Porozumienia ograniczające konkurencję są w Polsce zakazane, a zakaz ich zawierania dotyczy wszystkich przedsiębiorców, niezależnie od ich wielkości. Wynika on z obowiązującej ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, a jego granice zostały przez ustawodawcę szeroko określone.
Niedozwolone są więc według ustawy porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku. Głównym uzasadnieniem zakazu jest szkodliwy wpływ takich porozumień na konkurencję.
Taka konstrukcja musi więc rodzić pytanie: czy każde porozumienie pomiędzy przedsiębiorstwami jest zakazane?

Porozumienia bagatelne

Nie ma wątpliwości, że w praktyce mogą wystąpić przypadki, gdy porozumienie zostanie zawarte przez przedsiębiorców, których udziały w rynku są tak niskie, że nie wystąpi odczuwalny, szkodliwy wpływ na konkurencję. Ściganie i karanie uczestników takich zmów nie byłoby zatem uzasadnione i nie leżałoby w interesie publicznym. Dlatego ustawa antymonopolowa przewiduje nieliczne wyjątki.
Jedna z grup wyłączeń obejmuje tzw. porozumienia bagatelne. Punktem wyjścia do oceny takiej praktyki są udziały rynkowe umawiających się przedsiębiorców (reguła de minimis).
W ustawie wprowadzono dwa progi, poniżej których zakaz porozumień ograniczających konkurencję nie znajdzie zastosowania. W przypadku uzgodnień zawartych między konkurentami, np. dwoma producentami, aby jego uczestnicy mogli skorzystać z wyłączenia, ich łączny udział w rynku (w roku poprzedzającym zawarcie porozumienia) nie może przekraczać 5 proc. W przypadku zmowy podmiotów niebędących konkurentami udział w rynku posiadany przez któregokolwiek z nich nie może przekroczyć 10 proc.
Ostrzejsze traktowanie zmów konkurentów, czyli podmiotów działających na tym samym szczeblu obrotu i bezpośrednio rywalizujących, uzasadnione jest szczególną szkodliwością tego rodzaju porozumień.
Zagrożenie dla konkurencji jest bowiem większe w przypadku porozumienia konkurentów niż w przypadku uzgodnień dokonanych przez przedsiębiorców niebędących konkurentami, działających na różnych szczeblach obrotu gospodarczego, czyli np. pomiędzy dystrybutorem hurtowym a detalistą.
Przykładem będzie umowa konkurentów, których łączny udział w rynku wynosi mniej niż 5 proc., w której zobowiązują się oni do stosowania w podobnych umowach z osobami trzecimi niejednolitych warunków stwarzających im zróżnicowane warunki rywalizacji. W takim przypadku słusznie uznaje się, że zmawiający się drobni przedsiębiorcy dysponują na tyle znikomą siłą rynkową, że ich zachowanie nie będzie mieć zazwyczaj znaczącego negatywnego wpływu na konkurencję.
W konsekwencji takie zachowanie małych przedsiębiorców uznaje się za legalne. Przedsiębiorcy, którzy będą chcieli skorzystać z wyłączenia, muszą jednak zwrócić szczególną uwagę na dokładne określenie rynku właściwego, na którym działają, i własnych udziałów w tym rynku.
Przekroczenie dopuszczalnego w ustawie progu bagatelności powoduje bowiem, że dopuszczają się oni naruszenia prawa, a tym samym narażają się na interwencję organu antymonopolowego.

Zawsze zakazane

Istnieje jednak kategoria porozumień, których zawarcie, niezależnie od udziałów w rynku posiadanych przez strony, będzie zawsze objęte zakazem. Są to najcięższe porozumienia ograniczające konkurencję, do których należą zmowy cenowe, porozumienia kontyngentowe (ograniczanie produkcji lub zbytu), podział rynków zbytu lub zakupu oraz zmowy przetargowe.
Nawet jeżeli uzgodnienia tego typu zostaną zawarte przez drobnych przedsiębiorców, jego uczestnicy ryzykują, że wskutek interwencji prezesa UOKiK zostaną ukarani za naruszenie ustawy antymonopolowej.
Dlatego też przedsiębiorcy powinni, niezależnie od wielkości i skali prowadzonej działalności, unikać zawierania np. niedozwolonych porozumień cenowych, gdyż złamanie zakazu takich porozumień zagrożone jest surowymi sankcjami.

Krzysztof Sikora, specjalista departamentu ochrony konkurencji UOKiK