Choć eksperci podkreślają, że zmiany idą w dobrym kierunku, to ich zdaniem nie wyeliminują wnoszenia do e-sądu trefnych
pozwów. Chodzi tu o pozwy dotyczące przede wszystkim roszczeń przedawnionych. A to zdaniem sędziów jest największym problemem.
Problematyczna opłata
Od momentu, kiedy zaczął działać, a więc od 1 stycznia 2010 r., e-sąd cieszy się niesłabnącą popularnością. Sprawy, które do niego trafiają, liczy się w milionach rocznie. Jednak po wejściu w życie
przepisów o e-postępowaniu okazało się, że niektóre z nich w praktyce wywołują wątpliwości interpretacyjne. Chodzi tutaj o artykuły kodeksu postępowania cywilnego mówiące o tym, w jaki sposób należy postępować, gdy sprawa nie może zostać zakończona przed e-sądem.
Tak jest, gdy pozwany wniesie sprzeciw, nie można było mu doręczyć nakazu zapłaty lub gdy nie było podstaw do orzeczenia w trybie e-postępowania. A w sytuacji, gdy sprawa nie zakończy się przed e-sądem, trafia do
sądu właściwości ogólnej, a więc do sądu rejonowego, w okręgu którego zamieszkuje pozwany. I tu pojawia się problem.
Wnoszący pozwy w e-postępowaniu płacą obniżoną o 3 opłatę sądową. Przepisy nie rozstrzygają jednak, czy po tym, jak sprawa trafi z e-sądu do sądu rejonowego, ten ostatni powinien wezwać powoda do uzupełnienia brakującej części opłaty. Te wątpliwości wywołują rozbieżności w praktyce sądów. Dla przykładu poznańskie
sądy rejonowe takich wezwań do powodów nie wysyłają.
– Żaden
przepis nie daje nam podstawy do wzywania powodów do uzupełnienia opłaty w sytuacji, gdy jest ona niższa od tej, którą powód musiałby uiścić, wnosząc sprawę od razu do naszego sądu – twierdzi Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto.
Inną praktykę dotyczącą wzywania do uzupełniania opłaty przyjął Sąd Rejonowy w Sulęcinie. Jeżeli sprawa trafiła do niego z e-sądu, dlatego że pozwany wniósł sprzeciw, powód nie musi się obawiać, że dostanie wezwanie do uzupełnienia opłaty sądowej.
– Natomiast w sytuacji, gdy sprawę e-sąd przekazał do postępowania zwykłego z tego powodu, że nie było podstaw do skierowania jej do elektronicznego postępowania upominawczego, to stosujemy zasady ogólne. Wówczas wzywamy do uzupełnienia opłaty do wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu lub, w postępowaniu uproszczonym, do uzupełnienia odpowiedniej opłaty stałej – tłumaczy Bartłomiej Starosta.
Resort postanowił więc rozwiać te wątpliwości i ujednolicić praktykę sądów.
Propozycja resortu
– Proponuje się zwolnienie powoda z obowiązku uiszczenia opłaty uzupełniającej od pozwu w razie prawidłowego wniesienia sprzeciwu – mówi Joanna Dębek.
I wyjaśnia, że to, iż wnoszący pozew do e-sądu płaci mniej niż powód, który kieruje sprawę w trybie tradycyjnego postępowania, uzasadnione jest tym, że procedowanie w ramach elektronicznego postępowania upominawczego jest tańsze, zwłaszcza jeśli chodzi o koszty doręczeń.
Ten argument nie wszystkich jednak przekonuje.
– Nie jest to istotna oszczędność, ponieważ doręczenie odpisu nakazu zapłaty wydanego przez e-sąd i dalsza korespondencja odbywa się nadal w tradycyjnej formie. Jedynie przesłanie dokumentów z e-sądu do sądu właściwości ogólnej odbywa się w inny sposób – wskazuje sędzia Starosta.
I podkreśla, że skoro ten i poprzedni minister sprawiedliwości uznali, że postępowanie elektroniczne odniosło sukces z uwagi na jego szybkość, to nie ma potrzeby tworzenia dodatkowych zachęt, aby z niego korzystać.
Resort proponuje również, aby powód wraz z pozwem mógł składać do e-sądu wniosek o umorzenie (zakończenie) postępowania w razie, gdyby nastąpiły zdarzenia powodujące konieczność przekazania postępowania do sądu rejonowego.
– W wielu przypadkach elektroniczne postępowanie upominawcze jest dla powoda jedynym interesującym go sposobem dochodzenia roszczeń przed sądem. Procedowanie w ramach tzw. postępowania zwykłego lub innego postępowania odrębnego może być dla powoda nieopłacalne. W takiej sytuacji cofnąłby on pozew – tłumaczy Joanna Dębek.
Tak więc, aby uprościć i przyspieszyć proces, resort zamierza wprowadzić możliwość złożenia wraz z pozwem wniosku o umorzenie postępowania w określonych sytuacjach, tj. w przypadkach przewidzianych w art. 50533 par. 1 k.p.c. (brak podstaw do wydania nakazu zapłaty przez e-sąd) i art. 50534 par. 1 k.p.c. (nie można było doręczyć pozwanemu nakazu zapłaty lub w chwili wniesienia pozwu nie miał on zdolności procesowej lub sądowej).
– Rozwiązanie to będzie wzorowane na instytucji istniejącej w europejskim postępowaniu nakazowym – informuje Joanna Dębek.
Połowiczne rozwiązanie
Jednak zdaniem ekspertów nie wyeliminuje ono praktyki polegającej na wnoszeniu przez firmy windykacyjne i banki pozwów, których nie złożyłyby w tradycyjnym postępowaniu.
– Często są to sprawy przedawnione lub takie, w których pozwany od dawna już nie żyje. Zdarza się również, że powództwa są wnoszone do e-sądu, mimo że nie ma żadnych podstaw do rozpatrzenia sprawy w trybie elektronicznego postępowania upominawczego – mówi Bartłomiej Przymusiński.
E-sąd powinien z urzędu badać zarzut przedawnienia
A jeżeli np. strona pozwana zorientuje się, że roszczenie przedawniło się, i wniesie sprzeciw, to e-sąd nie kończy sam sprawy, tylko przekazuje ją do odpowiedniego sądu rejonowego. Tak samo jest w sytuacji, gdy elektronicznemu sądowi nie uda się doręczyć stronie pozwanej odpisu pozwu, bo np. powód podał jej nieaktualny adres.
Pozew złożony do e-sądu trafi do sądu rejonowego także wówczas, gdy okaże się, że nie ma podstaw, by rozpatrywać go w trybie elektronicznego postępowania upominawczego. I sąd rejonowy musi tymi sprawami się zająć, choć najczęściej kończą się one umorzeniem.
Dlatego też sędziowie sądów rejonowych skarżą się, że działalność e-sądu zamiast odciążyć ich od pracy – na co liczył resort sprawiedliwości – spowodowała, że mają jej dużo więcej. I podkreślają, że jest to praca bezsensowna.
– Często jeżeli ktoś przed e-sądem wnosi sprzeciw, to podnosi zarzut przedawnienia i w przeważającej liczbie spraw ten zarzut jest słuszny. Wówczas taka strona powodowa nie ma żadnego interesu w tym, żeby dalej tę sprawę prowadzić – mówi Barbara Dolata, przewodnicząca V Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu.
Zanim jednak sprawa zakończy się umorzeniem, sąd rejonowy musi podjąć wiele czynności, takich jak zarejestrowanie sprawy, wydrukowanie wezwań, wysłanie wezwania do uzupełnienia braków. To zdaniem sędziów strata czasu. I co gorsza, to, co proponuje resort w opisywanej nowelizacji, prawdopodobnie nie doprowadzi do poprawy w tej kwestii.
– Projektowane założenie z pewnością idzie we właściwym kierunku. Jednak nie wiadomo, na ile to nowe rozwiązanie będzie efektywne, skoro złożenie wraz z pozwem wniosku o umorzenie postępowania zależy od woli powoda – zastanawia się Bartłomiej Starosta.
I dodaje, że wystarczy przecież, iż nie złoży on takiego wniosku, a sprawa będzie rozpoznawana przez sąd właściwości ogólnej i ten sąd będzie nadal zmuszony do zajmowania się sprawą, która z góry skazana jest na umorzenie.
Propozycje prawników
– Uważam, że lepiej by było, gdyby te same czynności można było wykonać w e-sądzie. Może należałoby się zastanowić nad takim rozwiązaniem, że w wymienionych sytuacjach postępowanie elektroniczne jest umarzane, jednak nie zamyka to powodowi prawa do złożenia pozwu na zasadach ogólnych – proponuje sędzia z Sulęcina.
Z kolei Tomasz Lustyk, adwokat prowadzący własną kancelarię, proponuje inne rozwiązanie, które mogłoby z jednej strony zahamować wnoszenie przedawnionych pozwów, a z drugiej ułatwiłoby korzystanie z e-postępowania.
– Wystarczyłoby wprowadzić zasadę, zgodnie z którą e-sąd badałby z urzędu zarzut przedawnienia – proponuje mecenas Lustyk.