Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, Ministerstwo Sprawiedliwości rozesłało do prezesów sądów pismo, w którym przypomniało, że zatrudnianie pracowników na podstawie umów cywilnoprawnych kłóci się z prawem pracy.
Prezesi dowiedzieli się z niego, że stosując u siebie umowy śmieciowe, narażają sąd na odpowiedzialność odszkodowawczą, gdyż zapadały już wyroki korzystne dla osób, które pracowały na takiej podstawie. Resort zalecił więc prezesom sądów zrezygnowanie z tej formy zatrudniania.
1,6 tys. osób pracuje w sądach na umowach cywilnoprawnych
– Nie dostali oni jednak dodatkowych pieniędzy na zaoferowanie tym osobom etatów. Wybrali więc jedyne w tej sytuacji możliwe rozwiązanie, czyli zrezygnowali z ich pomocy – mówi Piotr Kwaka, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów.
Efekt jest taki, że umowy cywilnoprawne są likwidowane w sądach w całej Polsce, a osoby zatrudnione na ich podstawie muszą szukać pracy gdzie indziej. Biorąc pod uwagę, że w skali kraju sądy zatrudniały na tej podstawie wiele osób, może się okazać, że już niedługo nie będzie komu np. wysyłać sądowej korespondencji.
– Mam poważne wątpliwości, czy sądy dadzą sobie radę bez pomocy tych, którzy pracowali na umowach śmieciowych. Ich obowiązki spadną na etatowych pracowników sądowych, którzy i bez tego są bardzo obłożeni pracą – wskazuje Piotr Kwaka.
30 tys. zł kary grozi pracodawcy za zatrudnienie pracownika na umowę śmieciową zamiast umowy o pracę
A to może odbić się na szybkości i sprawności postępowań sądowych.
Pomysł resortu na rozprawienie się z umowami śmieciowymi w sądach krytykują również sędziowie.
– To nie jest żadne rozwiązanie problemu. To nieuczciwe w stosunku do tych ludzi.Mieli oni przecież prawo sądzić, że ich sytuacja kiedyś zostanie uregulowana i po okresie próby dostaną etaty, a nie że w ten sposób podziękuje się im za ciężką pracę – mówi Bartłomiej Przymusiński, sędzia, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Braki w personelu pomocniczym mogą spowodować utrudnienia w pracy sądów
Ponadto, jak podkreśla Piotr Kwaka, tylko nadzieja na etat skłaniała wielu pracujących do tolerowania takiego stanu rzeczy.
– Zazwyczaj osoby zatrudniane na umowach śmieciowych wygrywały konkursy na stanowiska w danym sądzie, gdyż legitymowały się odpowiednim doświadczeniem – wskazuje Piotr Kwaka.
Według danych resortu sprawiedliwości na przełomie marca i kwietnia sądy powszechne zatrudniały 1,6 tys. zleceniobiorców, co stanowi około 5 proc. pracowników sądownictwa (urzędników i personelu technicznego). Dla porównania referendarzy sądowych jest 1,8 tys., a asystentów sędziów – 2,8 tys.
Zatrudnienie na podstawie zlecenia jest wygodne dla pracodawców. Osób takich nie dotyczy kodeks pracy, więc nie mają prawa do urlopu czy odprawy, a ich umowy można wypowiedzieć z dnia na dzień.
– Mamy sygnały, że po interwencji resortu sprawiedliwości wypowiadane są obecnie umowy-zlecenia zawarte np. do końca czerwca lub lipca. Nie zatrudnia się tych osób na stałe, a przecież zapotrzebowanie na personel pomocniczy jest duże – mówi Waldemar Urbanowicz, przewodniczący Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Sądownictwa NSZZ „Solidarność”.
zobacz także:
Zwalniani przez jedne sądy zleceniobiorcy mogą dochodzić swoich praw przed innymi. Zgodnie z art. 22 kodeksu pracy przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania obowiązków określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie przez niego wyznaczonym, a pracodawca – do wypłaty wynagrodzenia. Zatrudnienie, które spełnia te warunki, jest z mocy prawa stosunkiem pracy, a nie cywilnoprawnym, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.
Zleceniobiorcy mogą więc pozwać sąd rejonowy do sądu pracy, aby ten ustalił, że obie strony łączyła umowa o pracę, a nie cywilnoprawna. Proces taki wygrała była stażystka, z którą sąd rejonowy nie przedłużył kolejnego zlecenia.
Sąd okręgowy uznał, że obie strony łączył stosunek pracy. Dodatkowo przywrócił ją do pracy, uznając, że skoro ze stażystką zawarto co najmniej trzy kolejne umowy, to trzecia przekształciła się już w stały kontrakt.
Pozwany sąd złożył w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego, który odrzucił ją wyrokiem z 21 września 2011 r., uznając, że brak środków na wynagrodzenie nie usprawiedliwia łamania kodeksu pracy (II PK 36/11).
zgreddddd(2012-04-19 08:43) Zgłoś naruszenie 00
a przy okazji podobno (tak mówiła prezesowa) trzeba będzie zerwać umowy zlecenia z naszymi pracownikami, którzy PO GODZINACH roznosili przesyłki, czyli wszystko będzie musiało iść przez pocztę, czyli DŁUŻEJ I DROŻEJ (nasi brali za doręczenia chyba połowę tego co poczta) - brawo dziennikarzyny za burzę w szklance wody, ministerstwu nie bije brawa bo ręce opadają ...
Odpowiedzbogu(2012-04-19 11:32) Zgłoś naruszenie 00
Cha Cha Cha
Odpowiedzniestety prawnik(2012-04-23 09:50) Zgłoś naruszenie 00
Do 17. Zapewne wiem, że za wykroczenia sędziowie (w tym prezesi) odpowiadają wyłącznie dyscyplinarnie. Wiem także, że w tym kraju nawet za poważne przekroczenia uprawnień nie odpowiadają karnie. Ale czy ja pisałem o sędziach prezesach?
OdpowiedzProponuję więc Panu/Pani odświeżyć znajomość przepisów ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych i zapamiętać kto może być dyrektorem sądu i wobec kogo dyrektor dokonuje czynności z zakresu prawa pracy. Później odpowiedzieć sobie na pytanie czy odpowiedzialność dyrektora za wykroczenia też jest wyłącznie dyscyplinarna.
Ponadto, chciałem podkreślić, że taki ze mnie idealista, który zauważa, że art. 2. ustawy o prokuraturze nakłada na prokuraturę inne (moim zdaniem ważniejsze) zadanie, niż tylko ściganie przestępstw, zaś art. 3. tejże ustawy daje szereg instrumentów do realizacji tych zadań.
Wiem także, że odpowiedzialność niektórych świętych krów tego kraju będzie wyłącznie post mortem...
post mortem(2012-04-20 13:27) Zgłoś naruszenie 00
odpowiedzialność za wykroczenia sędziów (w tym prezesa) - jak zapewne wiesz "niestety prawniku" jest wyłącznie dyscyplinarna, więc prokuratora tutaj może zostawmy.
Odpowiedzniestety prawnik(2012-04-20 08:06) Zgłoś naruszenie 00
"Kto, będąc pracodawcą lub działając w jego imieniu zawiera umowę cywilnoprawną w warunkach, w których zgodnie z art. 22 § 1 Kodeksu powinna być zawarta umowa o pracę, podlega karze grzywny od 1.000 zł do 30.000 zł"
OdpowiedzPytam się więc naszych niezłomnych, uczciwych i praworządnych prokuratorów, czy przepis Art. 281. pkt. 1 Kodeksu pracy znajdzie zastosowanie i szefowie sądów odpowiedzą za to wykroczenie przeciwko prawom pracownika???
Czy stoicie jeszcze panowie i panie prokuratorzy na straży resztek praworządności w tym kraju???
niestety prawnik(2012-04-20 08:05) Zgłoś naruszenie 00
"Kto, będąc pracodawcą lub działając w jego imieniu zawiera umowę cywilnoprawną w warunkach, w których zgodnie z art. 22 § 1 Kodeksu powinna być zawarta umowa o pracę, podlega karze grzywny od 1.000 zł do 30.000 zł"
OdpowiedzPytam się więc naszych niezłomnych, uczciwych i praworządnych prokuratorów, czy przepis Art. 281. pkt. 1 Kodeksu pracy znajdzie zastosowanie i szefowie sądów odpowiedzą za to wykroczenie przeciwko prawom pracownika???
Malina(2012-04-19 20:55) Zgłoś naruszenie 00
Wreszcie ktoś bardzo dobrze pomyślał, bo te umowy to zwykłe omijanie prawa pracy. Ludzie nie patrzą perspektywicznie na formę swojego zatrudnienia, gdyż muszą z czegoś żyć, więc przyjmują jakąkolwiek pracę na umowę o dzieło lub umowę zlecenie (które często po miesiącu wędrują do kosza i podpisuje się nowe). Wprawdzie zarabiają w ten sposób na utrzymanie, ale ich sytuacja zawodowa jest o wiele gorsza niż zatrudnionych na umowę o pracę na czas określony czy nieokreślony. Nie mają prawa do urlopu, nie mogą korzystać z funduszu socjalnego, który jest naliczany na etatowego pracownika, itd itd. Dla pracodawcy są tanią siłą roboczą, z którą nie musi się w żaden sposób liczyć. Dziwię się więc, czego tak zaciekle bronicie? Te zlecenia i dzieła są może i dobre dla emerytów, którzy mogą sobie w ten sposób dorobić do świadczenia emerytalnego, ale niczego nie budują na ścieżce zawodowej ludzi w wieku produkcyjnym. Zyskuje na nich głównie pracodawca. Gdyby wszyscy pracodawcy poszli tą drogą, jaką wskazały sądy, być może w niedługim czasie doczekali byśmy się normalnego rynku pracy, co wyszło by z pożytkiem całemu społeczeństwu.
OdpowiedzRealista(2012-04-19 12:34) Zgłoś naruszenie 00
Wyrzucają a za tydzień przyjmują z powrotem.Znam to bo u mnie w zakładzie jest podobnie.
OdpowiedzZosia(2012-04-19 12:02) Zgłoś naruszenie 00
Każda umowa zlecenia ma określony czas realizacji, więc każdy podpisujący może się liczyć, iż pewnego pięknego dnia jego zadanie się skończy i nie będzie już zlecenia. Natomiast jeśli podpisujący wykonuje swoje zadanie w takich samych warunkach jak osoba zatrudniona na etacie, tj. 8 godz. pracy, codziennie, własne biurko i inne narzędzia pracy, to trzeba się liczyć z tym, iż sprawę wygra w sądzie, bo spełnia wszelkie warunki uwzględnione w K.p. Pracodawcy, nie bądzcie tacy sprytni ! Wyzysk się już skończył!
OdpowiedzKWIAT(2012-04-19 11:03) Zgłoś naruszenie 00
PRAWO DO KITU...
OdpowiedzPRACODAWCA WINIEN MIEĆ WOLNA RĘKĘ W ZATRUDNIANIU NA JAKICH ZASADACH PRZYJĄĆ PRACOWNIKA!ŻADEN RZĄD NIE POWINIEN SIĘ WTYKAĆ W TO,BO PRACODAWCA SAM WIDZI,CZY KTOS SIE NADAJE CZY NIE..JESLI ZARTUDNISZ TAKA OSOBĘ NA CZAS NIEOKREŚLONY,ZARAZ Z NIEJ ROBI SIĘ "ŚWIĘTA KROWA".pRACODAWCA MA WYPRACOWYWAĆ ZYSK,BY DAWAĆ PRACĘ,PŁACIC WSZELKIE PODATKI DLA PAŃSTWA.JESLI RZĄD NADAL BĘDZIE NADAL TAK PODCINAŁ GAŁĘZIE PRACODAWCOM,TO JEDNEGO DNIA SAM Z TEJ GAŁĘZI SPADNIE.98% DOCHODU WYRABIAJĄ MALI PRZEDSIĘBIORCY WIĘC SIĘ LICZCIE Z NIMI!!!
