Zdaniem związków wyznaniowych ubój rytualny nie jest barbarzyństwem
Widmo wprowadzenia zakazu zabijania zwierząt zaniepokoiło przedstawicieli środowisk żydowskich i muzułmańskich.
Widmo wprowadzenia zakazu zabijania zwierząt zaniepokoiło przedstawicieli środowisk żydowskich i muzułmańskich.
Nidal Abutabak, mufti Ligi Muzułmańskiej, odniósł się wczoraj do decyzji prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który zaskarżył przepisy zezwalające na zarzynanie żywych zwierząt do Trybunału Konstytucyjnego.
Stwierdził, że jest to pogwałcenie prawa do wyznawania religii. Dodał też, że jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna, że prawa krów, świń czy drobiu są ważniejsze od praw mniejszości islamskiej, to środowiska muzułmańskie uznają to za dyskryminację.
Abutabak nie zgadza się też z zarzutem, że ubój rytualny to barbarzyństwo. – Jest on nawet lepszy dla zwierzęcia, bo dokonują go przeszkoleni specjaliści, a zwierzęta umieszczone w specjalnych klatkach nie rzucają się i dzięki temu mniej cierpią – mówi.
Podobnie zdanie na temat uboju rytualnego ma rabin gminy żydowskiej Michael Schudrich.
W komentarzu przesłanym do redakcji DGP napisał: „Jesteśmy przekonani, że Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy tę sprawę także w kontekście zagwarantowanej w ustawie zasadniczej wolności sumienia i wyznania, a w szczególności prawa do zachowania obyczajów i tradycji mniejszości narodowych”.
Islamski ubój rytualny (zabihah) i żydowski (szehita) wykluczają ogłuszenie przed ubojem, dlatego że w takiej sytuacji martwe zwierzę oporniej się wykrwawia. A krew w religii judaistycznej i islamskiej jest nieczysta – spożywający ją skazani są na potępienie.
W Polsce ubój rytualny stosuje się w ok. 20 zakładach, które mają specjalny sprzęt, certyfikaty koszerności i islamski halal.
Tę formę zabijania zwierząt hodowlanych dopuszcza rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 r. Niestety jest ono sprzeczne z ustawą o ochronie praw zwierząt, która zezwala na ubój krów, świń, drobiu, owiec i kóz wyłącznie po ich uprzednim ogłuszeniu prądem.
Straty firm zajmujących się rytualnym ubojem mogą przekroczyć 200 mln euro.
Tyle w ub.r. była warta polska wołowina wyeksportowana do Izraela, Turcji i Egiptu. To dużo, zważywszy, że całkowita wartość eksportu polskiej wołowiny w 2011 r. to 687 mln euro.
Zakaz uboju dotknąłby m.in. Zakłady Przemysłu Mięsnego Biernacki, które zatrudniają specjalną ekipę kilkudziesięciu pracowników wyłącznie do uboju koszernego.
Są wśród nich certyfikowani rzeźnicy i superwizorzy, którzy nadzorują proces przygotowania mięsa.
Biernacki zainwestował kilkaset tys. zł w specjalne klatki i certyfikaty potwierdzające, że sprzedawane przez niego mięso spełnia wymogi religii żydowskiej i islamskiej.
Do tej pory rynek szybko się rozwijał, ponieważ oprócz Izraela czy Turcji polskim mięsem zabijanych zgodnie z religią zwierząt zainteresowanie wyrażały Arabia Saudyjska, Irak, Iran, Syria, Egipt czy Indonezja.
W Europie największym producentem mięsa spełniającego wymogi religijne jest Francja.
Całkowity zakaz uboju zwierząt bez uprzedniego pozbawienia ich świadomości obowiązuje w Szwecji, Norwegii, Szwajcarii, Islandii, Nowej Zelandii, a wkrótce ma zostać wprowadzony także w Holandii i Belgii.
Niewykluczone, że na tej liście znajdzie się również Polska, bo według ekspertów rozporządzenie zezwalające na rytualny ubój jest podrzędne wobec ustawy.
Prawnicy podkreślają, że wniosku Andrzeja Seremeta nie należy oceniać pod kątem zagwarantowanej przez konstytucję wolności wyznania.
– Trybunał Konstytucyjny, badając sprawę, nie wykracza poza zakres wniosku – mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
W tym przypadku więc będzie jedynie sprawdzał, czy minister rolnictwa przekroczył swoje uprawnienia, modyfikując rozporządzeniem zapisy ustawy o ochronie zwierząt.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama