Przez sześć lat urzędnicy jednej komórki urzędu naliczali opłatę wieczystego użytkowania nowemu właścicielowi mieszkania, podczas gdy ich koledzy z komórki podatkowej słali wezwania do poprzedniego. Odsetki za zaległość rosły. Spotkało to naszych czytelników, którzy kupili kawalerkę na stołecznej Pradze-Płd.
– Do dziś myśleliśmy, że wszystko jest w porządku. Rokrocznie przychodziły wezwania do uiszczenia opłaty wieczystego użytkowania, aż się okazało, że w tym czasie nie płaciliśmy podatku od nieruchomości. Wszystko dlatego, że referat wymiaru podatków i opłat lokalnych wydziału budżetowo-księgowego wysyłał pisma na nazwisko poprzedniego właściciela – opowiada nasz czytelnik.
W efekcie przez sześć lat gmina nie dostawała pieniędzy z podatku, a czytelnikowi naliczono odsetki. Jak to jest możliwe, że jeden organ wie o zmianie właściciela mieszkania, a drugi już nie?
– Odpowiedź, którą dostałem w urzędzie, wprawiła mnie w osłupienie. Pan w okienku powiedział, że to jak z domem: sąsiedzi mieszkają obok siebie, ale nie muszą ze sobą rozmawiać – irytuje się czytelnik.
Zapytaliśmy o to rzeczniczkę prasową urzędu dzielnicy.
– Wprowadzanie do bazy użytkowników wieczystych następuje na podstawie aktów notarialnych – tłumaczy Ewelina Buczyńska. Urząd zostaje poinformowany o zmianie przez notariusza, ale wydział podatków trzeba zawiadomić osobiście.
– Zgodnie z art. 6 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. z 2010 r. nr 95, poz. 613 ze zm.) osoba, która kupuje mieszkanie, ma obowiązek złożyć w urzędzie dokument uzupełniony kopią aktu nabycia nieruchomości. Wydział działał prawidłowo – dodaje rzeczniczka.
Co prawda zarówno art. 220 k.p.a., jak i art. 306d par. 1 Ordynacji podatkowej mówią to samo: organ nie może żądać zaświadczenia w celu potwierdzenia faktów lub stanu prawnego, znanych mu z urzędu lub możliwych do ustalenia na podstawie posiadanej ewidencji, rejestrów lub innych danych. Jednak ustawa o podatkach i opłatach lokalnych przewiduje wyraźnie, że podatnik ma obowiązek zgłosić nabycie nieruchomości w celu jej opodatkowania.
Są jednak prawnicy, którzy widzą tu zaniechanie urzędu. Dr Piotr Dobosz z Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazuje, że skoro do urzędu wracały pisma, to urzędnicy powinni się domyślić, że jest jakaś ku temu okoliczność.
– Poza tym nie można obciążać skutkami działań administracji podmiotów administrowanych, jeśli to sam organ administracyjny popełnia błąd – wskazuje ekspert.