W sądownictwie trwają wielkie redukcje zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych. W Sądzie Rejonowym Lublin-Wschód w Lublinie z siedzibą w Świdniku wypowiedzenia otrzymało 26 osób, a w Sądzie Rejonowym w Zamościu – 13.
Do redakcji DGP zgłaszają się zwalniane osoby, które wskazują, że redukcje obejmują wszystkich zleceniobiorców zatrudnionych w danym sądzie, w tym także kobiety w ciąży. To skutek oszczędności wynikających z ustawy budżetowej. Sądom przypomniał o tym ostatnio resort sprawiedliwości.
Wartościowi pracownicy
Jeszcze na przełomie marca i kwietnia tego roku, a więc zanim ruszyły wielkie zwolnienia, w sądach powszechnych na zlecenie było zatrudnionych 1,6 tys. osób (dla porównania referendarzy sądowych jest 1,8 tys., a asystentów sędziów – 2,8 tys.). Zajmowali się m.in. konserwacją ogrzewania i remontami, ale także usługami doradztwa prawnego lub czynnościami pomocniczymi w komórkach organizacyjnych sądów.
30 tys. zł to maksymalna kara, która może być nałożona przez sąd za łamanie prawa pracy
– To osoby z kompetencjami, wyłaniane w drodze konkursu. Nie ma środków na ich zatrudnienie, więc ich obowiązki będą musiały przejąć inne osoby kosztem swoich dotychczasowych zadań – mówi Jolanta Baran, prezes Sądu Rejonowego w Zamościu.
Zamiast zwalniać takie osoby, sądy mogłyby je przyjmować na etat. Przeszkodą są jednak przepisy.
– Sądy nie mogą dowolnie kształtować stanu zatrudnienia. Nowa osoba może być przyjęta na etat, jeśli się on zwolni – tłumaczy Artur Ozimek, sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie, rzecznik prasowy tej placówki.
Dodatkowo przepisy dotyczące administracji państwowej ograniczają też możliwości zatrudnienia na konkretnej podstawie.
1,6 tys. osób było zatrudnionych w sądach na zlecenie (przełom marca i kwietnia)
– Sądy, podobnie jak urzędy, mają ograniczoną możliwość zawierania umów na czas określony, a w ogóle nie mogą zatrudniać na czas wykonania określonej pracy, choć taki rodzaj umowy jest przewidziany w kodeksie pracy – mówi Adam Piechota, prezes Sądu Rejonowego w Grójcu.
Podkreśla, że jeśli np. sąd zyska oszczędności w funduszu płac, może je wydać np. na nagrody, ale nie na stworzenie nowego etatu na pół roku.
Jednocześnie oszczędności na zatrudnieniu w sądach mogą wcale nie przynieść finansowej korzyści dla budżetu. Zwalniani przez jedne sądy zleceniobiorcy mogą dochodzić swoich praw przed innymi.
Zgodnie z art. 22 kodeksu pracy przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania obowiązków określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie przez niego wyznaczonym, a pracodawca – do wypłaty wynagrodzenia. Zatrudnienie, które spełnia te warunki, jest z mocy prawa stosunkiem pracy, a nie cywilnoprawnym, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.
Zleceniobiorcy, którzy uważają, że w praktyce świadczyli pracę, mogą więc pozwać zleceniodawcę do sądu pracy, aby ten ustalił, że obie strony łączyła umowa o pracę, a nie cywilnoprawna. Procesy zleceniobiorców przeciwko sądom rejonowym już się toczyły i kończyły ustaleniem istnienia stosunku pracy (por. wyrok SN z 21 września 2011 r., II PK 36/11).
PIP na pomoc
Pomocna może być Państwowa Inspekcja Pracy. Zleceniobiorca, który chce, aby zleceniodawca podpisał z nim umowę o pracę, może się zgłosić do okręgowego inspektoratu pracy, który sprawdzi, czy łączący ich kontrakt nie nosił znamion stosunku pracy (orzeka o tym wyłącznie sąd, ale inspektor pracy może w tej sprawie złożyć pozew).
Zawieranie umów cywilnoprawnych w warunkach, w których powinna być zawarta umowa o pracę, jest też wykroczeniem przeciwko prawom pracownika i jest zagrożone grzywną do 30 tys. zł.
Komentarze (16)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszewniczych.Zostana adwokatami ,radcami, notariuszami,jednym słowem specami od
prawa.I o to chodziło.
Celem wyjaśnienia Twoich wątpliwości interpretacyjnych niniejszym wyjaśniam, że mój wpis miał charakter IRONICZNY!
Pozdr.
A do temat.
Dotychczas osoby te zatrudniane były na umowe zlecenie ponieważ, jak w artykule jest napisane prezesi nie moga swobonie zwiększać kadry pracującej, natomiast osoba zatrudniona na podstawie umowy zlecenia nie jest pracownikiem według k. p. (no chyba, że udowodni przed sądem, że charakter wykonywanych przez nią zadań wyczerpuje przesłanki art. 22 k. p., najprościej po prostu porównać wykonywane zadania z zadaniami wykonywanymi przez sensu stricto pracwników). Prezesi dobrze wiedzieli, że osoby zatrudnione na podstawie umowy zlecenia wykonują pracę na podstawie umowy zlecenia, jednakże godzili sie na to ponieważ mieli środki finansowe aby takie umowy podpisać. Ciekawe jest także, to że również asystenci sędziego byli (a może i w daszym ciągu są) zatrudnianiu na podstawie umowy zlecenia! Postęowanie prezesów było niezgodne z prawem w sposób oczywisty, jaskrawy wręcz ewidentny, jednakże godzili sie oni na to mając na uwadze poprawienie sprawności sądu, bo wiedzieli że MS nic nie zrobi w tym temacie tzn. nie powoli prezesom z wygospodarowanych przez nich środków utowrzyć nowe etaty. Nic tylko bać sie co nawyprawiają w przyszłym roku menadzerdehedini
Cóż, jak politycy doprowadzają wymiar sprawiedliwości do kolejnej zapaści, to najprościej później zwalić wszystko na leniwych sędziów i urzędników. Każde państwo jeżeli chce być jednostką sprawną, musi mieć sprawny wymiar sprawiedliwości, a to kosztuje.