. To jest sfera intymności. Gdy gwałt dotyczy małoletnich, mamy ściganie z urzędu, ale w przypadku dorosłych nie. Dlatego, że te osoby same są w stanie podjąć decyzję, zwłaszcza że wciąż w wielu środowiskach gwałt stygmatyzuje ofiarę – przekonuje.

Zaostrzenie kar

Klub Solidarna Polska w projekcie zmian do kodeksu karnego postuluje z kolei zaostrzenie kar za gwałt i uczynienie z tego przestępstwa zbrodni, a więc czynu zagrożonego karą przynajmniej trzech lat pozbawienia wolności. Chce też, aby w tych przypadkach nie było możliwe warunkowe zawieszenie kary.

– Jestem zwolennikiem swobodnej oceny materiału dowodowego przez sąd w oparciu o przewód sądowy, z pełną świadomością i akceptacją szerokiego spektrum wymiaru kary w zależności od kodeksowych dyrektyw wymiaru kary – komentuje te pomysły mec. Marcin Muśnicki.

Także Centrum Praw Kobiet nie opowiada się za podniesieniem zagrożenia karą.

– Nie jestem zwolenniczką zaostrzania kar w kodeksie, lecz w praktyce stosowania prawa. Już teraz gwałt zbiorowy i popełniony ze szczególnym okrucieństwem jest zbrodnią, ale to nie przekłada się na stosowanie prawa; wysokość orzekanych kar nie wzrasta – wskazuje Urszula Nowakowska.

Ostrzega przy tym, że przy bardzo wysokim zagrożeniu jest ryzyko, że sprawcy przemocy seksualnej zaczną kalkulować: w najgorszym wypadku mogą nawet uznać, że bardziej im się opłaca zabić ofiarę. Samo zaostrzenie kar nie wpłynie zaś na to, jak prawo jest stosowane.

– Zamykanie sędziom możliwości orzekania kary zawieszonej warunkowo nie ma sensu. Taki krok spowoduje, że będziemy mieć o wiele więcej wyroków głupich, nieuwzględniających okoliczności konkretnej sprawy – broni sędziowskiej swobody sędzia Jarema Sawiński.