Wytyczne zawarte w ramowej konwencji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) o ograniczeniu użycia tytoniu nakazują ograniczenie kontaktów członków rządu z przedstawicielami przemysłu tytoniowego.
– Ochrona zdrowia i walka z następstwami palenia tytoniu stoi w sprzeczności z interesami przemysłu tytoniowego. O tym konflikcie mówi art. 5.3 wspomnianej konwencji, którą ratyfikowała także Polska – mówi Anna Kozieł ze Światowej Organizacji Zdrowia.
– Dlatego w wielu krajach ministerstwa odpowiedzialne za zdrowie publiczne mocno ograniczają kontakty z przedstawicielami przemysłu tytoniowego, bądź w ogóle ich nie mają.
W Wielkiej Brytanii każdy członek rządu, niezależnie od tego, czy reprezentuje resort zdrowia, rolnictwa, gospodarki czy finansów, ma obowiązek upublicznia notatek ze spotkań z lobbystami. Tak samo dzieje się w Komisji Europejskiej – wylicza.
Podczas debaty pt. „Ochrona interesu publicznego przed wpływem przemysłu tytoniowego”, w której oprócz przedstawicieli WHO i doradcy prezydenta ds. zdrowia uczestniczyli także eksperci organizacji społecznych i zdrowotnych, narzekano, że w Polsce wpływ przedstawicieli przemysłu tytoniowego na procesy stanowienia prawa nie jest dostatecznie ograniczony.
– Lobbing sam w sobie nie jest niczym złym, o ile jest jawny – zaznacza Aneta Król-Żurawska, specjalistka ds. ochrony zdrowia z Instytutu Spraw Publicznych.
– Zgodnie z regulaminem sejmu zawodowi lobbyści mogą uczestniczyć w obradach komisji, ale już nie w pracach podkomisji, gdzie powstaje treść konkretnych zapisów. Co nie oznacza, że ich tam nie ma.
Występują bowiem jako eksperci np. organizacji gospodarczych czy stowarzyszeń pracodawców, które przekonują, że dane przepisy będą miały negatywny wpływ na gospodarkę – przestrzega Król-Żurawska.