JAKIES DZIWNIE"MĄDRE GŁOWY" SIEDZĄ W TYM NASZYM RZĄDZIE I TYLE..
do w/w(2012-04-19 09:04) Zgłoś naruszenie 00
Odnośnie roznosicieli przesyłek z sądu to lepiej niech pocztą wyślą , jak mają to robić policjanci w mundurach za roznosicieli.
OdpowiedzBłaha sprawa , a co sąsiedzi powiedza bo nachodzi policjant.
Mało tego da awizo , i nawet nie powie w jakiej sprawie, a osoby postronne sąsiedzi na widok policji reagują inaczej .
Gość(2012-04-19 10:53) Zgłoś naruszenie 00
A zatrudnianie na śmieciowych umowach przez agencje pracy. Zwalnianie pracownikow i przyjmowanie na następny dzien do agencji pracy na to samo stanowisko za o wiele mniejsze wynagrodzenie to nie śmieć. Tak dzieje się w Hucie Batory i w wielu innych zakładach pracy. Dziękujemy wypudrowanej Pani Wściubiał jej ostatnie zdjęcie doprowadza mnie do wymiotów. Za te pieniążki które kasuje z okradzionych pracowników na dole drabiny mogłaby pokusić się o lepszą wizażystkę. Pozdrawiam Zarząd Huty Batory i Pana zielnego Spika!
OdpowiedzPrześmiewca(2012-04-19 10:44) Zgłoś naruszenie 00
To efekt obecnego kstałcenia prawników. Nawet w sądach nie chcą ryzykować, że zatrudni się takiego na umowę o pracę, a jak wyjdzie, iż nie nadaje się do niczego, to nie będzie mozna się go sprawnie pozbyć i będzie trzeba utrzymywać za państwowe pieniądze. Taki system edukacji... Wstyd...
Odpowiedzzgred 2(2012-04-19 10:31) Zgłoś naruszenie 00
...brawo dziennikarzyny za burzę w szklance wody, ministerstwu nie bije brawa bo ręce opadają ...
OdpowiedzCytuję= podpisuję się obiema rrękami!!!
jan(2012-04-19 10:19) Zgłoś naruszenie 00
A w innych gałęziach gospodarki ??? Przecież na umowach śmieciowych państwo i tak traci. Powinno się obniżać koszty pracy !!!
Odpowiedzgh(2012-04-19 09:54) Zgłoś naruszenie 00
Ludzie mieli pracę i byli zadowoleni. Sądy mogły sprawdzić kto się najlepiej do tej pracy nadaje i po pewnym czasie zawrzeć z takimi osobami umowy o pracę. Ale przeszkadzało to strażnikom praworządności i nie pomyśleli, w jakim kraju żyją i załatwili wszystkim pracującym na zlecenie wywalenie na bruk.
OdpowiedzBrawo! - w tym szczególne dla ministerstwa sprawiedliwości.
zgreddddd(2012-04-19 09:43) Zgłoś naruszenie 00
do "do w/w"
Odpowiedznie chodzi o policję, która doręcza w zupełnie skrajnych przypadkach kiedy doręczyciel sądowy i poczta nie dały rady...kompletnie nie wiesz o co chodzi. chyba że z MS ...
Montsegur(2012-04-19 09:10) Zgłoś naruszenie 00
Jedna rzecz. Jeżeli przesyłkę doręcza policja, to znaczy, że doręczenie przez pocztę się nie powiodło. Jeżeli więc ktoś nie chce, by listy z sądu doręczał mu policjant to niech odbiera listy z poczty
Odpowiedzzleceniobiorca(2012-04-23 10:00) Zgłoś naruszenie 00
Należy przypomnieć kto był inicjatorem krytyki pracy na zlecenie.Niestety była to Solidarność a teraz roni krokodyle łzy-zanim się zacznie działać trzeba mysleć, zwłaszcza dotyczy to działaczy z papierami po prawie.Najpierw trzeba było walczyć o etaty!!!Tak panowie asystenci, to nie uczelnia tu trzeba myśleć
Odpowiedz